- Jesteś pewien?
- Absolutnie.
- Ale na sto procent?
- Piotrek, zaraz mnie szlag trafi. Tak! Na
sto procent! Nawet na tysiąc!
- Ale wiesz, że to nie będzie problem?
Kamila często cię odwoziła do mieszkania.
- Mam blisko. A ciebie nie zostawię.
Jeszcze coś ci się stanie jak mi znikniesz z oczu.
- Michałku, ty jednak jesteś prawdziwym
przyjacielem.
- Wiem. A teraz się zamknij. Wraca ta
cholera.
Michał zaciągnął się mocniej papierosem
odwracając się do idącego Mishy plecami.
Wraz z Piotrkiem czekali na przyjazd
Kamili, bo oczywiście ten leń patentowany i pantoflarz nigdzie się nie ruszy
bez swojej damy serca. Aż dziw, że do kibla razem nie chodzą!
Jaczewski wypatrywał samochodu dziewczyny,
bo już piekielnie mocno chciał wrócić do mieszkania, zakopać się pod kołdrę,
przespać następny dzień i w poniedziałek przyjść jakby nigdy nic do pracy i
unikać blond diabła.
Pocałował go. No cholera jasna, ta łajza
pocałowała go w usta! Jakim cudem miał jeszcze wszystkie zęby?!
Michał zerknął na Mishę, który pisał coś
zawzięcie na telefonie. Na jego lekki uśmiech, który rzadko kiedy znikał z ust.
Na rozwiane włosy, które dziś wyglądały gorzej niż zazwyczaj. Na oczy, które
potrafiły przeszyć chłopaka na wskroś. A najdłużej zatrzymał się na ustach,
które blondyn obecnie przegryzał, a które tak niedawno były przyciśnięte do
jego własnych.
Aha. No rewelacja. Może jeszcze, pederasto
ty jeden, rzucisz mu się na szyję, wyznasz, że granica między nienawiścią a
miłością jest bardzo cienka i czas się chędożyć jak króliki?!
- Ha! Trzej muszkieterowie! Znowu razem! –
krzyknął nagle Piotrek patrząc świecącym wzrokiem na dwóch chłopaków, odrywając
tym samym Michała od nawymyślania samego siebie.
- O czym ty pieprzysz? – spytał Jaczewski
robiąc się zły na Kamilę, że jeszcze nie przyjechała. Miał nadzieję, że uda mu
się wpakować Mishę do jej auta i mieć święty spokój. Gorzej, jeżeli ten kacap
będzie się opierał (a prawdopodobnie będzie) i jego plany szlag trafi.
- Chciałem jakoś rozładować atmosferę –
stwierdził Piotrek uśmiechając się. Czemu ten idiota miał tak dobry humor?
Czyżby widział, jak ta kreatura przyssała mu się do ust? Nie, to niemożliwe. Piotrka
nie było wtedy (chyba) w klubie. – Wyglądasz, jakbyś zaraz miał wybuchnąć. Ja
się domyślam, Michałku, że Eden nie przypadł ci do gustu, ale zaraz ma miłość
przyjedzie i będziesz mógł wrócić do swojej samotni i nie odzywać się do mnie
przez kilka dni za to, że cię tu zabrałem.
- A żebyś wiedział, że tak będzie. Ba, nawet
na facebooku cię zablokuję, abyś wiedział, jak bardzo jestem na ciebie zły!
- Jakiś ty okrutny!
- Nie mam sobie równych.
- Zastanawia mnie – odezwał się nagle Misha
przestając gapić się na telefon. Michał aż podskoczył przestraszony. Czy z tego
czorta to jakiś ninja, że tak się skrada? – czy Michał zawsze jest taki
gburowaty, czy tylko przy mnie uwydatnia się ta jego urocza strona?
Piotrek zaśmiał się donośnie. Michał miał
ochotę uciszyć go pięścią.
- Zawsze i wszędzie.
- To jak Malina z nim wytrzymuje? – spytał
młodszy chłopak uśmiechając się na widok oburzonego Jaczewskiego. No bo kurde,
jak to tak gadać o kimś kto stoi obok? Już baby mają więcej taktu! One chociaż
obgadują człowieka za plecami i potem, kurcze, wyjmuj ten nóż, który wsadzają
ci w plecy!
- O, dobre pytanie. Ale większa zagwozdka
jest taka, że jak Michał wytrzymuje z niedostępną i wiecznie naburmuszoną
Maliną! – plótł dalej Piotrek.
- Czyżby kłopoty w raju? – Misha położył
rękę na Michała ramionach i przycisnął go do swojego boku. Zaskoczony mężczyzna
na szczęście długo nie stał jak sparaliżowany, tylko się wyswobodził i przy
okazji zamachnął, ale kacap (niestety) się uchylił. Jakim cudem? Michał nawet
skłonu nie wykona, bo tyle wypił, a ten cholerny pizduś glancuś wywija się na
prawo i lewo!
- Czy przypadkiem byś nie chciał zarobić
plomby? – spytał Jaczewski zaciskając pięści.
Już chciał się zamachnąć. Już widział
oczami wyobraźni rozkwaszoną gębę przystojniaczka. A tak, przystojniaczka.
Michał mógł nazywać go w myślach jak chciał. W końcu był pijany. Pijanemu wolno
wszystko.
A wracając do fantazji o spraniu Mishy, to
nie na długo zakwitła w jego umyśle. Na Michała nieszczęście jego uwagę
przykuła idąca obok nich grupka, która – jak na gust Jaczewskiego –
definitywnie za głośno się zachowała. Okej, może i jest się w tej części
Warszawy w której tęczowe ludki mają swój (jeżeli w ogóle jest to możliwe)
azyl, gdzie mogą na prawo i lewo ogłaszać całemu światu jacy są fajni,
wyluzowani, normalnie och i ach. Ale nie można zapomnieć o moherowych babkach
dzierżących w łapach różaniec i wsłuchujących się w słowa ojca Rydzyka. Te babki
mają w swoich norach telefony z których z chęcią skorzystają jak zobaczą kolorową
anomalię. I to tylko kwestia czasu, aż pojawi się straż miejska czy inna psiarnia
i zgarną wszystkich bez patrzenia nawet czy to swój czy nie. A Michał wolał
tego uniknąć. Nie chciał być powiązanym z tym świadkiem i coraz bardziej zaczął
się denerwować, że nie ma ich taryfy.
- Kamila zasnęła za tą kierownicą, czy co,
że się tak spóźnia? – spytał odwracając się plecami do hałasujących.
- O, czyżby zbliżała się twoja pora
leżakowania? – zakpił Misha znów wyciągając ręce w stronę Michała. I, gdy
mężczyzna chciał ponownie położyć je na Michała ramionach, ten (o dziwo)
sprawnie im umknął. Cholera, dlaczego jeszcze go nie łomotnął? Przecież sam się
o to prosił!
- Piotrek, ty lepiej mnie trzymaj, bo nie
ręczę za siebie! – warknął Jaczewski przypominając sobie tekst z polskiego
filmu, który dawno, dawno temu oglądał z rodzicami. No, jak jeszcze nie było
siarą siedzenie na kanapie ze starymi i ukradkowe podjadanie chipsów.
- Nie będzie potrzeby. Jest już Kamila –
powiedział Piotrek i wskazał na zbliżającą się czerwoną toyotę.
Alleluja!
Michał wystartował jak z procy do
dziewczyny. Już jest! Już jest! Skończą się jego męczarnie! Będzie mógł wrócić
do mieszkania, zakopać się pod pierzyną z Wyborową czy Bolsem i starać się
wymazać pocałunek. Jego wątroba to zrozumie. Musi, cholera, bo tu chodzi o usunięcie
z pamięci strasznej rzeczy! Rzeczy, przez którą Michał nie będzie mógł nikomu
spojrzeć w oczy, a najbardziej tej łajzie, która za każdym razem, gdy ten na
nią popatrzy, uśmiechała się drwiąco, a jej usta uwodziły.
Stop! Halo! Obudź się, chory człowieku! O
czym ty do jasnej cholery pieprzysz?!
- Kama, w twoich rękach jest stan mojej już
i tak podszarpanej psychiki. Błagam, zabierz tych dwóch gdzie tam chcą, jak
najdalej ode mnie. Jedzcie jak najszybciej, jakby was czort czy inne diabelstwo
goniło.
- A temu co? – spytała dziewczyna patrząc
to na Michała, to na swojego chłopaka. Mishy w ogóle nie zauważyła, gdyż ten
stał dalej znów wisząc na telefonie.
Hm, może skoro jest aż tak zajęty, to uda
się Jaczewskiemu niezauważalnie spieprzyć? W końcu kacap nie wie gdzie on
mieszka, także szanse są wielkie, że dziś wódka zagrzeje mu łóżko.
- Okolica mu się nie spodobała –
odpowiedział Piotrek. – No dobra, panowie. Czas się pożegnać. Jesteście pewni,
że nie chcecie, aby was podwieźć?
- Absolutnie. Mam w planach iść tak szybko,
że może uda się zgubić mój ogon – Michał skinął na Mishę, który stanął obok
niego.
- Ha, życzę powodzenia – odparł Misha znów
kładąc na jego ramionach rękę a potem zginając się w pół, gdy Michał uderzył go
łokciem w brzuch.
*
- Łazienka na wprost. Mój pokój na lewo.
Zapamiętaj, bo nie będę ci dwa razy powtarzał.
Misha kiwnął głową i rozglądał się po
mieszkaniu. Michał widząc to poczuł się niezręcznie. Blondyn przyzwyczajony
jest do innych luksusów. On nie musiał z nikim dzielić się łazienką czy
kuchnią, a swój pokój ma wielkości jego salonu.
Podczas powrotu Michał spodziewał się
ataków na swoją przestrzeń osobistą, dwuznacznych tekstów, kąśliwych uwag,
czegokolwiek od Mishy. Ten jednak znów zaskoczył cały świat i zamiast robić to,
co po nim się oczekuje, wolał znów gapić się na telefon i z kimś namiętnie
pisać.
Jaczewski miał ochotę w pewnym momencie
wyrwać mu komórkę, rzucić w diabły i powiedzieć, aby ten wreszcie zajął się
nim, a nie rozmawianiem z kimś cholera wie kto to był i w jakiej sprawie się z
nim kontaktował. Ale nie zrobił tego. Zagryzł wargi i szedł zły, co jakiś czas
zerkając do tyłu, czy aby drugi mężczyzna szedł za nim.
- Mieszkasz sam? – spytał Misha.
- Z Piotrkiem.
- Czyli jesteśmy sami – stwierdził,
chowając (nareszcie!) telefon do kieszeni i odwracając się do Michała. – Co z
tym fantem zrobimy?
Jaczewski zaśmiał się nerwowo. Po raz
pierwszy w życiu poczuł, że to jemu przypadł zaszczyt bycia zwierzyną.
- Nic, kolorowy człowieku. Zostałeś wyróżniony
i masz za zadanie grzać się na tej oto szatańsko niewygodnej kanapie – wskazał
na zieloną kanapę, którą każdy ze znajomych domowników i samych
zainteresowanych szeroko omijał.
- Skoro chcesz mnie ugościć, to mógłbyś
zaproponować wygodniejsze łoże. Na przykład w twoim pokoju. Mówiłeś, że jest na
lewo, tak?
- Hej!
Misha nie zwracając na krzyki Michała
wszedł do pokoju. I jak wystrój reszty mieszkania w ogóle go nie zaskoczył (w
końcu rozporządzali nim sami faceci. Nie ma co się spodziewać kwiatów na parapecie,
obrazów na ścianie, pierdół na półkach), to sypialnia Jaczewskiego wręcz
przeciwnie.
W pokoju nie było nic, co mogło świadczyć,
że Michał miał dziewczynę. Żadnych ramek ze zdjęciami czy poduszek w kształcie
serca. Nigdzie się nie walały zużyte bilety po filmach romantycznych a i pewnie
w szafie nie było kretyńskiej koszulki z nadrukiem: „Najlepszy facet na
świecie” czy „Odjazdowy chłopak”, których zdrowo myślący samiec nigdy nie założy.
No, chyba, że do spania.
Tu nie było śladu palca Maliny. Za to jak
wół rzucał się w oczy wiszący za drzwiami plakat Realu Madryt. A ściślej mówiąc – bramkarza
Iker Casillasa.
Misha uśmiechnął się pod nosem. No ładnie.
- Wypad z mojego pokoju – Michał jak zwykle
był subtelny. – Zmęczony jestem. Twoje wyrko jest w salonie. No ej! – krzyknął,
gdy Misha usiadł na łóżku.
- Z tego, co pamiętam, to ja odstąpiłem ci
swój pokój. Bądź grzecznym chłopcem i odwdzięcz się tym samym.
- Ja się do grzecznych nie zaliczam i dlatego,
Misha, bardzo cię proszę, ulokuj swoje zwłoki w salonie.
- A jak nie? – spytał blondyn wstając.
Przez tego cholernika zaraz Jaczewskiemu
serce z klatki wyskoczy! Dlaczego on do niego podchodzi? Po jakiego czorta
wyciąga łapy i go obejmuje? Jakim prawem w ogóle przekracza jego przestrzeń
osobistą?!
- Co ty taki nachalny się zrobiłeś? –
warknął Michał odsuwając się od macek Mishy. - To, że lubisz wymienić się śliną
z facetami nie znaczy, że każdy ma takie same preferencje. Odsuń się,
człowieku.
- Z tego, co pamiętam, to ty pierwszy mnie
pocałowałeś – rzekł Misha, a widząc zaskoczenie drugiego mężczyzny, uśmiechnął
się szeroko.
- Jakiego szaleju żeś się najadł?!
- Żadnego. Przypomnij sobie jak ostatnio u
mnie byłeś kompletnie zalany. I jak się na mnie rzuciłeś, gdy Malina sobie
poszła. Coś świta?
- Oczywiście, że nie! – krzyknął Michał
panikując. Co ten szaleniec opowiadał?! Że niby będąc kompletnie pianym
pocałował go? Sam z siebie? Bez żadnych wspomagaczy? Niemożliwe!
- Mam przypomnieć?
- Nie! – Michał cofnął się parę kroków.
Fakt, nie pamiętał dobrze popijawy u kacapa i to, co na niej wyprawiał.
Pokłócił się z Wiolką, potem zajął się zawartością Mishy lodówki, urządził
sobie gniazdko na balkonie a zaraz znalazł się na miękkim łóżku a Malina była obok.
Coś do niego mówiła. Może krzyczała? Kompletnie nie pamiętał. Przez parę dni za
to musiał odpokutować swoje zachowanie, bo dziewczyna tak się obraziła, że
nawet bukiet jej ulubionych róż nie pomógł.
Ale całowania naprawdę nie pamiętał!
- Kłamiesz!
- Po co miałbym? – spytał Misha podchodząc
powoli do Jaczewskiego.
- Chcesz mnie zrobić jednym z was!
- Nic nie muszę robić – blondyn wzruszył
ramionami. – W pokoju nie masz żadnego zdjęcia kobiet. Tylko piłkarza. Wątpię,
abyś na pulpicie komputera czy telefonu miał jakąś dziewczynę.
To nie była prawda. Misha kłamał. Co z
tego, że na ścianach nie wisiały kalendarze czy plakaty jak w warsztacie
mechanicznym? Co z tego, że tapetą w laptopie był plakat z filmu „The Fast and
the Furious”? Paul Walker to świetny aktor! A wczoraj, gdy Malina znów go
wystawiła, obejrzał nawet porno! I była tam kobieta! Ha!
- Co mam zrobić, abyś wreszcie dał mi
spokój? – spytał zrezygnowany Michał. – Od samego początku coś do mnie masz.
Cóż, pochlebia mi, że na mnie lecisz, ale wiedz, że tego nie odwzajemniam.
Dlatego odpieprz się ode mnie, człowieku. Nie gram w twojej lidzie. Nie jestem
ani łapaczem, ani pałkarzem. Znajdź sobie inny obiekt westchnień. W Edenie nie
będziesz miał z tym problemów.
- A może ja nie chcę kogoś innego, hm? –
spytał Misha obejmując w pasie Michała i przytulając się. Jaczewski będąc
zagubionym wyglądał naprawdę uroczo. Był bezbronny, a jak uda się dla Mishy
dobrze go obrobić, to zaliczy wakacyjny romans. Ha, z heteryka na homo. Cóż za
wyzwanie! – Może ty mi się podobasz? Może lubię tych krnąbrnych i upartych,
których mogę złamać? Jestem samcem, a ty moją zwierzyną. Lubię wyzwania. –
Mówiąc to patrzył się z bliska Michałowi w oczy, któremu ta bliskość
przeszkadzała.
Przeszkadzało mu to, że nie potrafił jak
najnormalniejszy chłop przywalić drugiemu chłopu, gdy ten się do niego
przystawiał; to, że nie mógł go odepchnąć, odfuknąć. Że był zmęczony i nie
chciał myśleć o tym, co się dziś działo. Już nawet zaśnie na tej pieruńsko niewygodnej
kanapie, ale niech wszyscy dadzą mu spokój.
Misha prawdopodobnie widząc jego słabość,
dotknął nosem jego nos, aby pocałować delikatnie kącik ust, policzek, brodę. Łapał
ustami lekko skórę a mokrym językiem zostawiał ślad. Dłońmi zjechał w dół, na
pośladki Michała, i ich już nie potraktował tak czule.
Jaczewskiemu uderzył do głowy zapach
drugiego mężczyzny, alkohol, który jeszcze pływał mu w żyłach. Zaczął się
podniecać. I po otarciach bioder Mishy stwierdził, że też on był w podobnym
stanie.
To napięcie, które między nimi się
narodziło, które w każdej chwili mogło wybuchnąć sprawiło, że jeden jak i drugi
chciał, aby ta chwila trwała dłużej.
- Dobranoc, Michałku – powiedział Misha
odsuwając się.
Zniknęły usta. Zniknęły dłonie ciasno go
obejmujące. Zniknął też zapach.
- Śpisz ze mną czy…? – spytał podchodząc do
łóżka.
- Kanapa wydaje się atrakcyjną opcją – powiedział
Michał i szybko wyszedł z pomieszczenia.
*
Tak jak się spodziewał – nie zasnął. Kręcił
się to w jedną to w drugą stronę nie mogąc wygodnie się ułożyć. Za dużo
atrakcji jak na jednego człowieka. A Misha nie wstawał. Nie, żeby Michał chciał
znów się z nim zmierzyć. Wraz z przyjściem kaca obudził się w nim zdrowy
rozsądek a nocne uczynki uderzyły podwójnie. Co on najlepszego zrobił? Już
daruje Piotrkowi, że zabrał go do Edenu. Chciała chłopina dobrze. Ale to, co
działo się w tym chorym miejscu nie miało mieć prawa bytu! Jakim cudem dał się
pocałować?! Może i nie odwzajemnił tego, ale to nie zmienia faktu, że pozwolił
się tej blond kanalii obmacywać. I, co więcej, w domu znów tego chciał.
Z tym facetem coś było nie tak, tego Michał
był pewien. To niemożliwe, żeby ktoś tej samej płci tak na niego działał. To
nienormalne! Chore wręcz!
Przecież zawsze lubił gąski. Nigdy się nie
zdarzyło, że zainteresował się chłopakiem. Fakt, czasem im się przyglądał, ale
z czystej ciekawości! W tym nie było w ogóle pociągu!
Co robić? Co robić? Uciekać i okazać się
tchórzem czy grać chojraka i udawać, że to, co działo się parę godzin wcześniej
było… no właśnie, czym?
Zerwał się z kanapy słysząc jak klucz
przekręca się w zamku a do mieszkania wchodził jego lokator.
- Co ty tu robisz? – spytał Piotrek
zrzucając trampki i kopiąc je w kąt.
- Mój pokój zajęła szarańcza – odpowiedział
Jaczewski kładąc się z powrotem.
Piotrek przyglądał mi się przez chwilę i
powiedział:
- Kiepsko wyglądasz. Spałeś w ogóle na tej
kanapie?
- Jakby ktokolwiek mógł!
- To idź do mnie. Ja i tak zaraz wychodzę.
Tylko co się umyję i przebiorę.
Michał szybko dodał dwa do dwóch. Nie
trzeba było mu tego jeszcze raz potarzać! Jeżeli znajdzie się okazja, aby
uniknąć starcia z Mishą, to oczywiście skorzysta!
Ale i w pokoju Piotrka ciężko było mu
zasnąć. Udał, że śpi, gdy ten przyszedł po swoje rzeczy. Nasłuchiwał, gdy Misha
wstał i rozmawiał o wczorajszym dniu z Piotrem. I tylko czekał, aż ta dwójka
wyjdzie.
I chociaż suszyło go jak diabli, to nie
wyszedł z pokoju, dopóki nie został całkowicie sam.
* * *
Często się zastanawiał, czym go Malina
zwabiła. Byli ze sobą już parę miesięcy i, żeby nie było, dziewczyna podobała
mu się wciąż tak samo. Robiły jej się urocze dołeczki w policzkach, gdy się
uśmiechała. Gdy się denerwowała bawiła się palcami czy włosami. Co tu dużo
gadać, była śliczna.
Śliczna na tyle, że Michał zapominał, jak
potrafiła być wredna, uparta. Potrafiła obrazić się przez błahostkę, przez co
portfel Jaczewskiego co rusz pozbywał się miedziaków. Niedługo skończą się
pomysły do udobruchania dziewczyny, ale chyba nie będą one jednak potrzebne,
bo…
- Chcę z tobą zerwać.
… bo umawiając się z Michałem w kawiarni
blisko wydawnictwa sprawiła, że ten problem już go nie dotyczył.
Widzę, że cuś się zaczyna większego między chłopakami dziać! Z Mishy to niezły uwodziciel jest ;p
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
Sugar.
super! proszę o więcej:-)
OdpowiedzUsuńCóż napiszę... Rozdział miło się czytało. Widać, że Misha za cel wybrał sobie Michałka... No cóż zobaczymy co z tego wyjdzie. Hmm ale w pierwowzorze to chyba Michał zerwał z Maliną a nie na odwrót... a może ja coś pomyliłam... Nie pamiętam za dobrze xD
OdpowiedzUsuńA mogłabym prosić o jakieś wysłanie tego opowiafania o Hektorze i Gabrysiu? Bo w sumie przeczytałabym je...
Chciałam się też dowiedzieć jak idzie pisanie Miłość z rogiem. Bo czekam na to opowiadanie :(
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Jestem w trakcie wylapywania byków w tym opowiadaniu. Mój word po paru stronach załamał ręce i nawet nie pokazuje poprawnej wersji (co było szybsze w poprawianiu) :). Do Miłości za rogiem mam większą wene niż do reszty opowiadań także może niedługo :)
UsuńOkej to po tamto zgłoszę się za jakiś czas - może wtedy już poprawisz xDD
UsuńNiezmiernie się cieszę, iż masz wenę do Miłości za rogiem. Więc pisz pisz to opowiadanie! ♥
"- Chcesz mnie zrobić jednym z was!"
OdpowiedzUsuńPowaliło mnie to XD
Moje absolutnie najulubieńsze opowiadanie. Chcę jeszcze, jeszcze, jeszcze! <3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńte ich rozmowy są genialne, wydaje mi się, ale czy Misha nie zakochał się w Michale, sceny między nimi sa rewelacyjne....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ooo nowy szablonik. Laadny. : 3
OdpowiedzUsuńHa, poprzedni był tak długo, że aż dziw :). Chociaż w wyglądzie coś się dzieje, skoro z nowym rozdziałem już nie jest tak różowo :/.
UsuńAle za to taki rozdział, który autor wstawia po dłuższym czasie bardziej się docenia. I wiadomo, że nie można być ze wszystkimi rozdziałami na każde skinienie nas czytelników. C:
UsuńWlasnie sie zastanawiam jakim cudem nie przeczytalam tego opowiadania w pierwszej wersji skoro ono jest tak cudowne :3 ale j tak teskni mi sie za opowiadaniem z Gabrielem i Hektorem :3
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział , coś zaczyna się dziać miedzy chłopakami, jak widać niezły uwodziciel z Mishy jest...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia