niedziela, 7 października 2012

5. Czarny kwiat sakury


Nazwijcie to jak chcecie. Dla mnie był to szok.
Okasan posadziła mnie przy stole, przy którym siedziała też babcia (paląca swą śmierdzącą fajkę) i zielonooka gejsza.
- Mira, to Junko-san - Okasan wskazała na gościa. - Chciała cię poznać.
- A po co mnie poznawać? - wymsknęło mi się, przez co obie domowniczki skarciły mą skromną osobę wzrokiem. Junko natomiast uśmiechnęła się, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Kolejny minus pobytu w Japonii - patrzą na ciebie jak ciele w malowane wrota. Po prostu bosko...
- Chciałam przyjść wcześniej, ale miałam dość ważny wyjazd - odezwała się Junko.
- Ale my nadal nie rozumiemy, co takiego chcesz od Miry, Junko-san - powiedziała Okasan.
- Chcę zrobić z niej moją młodszą siostrę - wyjaśniła.
Nastała cisza. To jakiś nonsens! Widzę kobietę drugi raz w życiu, a ta wyskakuje tu z taką propozycją. 
Wzdrygnęliśmy się na głośny śmiech babci, który przemienił się w ciężki kaszel z wypluwanym śluzem. A chciałem zjeść jeszcze kolację.
- Co w tym takiego śmiesznego? - obruszyła się zielonooka gejsza.
- Nic, drogie dziecko, nic - starsza z sióstr odepchnęła od siebie Okasan, która klepała ją delikatnie po plecach. - Starczy, już starczy.
- Jeśli Mira w najbliższym czasie nie stanie się gejszą, minie ją szansa - powiedziała Junko.
- Mira nie jest gotowa.
Uwielbiam rozmowy decydujące o moim życiu, w których nie mam prawa uczestniczyć.
- Ależ Mameha-san! Nadaje się jak najbardziej! - Życie w niewiedzy, straszna rzecz.
Junko się zaangażowała. Z całych sił starała się przekonać do swojej tezy te dwie panie.
Cieszyło mnie to, że komuś aż tak na mnie zależało, ale było to też niepokojące. Bardzo.
Ściągnąłem pośladki z łydek i z głośnym westchnięciem ulgi usiadłem na pupie.
- Sama widzisz - Okasan wskazała na mnie. - Może i wiekowo do tego dorosła, ale nie ma ogłady, jest trudnym dzieckiem, krnąbrnym!
Podniosłem ze zdziwienia brwi. To tak figuruję w jej oczach?
- Rozmawiałam z jej nauczycielami. Twierdzą, że się nadaje...
- Kłamią! - przerwała jej. - Mira nie może być gejszą!
- Ale dlaczego? - Junko po raz pierwszy podniosła głos. - Dlaczego tak silnie staracie pozbyć ją szansy?!
- Bo... - zaczęła i ugryzła się w język.
Spuściła głowę zła. Po raz pierwszy widzę u niej takie zachowanie.
- Obiecaliśmy to jej ojcu - odpowiedziała spokojnie babcia.
Ta to zawsze wie co i kiedy powiedzieć. Brawa dla niej!
Junko na ten argument uspokoiła się. Choć widać było, że nie jest zadowolona.
- Junko-san, dlaczego ja? - Chciałem wiedzieć, a zarazem przerwać tą całą ciężką milczącą atmosferę.
Gejsza uśmiechnęła się delikatnie, podobnie jak parę dni temu, gdy widzieliśmy się przez okno Herbaciarni.
- Jesteś śliczna, Mira. Szkoda by było i twojej urody, i nabytych umiejętności. Choć słyszałam, nie tylko tutaj, że jesteś momentami nieposłuszna i głośna - chciałabym podjąć te wyzwanie i pozwolić, aby twój kwiat zakwitł.
Miłe słowa. Naprawdę. Chociaż nie zna mnie, chce pomóc. Gdzie jeszcze szukać takiego altruizmu?
- To, że jesteś gaijin - ciągnęła - jeszcze pomoże. Mężczyźni z przyjemnością będą zabiegać o twoje względy, jak i licytować twoje mizuage.
Moje mizuage. Tylko przez to nie mogę stać się gejszą.
-Dziękuję, Junko-san, za twoje słowa - ukłoniłem się nieznacznie - ale tak jak mówią Obasan i Okasan, nie dorosłam do tego, by być gejszą.
Zielonooka się skrzywiła. Pewnie sądziła, że to stare Japonki ograniczają mnie, a nie to, że sam mogę nie chcieć. A nie chcę.
- Junko-san, sama widzisz - odezwała się Okasan. - Mira nie nadaje się i już.
Cicho westchnęła odgarniając parę włosów z policzka.
- Nauczę cię. Będę twoją mentorką - jej głos powoli się łamał.
Co jest z tą kobietą?! Nigdy się nie poddaje? Spojrzałem błagalnym wzrokiem na babcię i Okasan. Byłem naprawdę już tym wszystkim zmęczony.
- Junko-san, jak opowiem ci pewną historię, zachowasz to dla siebie? - spytała Okasan.
- Naturalnie - kiwnęła głową.
Dopiła do końca herbatę i zaczęła mówić:
- Gdzieś tak rok temu przybył tu mój stary przyjaciel wraz ze swą rodziną. Miał kłopoty polityczne, przez co musieli się gdzieś ukryć. Małżonka zmarła tej samej nocy ich przyjazdu. Zostali tylko dziecko i on. Poprosił, abym przechowała chłopca na okres dwóch lat dopóki sprawa nie przycichnie. Do tej pory nie wrócił po swego syna.
- Trzymasz u siebie chłopca? - zdziwiła się Junko.
- Tak - przytaknęła - a ty chcesz właśnie z tego chłopca uczynić gejszę.
I który to już raz atmosfera stała sie przytłaczająca?
Zielonooka wbiła we mnie wzrok w szoku. Wyjęła wachlarz i zaczęła energicznie się wachlować. Nasza trójka patrzyła na nią w ciszy.
- Czy dacie mi czas na zastanowienie się? - spytała wreszcie.
- A nad czym się tu zastanawiać?! - zdziwiła się babcia. Zresztą nie tylko ona. Ja w takich momentach reaguję głupkowatym śmiechem. Nawet nie wiecie, jak trudno było się powstrzymać. - Mira ma kuśkę i nic tego nie zmieni. Koń stoi i nie opadnie!
Zaśmiałem się ze słów kobiety. Gdy ona coś powie...
- Tydzień - nie zwróciła uwagi na słowa staruszki. - I dam odpowiedź.
- Dobrze to przemyśl, Junko-san. Bezpieczeństwo Miry będzie spoczywało w twoich rękach - powiedziała spokojnie Okasan.
Odprawiła mnie do pokoju, żegnając się jeszcze z gościem.
Wbiegłem na schody wpadając jak burza do sypialni. Co za głupi dzień!
- Co tak długo?
Przy oknie stał Hikaru, jak zawsze, oparty o ścianę z założonymi rękoma.
- Nie mam dziś ochoty na siedzenie. Idę spać - wziąłem dół od piżamy i długą koszulę, z którymi przyjechałem tutaj.
- Idziemy spać? - zdziwił się.
Będąc przy drzwiach odwróciłem się w jego kierunku.
- Ja tak. Nie wiem jak ty - i wyszedłem.
W pośpiechu umyłem się marząc jedynie o futonie i prześcieradle. A co mnie spotkało? Dodatkowy bonus na nim, leżący w samej bieliźnie.
Przyglądałem się jego bladej klatce, małym różowym sutkom, chudym nogom. Zupełnie inny od rikszarza. Ale nie powiem, też pociągający.
- Dziś nie święto - zauważyłem zasuwając za sobą drzwi.
- Chciałaś spać, więc nie marudź- mruknął przykrywając się białym prześcieradłem.
Kręcąc głową położyłem się obok niego. Futon miałem dość mały, stykaliśmy się więc ciałami. Odwróciłem się do niego plecami i zamknąłem oczy wzdychając.
- Aż tak męczący dzień? - poczułem ciepło na karku. Cholera.
- Bardzo - udałem ziewnięcie.
Nie podobała mi się reakcja ciała na jego bliskość. Dlaczego drżę przez coś tak błahego jak jego miły oddech i łagodny głos?! Przecież nawet go nie lubię!
- Co się stało? - drążył.
Moje libido odezwało się. Chce wyjść na zewnątrz. Niech to szlag.
- Junko chce zrobić ze mnie gejszę.
- Naprawdę? - poderwał się zaglądając na mnie przez ramie. - To świetnie!
- Aż skaczę ze szczęścia - mruknąłem.
- Skąd ten pesymizm? - zdziwił się. - To wspaniałe, że będziesz gejszą.
Był tym bardziej zachwycony niż ja.
- Czy ja wiem...
- Spotkasz ciekawych ludzi, zobaczysz miejsca, które nawet nie śniły się zwykłym mieszkańcom. Two je życie się wzbogaci!
- Amen - westchnąłem kładąc go na oślep na posłanie. Przez jego nagłe ruchy zrobiło się z deka zimno.
- Mira - przytulił się do moich pleców przekładając rękę przez me biodro. -Przestaniesz być starą cnotką.
- Wiwat mizuage - znów ziewnąłem, tyle, że już nie udając.
- Będę się o nie starał.
Najpierw nie zwróciłem uwagi na to, co powiedział, ale gdy doszedł sens tych słów...
Odwróciłem do niego głowę. Pomiędzy naszymi twarzami były parę centymetrów odległości. Jego głos nagrzewał me usta, a oczy bezczelnie patrzyły.
Cholera, zarumieniłem się.
- Zwariowałeś?! Chcesz wydać ciężko zarobione pieniądze tylko dlatego aby być mym pierwszym?
Przybliżył się jeszcze bardziej tak, ze stykaliśmy się nosami.Utonąłem w kolorze jego oczu.
- O niczym innym nie myślę - szepnął.
No i mam, podnieciłem się.
Zgiąłem kolana i podsunąłem je do klatki.
Patrzyliśmy na siebie wymieniając oddechem. Wiecie o czym myślałem? Aby dotknął mego krocza, pozbawił podniecenia dając spełnienie.
- Rób jak uważasz - odwróciłem się.
Aż korciło aby wsadzić rękę za materiał spodni i...
Hikaru, nie przestając mnie obejmować, ułożył się wygodniej.
Musiało minąć sporo czasu, abym nie chciał już samemu się zaspokoić.
Z otwartego okna powiał zimny nocny wiatr. Podciągnąłem prześcieradło wyżej.
- Zimno cci? - usłyszałem mruknięcie.
- Trochę.
Chłopak położył na moje swoje nogi, a rękoma objął mocniej w pasie, przyciskając mnie do swojej klatki. Czułem nawet jego spokojne bicie serca. 
- Nie masz z kim spać? - potarłem policzkiem rękę, którą podłożył mi pod głowę.
- Dosięgnął cię zaszczyt spania ze mną. Jesteś pierwszą osobą po rodzicach, gdy byłem małym dzieckiem, z którą dzielę łoże.
- Jakiś ty łaskawy - uśmiechnąłem się.
- Doceń dobroć pańską. A teraz spać.

Hikaru zadziwił mnie. Codziennie przychodził przed północą, bez słowa wślizgując się pod prześcieradło. Przeważnie zajęty snem nie zwracałem na niego uwagi, lgnąc do miękkiego ciepła. Za to rankami musiałem być cicho, aby go nie obudzić. Gdy wracałem po porannych porządkach, pokój był pusty. I tak przez parę dni spędzaliśmy razem czas, śpiąc na jednym futonie, nie rozmawiając prawie w ogóle. Ja wiedziałem, że przychodzi, a on, że jako "kobieta" nie mam nic do gadania. I musiałem na wszystko się zgadzać. Prawie jak małżeństwo.
Z Daikim też było inaczej niż wcześniej. Nadal miałem do chłopaka żal za to, że dotykając mnie wieczorami, w ciągu nocy robił "to" z kobietami. Nigdy nie wątpiłem w jego "silną wolę" w stosunku do płci pięknej, nawet wtedy, gdy się pogodziliśmy. To się czuje i już.

- Co tak wcześnie? - zdziwiłem się.
Hikaru nie przychodził w porze kolacji.
Wzruszył ramionami zamykając za sobą okno.
- Przyjechał do ojca jego konkurent - odpowiedział.
- Tak? - zdziwiłem się - to aż tak źle?
- Nie - położył się obok, zdejmując wcześniej buty i spodnie. - Chcą połączyć interesy.
- To chyba dobrze - oparłem głowę o łokieć, patrząc jak chłopak się rozbiera.
- A jaki jest najlepszy na to sposób? - spytał. Widząc, że ciemna ze mnie masa, mało rozumiejąca, dodał: swatanie dzieci.
To dlatego miał tak udręczoną twarz. Nie chciałem widzieć go takiego.
Położył się.
- Biedaczek - pogłaskałem go jak psa, po głowie. - Zmuszają do zamążpójścia - powiedziałem rozbawiony. 
- Tak, bagatelizuj to dalej - przewrócił się na plecy patrząc w sufit. Miałem możliwość zbadania jego profilu. Nie był taki zły. Mały, zadarty do góry nos, widoczne kości policzkowe, wąskie, ale nie brzydkie, blade wargi, ciemne brwi i czarną strzecha. - Nie chcę się z nią wiązać. Jest okropna!
Uśmiechnąłem się słysząc to. Mi również jego planowane małżeństwo się nie podobało.
- Wysoka jak drzewo. Czarne włosy, podłużna jak u konia twarz, małe oczy i usta. I jeszcze małolata.
- O, a jaki jest twój ulubiony przedział wiekowy? - spytałem, ciesząc się w duchu, że nie podoba mu się moje przeciwieństwo.
- Gdzieś tak jak ty - spojrzał na mnie.
Opuściłem głowę uciekając od jego wzroku. Przyznam, to co powiedział, spodobało mi się. Lubię go (a to nowość. Parę dni temu zarzekałem się na świętości, że jest mi obojętny a do polubienia go daleka droga), podoba się i cholerna szkoda będzie, jak mnie zostawi, gdy odkryje moją płeć.
Położył się bokiem, a przodem do mnie. Delikatnie podniósł mą brodę, abym spojrzał na niego.
Zarumieniłem się jeszcze bardziej.
- Nie chce nikogo innego. Wolę ciebie - pocałował czule mój policzek.
Westchnąłem czując jak ogarnia mnie gorąco, a ślad po krótkim pocałunku palił niemiłosiernie.
- I dlatego - nachylił się przekręcając mnie na plecy - będę walczył o twoje mizuage.
Całował mą szyję, kąsał, lizał. Nie potrafiłem go powstrzymać. Trzymałem ręce na jego ramionach nie odpychając, lecz przybliżając do siebie.
Jego dotyk, pieszczoty...
Wsadził pod bluzkę dłoń, dotykając samymi opuszkami sterczących brodawek. Jęknąłem patrząc mu w twarz.
- Podoba mi się nawet to, że nie masz biustu. Twoje sutki są tak wrażliwe- szepnął.
Podciągnął do góry koszulkę, zasysając się w prawego sutka.
Jęknąłem głośniej, łapiąc go za głowę i masując ją, jakby dziękując za to, co robi.
Wygiąłem się w łuk, gdy ugryzł brodawkę, a mruknąłem, kiedy ją polizał.
Dziękowałem wszystkim świętościom, że leżał bokiem. Gdyby zauważył, jak mnie podniecił...
Dłońmi zjechał niżej, rysując palcami koliste wzorki przy pępku. Zaśmiałem się, gdy zanurzył w nim język. Lecz szybko zareagowałem, gdy doszło do mnie, co jest pod brzuchem.
Wyrwałem się z jego uścisku i głośno dysząc, poraczkowałem na kolanach jak najdalej od niego. Zagryzłem wargi i wsadziłem pomiędzy nogi obie dłonie. Dotknąłem rozgrzanego i pulsującego penisa, pobudzając je jak najszybciej, chcąc dojść. Zawsze tak robiłem, jeśli chodzi o samozaspokojenie. Nie ma w tym żadnych uczuć, sama żądza. Więc po co zwlekać.
Z głośnym piskiem doszedłem wgryzając się w usta. Opadłem do przodu ciężko dysząc. Tak dobrze...
Hikaru przyglądał się mym plecom nie rozumiejąc, co się dzieje. Dlaczego go odepchnąłem, a potem odseparowałem się?
- Mira? - Usiadł obok patrząc zaniepokojony.
Odwróciłem głowę w jego kierunku pokazując spocone lico.
- Wszystko w porządku? - spytał, odgarniając moje mokre włosy z czoła.
- Ta - westchnąłem siadając normalnie.
Widziałem to. Może chciał to ukryć, ale robił to nieumiejętnie. Czuł się niepewnie przez moje odrzucenie.
- Mira, przepraszam.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się. Ale był to wymuszony uśmiech. - Idziemy spać? - spytałem naprawdę zmęczony. - Razem? - dodałem, łapiąc go za rękę.
- Pewnie - oddał uścisk, a światełka w jego oczach znów się pojawiły.
Następnego dnia zostawiłem Hikaru słodko śpiącego (zabiłby mnie, jakby usłyszał to określenie) i przykryłem go szczelniej prześcieradłem.
Zadowolony zrobiłem porządki uśmiechając się do każdego. Zapowiadał się naprawdę dobry dzień.
Usłyszałem pukanie. W drzwiach stał posłaniec z podłużną, żółtą kopertą, zaadresowaną do mnie. Rozerwałem papier wyciągając tego samego koloru małą karteczkę.
"Nadal chcę, abyś został moją młodszą siostrą.
Junko-san".

1 komentarz:

  1. Hej,
    ha ma być młodszą siostrą Junko, cudownie, ale właśnie kiedy nawet dowiedziała się prawdy to nadal upiera się orzy swoim...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń