niedziela, 21 października 2012

5. Miłość za rogiem

Gapiąc się jak głupi na monitor zastanawiałem się, w co się najlepszego wpakowałem. Jakim cudem spędzę parę godzin sam na sam z tym bęcwałem oglądając horror? Fortuna ma ostatnio dość chore pomysły.  

- I jak tam idzie szukanie?

Spojrzałem z ukosa na Oskara, który właśnie wszedł do pokoju z butelką piwa. Dla mnie łajdak nic nie przyniósł.

- A ty dzisiaj przypadkiem nie prowadzisz auta? – spytałem widząc, jak otwiera butelkę.

- Chyba nie sądzisz, że wrócę do domu po obejrzeniu tak strasznego filmu – odparł, siadając wygodnie na łóżku. Na moim łóżku. Ten drań nie miał prawa na nim siedzieć! – Ponadto zakładam, że ty również nie będziesz chciał sam spędzić dzisiejszej nocy – dodał.

Uśmiechnąłem się kpiąco. Co za burak.

Wróciłem szukania filmu, zaraz znajdując ten, przez który w młodości długo nie potrafiłem zasnąć, a obecność zapalonej lampki blisko łóżka była obowiązkowa.

Mam do niego słabość. Obejrzałem go kiedyś z kumplami, gdy w Halloween nie chciało nam się chodzić od domu do domu żebrząc o parę łakoci przebranym za mumię, ducha czy inne dziadostwo. Pomyśleliśmy, że sami sobie kupimy słodycze, wypożyczymy film i mając przy sobie dziewczyny (bo i je zaprosiliśmy) będziemy zgrywać śmiałków, którzy niczego się nie boją.

Koniec końców skończyliśmy jak one, czyli z rękoma zasłaniającymi twarz oraz bezsennymi nocami. Chyba byliśmy za młodzi na oglądanie dreszczowców. I jak będę rodzicem, zabronię moim trzynastoletnim dzieciom oglądać tego typu filmy.   

- Och, mały Oskarek boi się sam spać? – prychnąłem, nastawiając ściąganie. Oparłem się wygodnie, jak prezes, na fotelu i okręciłem się do chłopaka przodem.

- Ależ oczywiście. Potrzebuję kogoś, kogo w nocy rzucę na pierwsze pożarcie jakiemuś Boogeymanowi czy Jasonowi z „Piątku trzynastego”, a sam ucieknę załatwiając przy okazji tobie pomoc, jeżeli, oczywiście, będzie co ratować – powiedział Oskar, zadowolony pijąc piwo.

- Cóż za bohater z ciebie. Rodem z eposu – prychnąłem z niezadowoleniem dostrzegając, że ta menda przebrzydła zamiast zamknąć dziób, rozgadała się.

- Co tu gadać, cały ja. – Zrobił jakiś dziwaczny ruch ręką i wyjął z kieszeni telefon. – Zaraz przyjdę – wstał i wyszedł z pokoju.

- I nigdy nie wracaj – mruknąłem, odprowadzając go wzrokiem do drzwi.

Westchnąłem ciężko jakby działa mi się ciężka krzywda (w sumie przebywanie z Oskarem na dobre mi nie wyjdzie) i na poprawę humoru wszedłem na facebooka. Ha! Tak, tak, tak! Zaakceptowała moje zaproszenie!

Wszedłem na profil Alice tak podenerwowany, że aż ręce mi drżały. Nie wiem czemu. Trema chyba, cholera.

Moja duszyczka ma strasznie dużo zdjęć, gdy ja mam tylko dwa – profilowe i w tle. Profilowe, oczywiście, nie z moją facjatą, a z Homerem Simsonem. Gościa wręcz uwielbiam. A wracając do fotek Alice, to – ku mojej rozpaczy – ma większość ze swoją domniemaną partnerką aka mą rywalką o względy brunetki.

Sarenka na każdym zdjęciu wyglądała fenomenalnie. Chyba ma już wyćwiczone pozy w jakich ma stawać. O. Są zdjęcia nawet z moim durnym bratem w jakiejś knajpie. Ha ha, Hektor zawsze był idiotą, ale żeby upubliczniać to na fotce?

Jest i drugi królewicz, psia mać. Boże kochany, już sam jego widok sprawia, że ciśnienie mi skacze. Z Oskarem są zdjęcia z wczorajszej okropnej imprezy. Zostały zrobione chyba kiedy wróciłem do domu, gdyż nie przypominam sobie, aby ktokolwiek chodził z aparatem.

Cóż, kumple Hektora są strasznie zabawowi. Nie licząc tego, że powinni przejść się już na spotkanie AA. Ho, nawet Oskar się załapał w kadrze. Nawet przystępnie wyszedł.

Brakuje tam tylko Gabriela, który jako jedyny normalny, potrafi okiełznać Hektora. Za parę dni przyjeżdża, gdy matka i ojciec natomiast wybywają. Ta trójka strasznie się unika. Niby rodzice wiedzą, że ich starszy syn lubi facetów, ale udają, że tego nie widzą. Głupota, ale co ja poradzę.

Film się ściągnął, nastawiłem go, i czekając na Oskara, zacząłem sprawdzać moją pocztę. Spam, spam i jeszcze raz spam. Po co ludziom wysyłane są reklamy, konkursy czy jakieś głupie ankiety? Toż wiadome jest, że większość usunie bez wcześniejszego sprawdzania jaka jest treść.

- I co dziś obejrzymy?

Aż podskoczyłem na miejscu czując, jak ciepły oddech owiewa mój kark. Oskar, ta podstępna kreatura, stanęła za mną opierając ręce o nałokietniki i nachylając się tak, że gdybym poruszył głową w bok, dotknąłbym policzkiem jego nos.

Postawił butelkę z wypitym do połowy piwem obok klawiatury.

- Amityville. Film oparty na faktach – odpowiedziałem, nie ruszając się nawet o milimetr. Czemu? Dobre pytanie.

- Hm, kiedyś oglądałem, ale wersję z siedemdziesiątego dziewiątego bodajże.

- To jest remake.

Oskar się wyprostował, dając mi wreszcie odetchnąć sam sięgając po butelkę i wypijając za jednym razem do końca jej zawartość.  

Niespodziewanie do pokoju wpadł Hektor w samych slipkach. Cóż, sam bym się z chęcią rozebrał. Jest tak gorąco, cholera.

- Stary, to na ciężkie czasy, gdy Louis zacznie ci działać na nerwy. Mi zawsze pomaga – powiedział mój brat, stawiając na szafce sześciopak, który trzymał za plecami.

Oskar zaśmiał się, a ja wstałem jak oparzony wypychając tego gałgana z pokoju przy okazji uderzając go nimi w ramię, na co zawył jak bity pies. Nie zrobiło to na nikim wrażenia, gdyż dodatkowo śmiał się w najlepsze.

- Precz! – krzyknąłem zamykając za nim drzwi z głośnym trzaskiem. Spojrzałem zły na mego gościa, do jasnej ciasnej, i wskazałem na niego palcem. – A ty już lepiej zamilcz, jeżeli nie chcesz podzielić jego losu.

- Będę już grzeczny – powiedział Oskar, podnosząc ręce do góry jak to robią bandyci na widok uzbrojonej policji.

Cały nabuzowany złością sprawdziłem, czy film się ściągnął. Gdy tak się stało, włączyłem go i wygodnie usadowiłem się na łóżku. Oparłem się o poduszki. Teraz czekało mnie półtora godziny męki. Słodko.

- A ty gdzie niby? – warknąłem widząc, jak Oskar siada obok.

- A gdzie według ciebie mam usiąść? – spytał, biorąc poduszkę (a raczej mi ją wyrywając) na której leżałem i umieścił ją między plecami a ścianą.

- Na podłodze masz dużo miejsca. A jak to za niskie progi dla ciebie, zawsze zostaje ci fotel – skinąłem na mebel stojący na drugim końcu pokoju.

- Tak to się dba o gości? – parsknął rozbawiony mężczyzna, nic sobie nie robiąc z moich słów i gapił się na ekran monitora, gdyż właśnie pojawił się tytuł horroru.

- A jaki ty dla mnie gość – prychnąłem, dając za wygraną. Siłą go na podłogę nie zrzucę. Byłem za słaby. – Bardziej wrzód na tyłku.

- Dobrze wiedzieć, że myślisz o mnie tak ciepło – odparł Oskar, którego moje słowa wyraźnie nie przygnębiły.

Uśmiechnąłem się, wzdychając i oglądając film, gdyż pojawił się dom oraz główna rodzina, która chciała do owego domu się wprowadzić.

Na początku nic się nie działo. Wszystko było różowo, miło – zero strachu. A nawet jak George, czyli główny bohater zaczął przesiadywać w piwnicy, dalej nie czułem przerażenia. Czemu kiedyś się bałem tego filmu? Przecież…

- O Boże! – krzyknąłem, gdy w odbiciu lustra pojawiła się mała dziewczynka, której po drugiej stronie nie było. I tego właśnie w filmach tego typu nienawidziłem! Przez te screamery kiedyś zejdę na zawał! Murowana śmierć!

- Masz gówniarzu. Tobie bardziej się przyda niż mi, z tego co widzę – powiedział Oskar, podając mi piwo.

Cholera, uważał mnie pewnie za mięczaka. Ale co ja poradzę, że horrory naprawdę nie są dla mnie?

- Dzięki – burknąłem, otwierając puszkę i wypijając gorzkawy płyn. Wątpię w to, że alkohol mnie uspokoi.

- Jak nie chcesz, to nie musimy tego oglądać – rzekł Oskar, widząc, że ten nagły atak nie wpłynął na mnie pozytywnie.

Z całego serca nie chciałem oglądać dalej Amityville, jednakże nie chciałem wypaść na mięczaka.

- Nie no, spoko – zaśmiałem się nerwowo, zastanawiając się przy okazji, czy zasłanianie oczu dłońmi nie będzie za bardzo niedojrzałe. – Nic mi nie jest. W końcu to tylko film – dodałem, wypijając zaraz kolejny łyk piwa.

Oskar przez chwilę nic nie mówił, ani nic nie robił. Czułem za to jego skupiony wzrok na sobie. Zastanawiał się nad czymś, dziad jeden. Nie dość, że musiałem oglądać ten przeklęty film, to jeszcze byłem bacznie obserwowany przez mą nemezis. Uroczo.

Niespodziewanie zabrano mi puszkę z dłoni, a sam zostałem pociągnięty na twarde, pachnące ciało. Co więcej, ręce osobnika, do którego przyległem, objęły mnie ciasno przez co poczułem się naprawdę dziwnie.

- Co robisz? – Wydusiłem z siebie te pytanie nie wiedząc co sądzić o takim zachowaniu Oskara. Ja, będąc na jego miejscu, olałbym mięczaka, a co więcej – straszyłbym go wtedy, gdyby się tego najmniej spodziewał.

- Miałeś rację, ten film jest nieźle posrany – odpowiedział Oskar, popijając moje piwo i mi je podając.

- Nie musisz stwarzać pozory bohaterskiego faceta. Nie jestem laską. Na mnie takie zagrywki nie działają – prychnąłem, starając się zachować resztki godności. Ale coś mi się wydaje, że już dawno ją straciłem.

Potarłem policzkiem o jego śnieżnobiałe polo z niezadowoleniem czując, że ten drań mimo upału pachniał. Nie śmierdział, jak zapewne ja. Cholera, czy on musi być we wszystkim lepszy ode mnie?

Na dodatek obejmował mnie pewnie. Tak, jak się przytula zlęknioną dzierlatkę.
Nie wiedziałem co myśleć, ani co kieruję Oskara. Próbowałem się odsunąć, ale drań trzymał mnie mocno.

- Puść! – Złapałem go za rękę czując nieprzyjemny uścisk w brzuchu, gdy to zrobiłem. Miał naprawdę twarde ręce. Takie męskie, z długimi włosami, bliznami. Szorstkie palce dodawały mu (aż chce mi się plunąć sobie w twarz, gdy o tym myślę) męskości. Był takim prawdziwym facetem z zarostem, wysportowanym ciałem i pachnąć tak obłędnie, że mnie tylko jeszcze bardziej tym denerwował.

- Ani mi się śni. I się lepiej, gówniarzu, nie stawiaj, bo zrobisz sobie krzywdę. A nie chcę używać przeciwko tobie siły – odparł Oskar, cholernie poważnie, nawet nie racząc mnie swoim spojrzeniem, tylko – jakby trzymanie mnie w objęciach było czymś normalnym – oglądał horror.

Prychnąłem, ale już nie walczyłem. Chce mnie obejmować? Droga wolna.

Pijąc powoli piwo, oglądałem film momentami drgając czy krzycząc, gdy pojawiło się coś strasznego. Oskar wtedy tulił mnie mocniej, ale ani tego nie komentował, ani się ze mnie nie śmiał. Spinałem się wtedy jeszcze bardziej, choć film wydawał się mniej straszny. Ale tylko odrobinę mniej. Ciekawe czy traktuje tak każdego młodszego brata kolegów. A co wyprawia z siostrami...

- Louis, wiesz…

- Matko kochana!

Znów zachowałem się jak ostatni kretyn. Niedługo zacznę bać się własnego cienia!

Teraz przebrała się miarka. Wyrwałem się z jego uścisku, wylewając na siebie resztki piwa. Ale nie zważałem na to.

Wstałem z łóżka podchodząc szybko do laptopa i wyłączając film. Koniec na dzisiaj tego dobrego.

- Nie wiem jak ty, ale ja jestem już zmęczony. Chce mi się spać – powiedziałem, chwytając dół od piżamy, która z jakiegoś dziwnego powodu leżała teraz na podłodze.

Nie czekając na Oskara reakcję wybiegłem z pokoju wpadając do łazienki. Zapaliłem wszystkie światła. Podszedłem powoli do umywalki, a zaraz płucząc twarz w chłodnej wodzie. Nie powiem, bałem się potem spojrzeć w lustro. Dlatego właśnie nie lubię oglądać dreszczowców. Przez nie mam zrytą psychikę i wydaje mi się, że z każdego roku wyskoczy jakiś bies, któremu leci ślinka na myśl o mej duszy. Niech wszyscy reżyserzy horrorów będą przeklęci!

Po szybkim prysznicu i paru nerwowym zerknięciu na odbicie, wróciłem do pokoju. Nie spodziewałem się tam zastać gościa.

- Ty jeszcze tu? – spytałem, zamykając za sobą drzwi z zadowoleniem zauważając, że Oskar zapalił światło. Za to nie spodobało mi się to, że siedział na moim fotelu, dotykał mojego laptopa, a na dodatek palił. Jako sam niepalący, dym nikotynowy przeszkadzał mi.

- Szukam czegoś lekkiego – odparł Oskar.

Z założonymi rękoma stanąłem przy nim patrząc na ekran. Na chwilę oniemiałem.

- Ty chory zboczeńcu! – krzyknąłem, łapiąc za laptop i wyłączając drugą ręką stronę porno.

- Od razu zboczeńcu – prychnął mężczyzna, zaciągając się fajką. – Na mnie takie filmy zawsze działają rozluźniająco. Nie zgrywaj cnotki.

Usiadłem na łóżku, puszczając mimo uszy jego przytyk. Wyłączyłem laptop. Było już po drugiej. Czas spać!

Odstawiłem komputer obok łóżka, kładąc się. Miałem nadzieję, że szybko zasnę.

- Nie gaś światła wychodząc – powiedziałem, odwracając się do Oskara plecami. Nie ma mowy, abym zasnął bez zapalonego światła. Jeżeli jest tu w ogóle mowa o jakimkolwiek zasypianiu.

Cholera, gorąco. Mimo tego, że miałem na sobie tylko spodenki, a włosy jeszcze nie wyschły, to dalej czułem się jak w saunie. Nie znoszę środka lata.

Niespodziewanie światła zgasły. Usiadłem odwracając się do dupka, który stał przy włączniku tak jak Pan Bóg go stworzył.

- Co ty robisz? – spytałem widząc, jak ten podchodzi do łóżka i się nade mną nachyla. Serce zabiło mi szybciej. Pochylał się nade mną starszy, nagi mężczyzna, którego wzrok przyprawił o drżenie ciała. – Co robisz? – spytałem ponownie, czując się przy nim naprawdę mały. Albo jak ofiara schwytana przez drapieżnika.

Patrzyłem na niego uważnie. Najgorsze było to, że było tak ciemno, że nie widziałem go wyraźnie. Nawet z bliska, przez co zrobiło się – jakby nie patrzeć – intymnie.

Hola, hola, pederasto jeden! Co ci po głowie chodzi? Jakieś nieczyste myśli! Opanuj się!

Uderzyłem się mentalnie w twarz, co mnie otrzeźwiło.

- Złaź – warknąłem, odpychając do rękoma i nogami.

- Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci samemu spać? – spytał, łapiąc mnie za ręce i kładąc się obok, puszczając je.

Nie przykrył się kołdrą, tylko rozwalił się na plecach, zakładając ręce za głową. Olał to co wcześniej mówiłem! Obleśny dupek!

- Tak, właśnie tak myślę. A teraz wypad!

- Ech, dlaczego ty zawsze musisz być tak niemiły w stosunku do mnie, co? Co nie zrobię, to źle. Co nie powiem, to źle – żachnął Oskar.

- Bo ty złym człowiekiem jesteś – odparłem, uśmiechając się. On też się uśmiechnął. A niech to. Miał się zezłościć, wstać i zostawić mnie samego. Jak zwykle nic nie idzie według moich planów.

Nastąpiła cisza. Jedynie było słychać cykanie świerszczy i wiatr, który poruszał gałęzie drzew. I mimo tego, że łóżko zawsze wydawało mi się wielkie, to teraz było wyraźnie za małe.

Oddech Oskara się uspokoił. Zasnął, bubek jeden. Ja jeszcze długo nie potrafiłem oddać się w objęcia Morfeusza, jako że patrzenie nie śpiącego mężczyznę obok mnie było ciekawszym zajęciem. 

7 komentarzy:

  1. Definitywnie Oskar podrywa Luisa. Facet jest świetny. Zawsze go lubiłam. Ach, to przytulanie, i spanie razem. Mrauuu :D
    Każdy rozdział to dla mnie cudowna bajka. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu kocham twoje opowiadania. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów tego opowiadania ja i "Bóg stworzył, a diabeł wychował, czyli istna bohema" Życzę weny i jeszcze raz WENY!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oskar- jest moim bohaterem, jego postać jest świetna:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten film! Raz na jakiś czas odpalam sobie dla przypomnienia.

    I co Oski tak sobie golusieńki leży?! I nic?! Toć niech się okryje bo się zaziębi najlepiej tym ciepłym ciałkiem , które obok leży. :3

    Mariah

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że wkrótce dodasz nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się w ten weekend : ) Miałam w tym tygodniu tyle na głowie, że pisanie - niestety - było ostatnią rzeczą, na którą miałam czas i ochotę :/

      Usuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, wspaniale, Oscar jest super... ewidentnie podrywa tutaj Luisa, to tulenie o ja mruuu...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń