piątek, 11 kwietnia 2014

7. Tylko mój

- Jesteś pewien?

- Absolutnie.

- Ale na sto procent?

- Piotrek, zaraz mnie szlag trafi. Tak! Na sto procent! Nawet na tysiąc!

- Ale wiesz, że to nie będzie problem? Kamila często cię odwoziła do mieszkania.

- Mam blisko. A ciebie nie zostawię. Jeszcze coś ci się stanie jak mi znikniesz z oczu.

- Michałku, ty jednak jesteś prawdziwym przyjacielem.

- Wiem. A teraz się zamknij. Wraca ta cholera.

Michał zaciągnął się mocniej papierosem odwracając się do idącego Mishy plecami.

Wraz z Piotrkiem czekali na przyjazd Kamili, bo oczywiście ten leń patentowany i pantoflarz nigdzie się nie ruszy bez swojej damy serca. Aż dziw, że do kibla razem nie chodzą!

Jaczewski wypatrywał samochodu dziewczyny, bo już piekielnie mocno chciał wrócić do mieszkania, zakopać się pod kołdrę, przespać następny dzień i w poniedziałek przyjść jakby nigdy nic do pracy i unikać blond diabła.

Pocałował go. No cholera jasna, ta łajza pocałowała go w usta! Jakim cudem miał jeszcze wszystkie zęby?!

Michał zerknął na Mishę, który pisał coś zawzięcie na telefonie. Na jego lekki uśmiech, który rzadko kiedy znikał z ust. Na rozwiane włosy, które dziś wyglądały gorzej niż zazwyczaj. Na oczy, które potrafiły przeszyć chłopaka na wskroś. A najdłużej zatrzymał się na ustach, które blondyn obecnie przegryzał, a które tak niedawno były przyciśnięte do jego własnych.

Aha. No rewelacja. Może jeszcze, pederasto ty jeden, rzucisz mu się na szyję, wyznasz, że granica między nienawiścią a miłością jest bardzo cienka i czas się chędożyć jak króliki?!

- Ha! Trzej muszkieterowie! Znowu razem! – krzyknął nagle Piotrek patrząc świecącym wzrokiem na dwóch chłopaków, odrywając tym samym Michała od nawymyślania samego siebie.

- O czym ty pieprzysz? – spytał Jaczewski robiąc się zły na Kamilę, że jeszcze nie przyjechała. Miał nadzieję, że uda mu się wpakować Mishę do jej auta i mieć święty spokój. Gorzej, jeżeli ten kacap będzie się opierał (a prawdopodobnie będzie) i jego plany szlag trafi.

- Chciałem jakoś rozładować atmosferę – stwierdził Piotrek uśmiechając się. Czemu ten idiota miał tak dobry humor? Czyżby widział, jak ta kreatura przyssała mu się do ust? Nie, to niemożliwe. Piotrka nie było wtedy (chyba) w klubie. – Wyglądasz, jakbyś zaraz miał wybuchnąć. Ja się domyślam, Michałku, że Eden nie przypadł ci do gustu, ale zaraz ma miłość przyjedzie i będziesz mógł wrócić do swojej samotni i nie odzywać się do mnie przez kilka dni za to, że cię tu zabrałem.

- A żebyś wiedział, że tak będzie. Ba, nawet na facebooku cię zablokuję, abyś wiedział, jak bardzo jestem na ciebie zły!

- Jakiś ty okrutny!

- Nie mam sobie równych.

- Zastanawia mnie – odezwał się nagle Misha przestając gapić się na telefon. Michał aż podskoczył przestraszony. Czy z tego czorta to jakiś ninja, że tak się skrada? – czy Michał zawsze jest taki gburowaty, czy tylko przy mnie uwydatnia się ta jego urocza strona?

Piotrek zaśmiał się donośnie. Michał miał ochotę uciszyć go pięścią.

- Zawsze i wszędzie.

- To jak Malina z nim wytrzymuje? – spytał młodszy chłopak uśmiechając się na widok oburzonego Jaczewskiego. No bo kurde, jak to tak gadać o kimś kto stoi obok? Już baby mają więcej taktu! One chociaż obgadują człowieka za plecami i potem, kurcze, wyjmuj ten nóż, który wsadzają ci w plecy!

- O, dobre pytanie. Ale większa zagwozdka jest taka, że jak Michał wytrzymuje z niedostępną i wiecznie naburmuszoną Maliną! – plótł dalej Piotrek.

- Czyżby kłopoty w raju? – Misha położył rękę na Michała ramionach i przycisnął go do swojego boku. Zaskoczony mężczyzna na szczęście długo nie stał jak sparaliżowany, tylko się wyswobodził i przy okazji zamachnął, ale kacap (niestety) się uchylił. Jakim cudem? Michał nawet skłonu nie wykona, bo tyle wypił, a ten cholerny pizduś glancuś wywija się na prawo i lewo!

- Czy przypadkiem byś nie chciał zarobić plomby? – spytał Jaczewski zaciskając pięści.

Już chciał się zamachnąć. Już widział oczami wyobraźni rozkwaszoną gębę przystojniaczka. A tak, przystojniaczka. Michał mógł nazywać go w myślach jak chciał. W końcu był pijany. Pijanemu wolno wszystko.

A wracając do fantazji o spraniu Mishy, to nie na długo zakwitła w jego umyśle. Na Michała nieszczęście jego uwagę przykuła idąca obok nich grupka, która – jak na gust Jaczewskiego – definitywnie za głośno się zachowała. Okej, może i jest się w tej części Warszawy w której tęczowe ludki mają swój (jeżeli w ogóle jest to możliwe) azyl, gdzie mogą na prawo i lewo ogłaszać całemu światu jacy są fajni, wyluzowani, normalnie och i ach. Ale nie można zapomnieć o moherowych babkach dzierżących w łapach różaniec i wsłuchujących się w słowa ojca Rydzyka. Te babki mają w swoich norach telefony z których z chęcią skorzystają jak zobaczą kolorową anomalię. I to tylko kwestia czasu, aż pojawi się straż miejska czy inna psiarnia i zgarną wszystkich bez patrzenia nawet czy to swój czy nie. A Michał wolał tego uniknąć. Nie chciał być powiązanym z tym świadkiem i coraz bardziej zaczął się denerwować, że nie ma ich taryfy.

- Kamila zasnęła za tą kierownicą, czy co, że się tak spóźnia? – spytał odwracając się plecami do hałasujących.

- O, czyżby zbliżała się twoja pora leżakowania? – zakpił Misha znów wyciągając ręce w stronę Michała. I, gdy mężczyzna chciał ponownie położyć je na Michała ramionach, ten (o dziwo) sprawnie im umknął. Cholera, dlaczego jeszcze go nie łomotnął? Przecież sam się o to prosił!

- Piotrek, ty lepiej mnie trzymaj, bo nie ręczę za siebie! – warknął Jaczewski przypominając sobie tekst z polskiego filmu, który dawno, dawno temu oglądał z rodzicami. No, jak jeszcze nie było siarą siedzenie na kanapie ze starymi i ukradkowe podjadanie chipsów.

- Nie będzie potrzeby. Jest już Kamila – powiedział Piotrek i wskazał na zbliżającą się czerwoną toyotę.

Alleluja!

Michał wystartował jak z procy do dziewczyny. Już jest! Już jest! Skończą się jego męczarnie! Będzie mógł wrócić do mieszkania, zakopać się pod pierzyną z Wyborową czy Bolsem i starać się wymazać pocałunek. Jego wątroba to zrozumie. Musi, cholera, bo tu chodzi o usunięcie z pamięci strasznej rzeczy! Rzeczy, przez którą Michał nie będzie mógł nikomu spojrzeć w oczy, a najbardziej tej łajzie, która za każdym razem, gdy ten na nią popatrzy, uśmiechała się drwiąco, a jej usta uwodziły.

Stop! Halo! Obudź się, chory człowieku! O czym ty do jasnej cholery pieprzysz?!

- Kama, w twoich rękach jest stan mojej już i tak podszarpanej psychiki. Błagam, zabierz tych dwóch gdzie tam chcą, jak najdalej ode mnie. Jedzcie jak najszybciej, jakby was czort czy inne diabelstwo goniło.

- A temu co? – spytała dziewczyna patrząc to na Michała, to na swojego chłopaka. Mishy w ogóle nie zauważyła, gdyż ten stał dalej znów wisząc na telefonie.

Hm, może skoro jest aż tak zajęty, to uda się Jaczewskiemu niezauważalnie spieprzyć? W końcu kacap nie wie gdzie on mieszka, także szanse są wielkie, że dziś wódka zagrzeje mu łóżko.

- Okolica mu się nie spodobała – odpowiedział Piotrek. – No dobra, panowie. Czas się pożegnać. Jesteście pewni, że nie chcecie, aby was podwieźć?

- Absolutnie. Mam w planach iść tak szybko, że może uda się zgubić mój ogon – Michał skinął na Mishę, który stanął obok niego.

- Ha, życzę powodzenia – odparł Misha znów kładąc na jego ramionach rękę a potem zginając się w pół, gdy Michał uderzył go łokciem w brzuch.

*

- Łazienka na wprost. Mój pokój na lewo. Zapamiętaj, bo nie będę ci dwa razy powtarzał.

Misha kiwnął głową i rozglądał się po mieszkaniu. Michał widząc to poczuł się niezręcznie. Blondyn przyzwyczajony jest do innych luksusów. On nie musiał z nikim dzielić się łazienką czy kuchnią, a swój pokój ma wielkości jego salonu.

Podczas powrotu Michał spodziewał się ataków na swoją przestrzeń osobistą, dwuznacznych tekstów, kąśliwych uwag, czegokolwiek od Mishy. Ten jednak znów zaskoczył cały świat i zamiast robić to, co po nim się oczekuje, wolał znów gapić się na telefon i z kimś namiętnie pisać.

Jaczewski miał ochotę w pewnym momencie wyrwać mu komórkę, rzucić w diabły i powiedzieć, aby ten wreszcie zajął się nim, a nie rozmawianiem z kimś cholera wie kto to był i w jakiej sprawie się z nim kontaktował. Ale nie zrobił tego. Zagryzł wargi i szedł zły, co jakiś czas zerkając do tyłu, czy aby drugi mężczyzna szedł za nim.

- Mieszkasz sam? – spytał Misha.

- Z Piotrkiem.

- Czyli jesteśmy sami – stwierdził, chowając (nareszcie!) telefon do kieszeni i odwracając się do Michała. – Co z tym fantem zrobimy?

Jaczewski zaśmiał się nerwowo. Po raz pierwszy w życiu poczuł, że to jemu przypadł zaszczyt bycia zwierzyną.

- Nic, kolorowy człowieku. Zostałeś wyróżniony i masz za zadanie grzać się na tej oto szatańsko niewygodnej kanapie – wskazał na zieloną kanapę, którą każdy ze znajomych domowników i samych zainteresowanych szeroko omijał.

- Skoro chcesz mnie ugościć, to mógłbyś zaproponować wygodniejsze łoże. Na przykład w twoim pokoju. Mówiłeś, że jest na lewo, tak?

- Hej!

Misha nie zwracając na krzyki Michała wszedł do pokoju. I jak wystrój reszty mieszkania w ogóle go nie zaskoczył (w końcu rozporządzali nim sami faceci. Nie ma co się spodziewać kwiatów na parapecie, obrazów na ścianie, pierdół na półkach), to sypialnia Jaczewskiego wręcz przeciwnie.

W pokoju nie było nic, co mogło świadczyć, że Michał miał dziewczynę. Żadnych ramek ze zdjęciami czy poduszek w kształcie serca. Nigdzie się nie walały zużyte bilety po filmach romantycznych a i pewnie w szafie nie było kretyńskiej koszulki z nadrukiem: „Najlepszy facet na świecie” czy „Odjazdowy chłopak”, których zdrowo myślący samiec nigdy nie założy. No, chyba, że do spania.

Tu nie było śladu palca Maliny. Za to jak wół rzucał się w oczy wiszący za drzwiami plakat  Realu Madryt. A ściślej mówiąc – bramkarza Iker Casillasa.

Misha uśmiechnął się pod nosem. No ładnie.

- Wypad z mojego pokoju – Michał jak zwykle był subtelny. – Zmęczony jestem. Twoje wyrko jest w salonie. No ej! – krzyknął, gdy Misha usiadł na łóżku.

- Z tego, co pamiętam, to ja odstąpiłem ci swój pokój. Bądź grzecznym chłopcem i odwdzięcz się tym samym.

- Ja się do grzecznych nie zaliczam i dlatego, Misha, bardzo cię proszę, ulokuj swoje zwłoki w salonie.

- A jak nie? – spytał blondyn wstając.

Przez tego cholernika zaraz Jaczewskiemu serce z klatki wyskoczy! Dlaczego on do niego podchodzi? Po jakiego czorta wyciąga łapy i go obejmuje? Jakim prawem w ogóle przekracza jego przestrzeń osobistą?!

- Co ty taki nachalny się zrobiłeś? – warknął Michał odsuwając się od macek Mishy. - To, że lubisz wymienić się śliną z facetami nie znaczy, że każdy ma takie same preferencje. Odsuń się, człowieku.

- Z tego, co pamiętam, to ty pierwszy mnie pocałowałeś – rzekł Misha, a widząc zaskoczenie drugiego mężczyzny, uśmiechnął się szeroko.

- Jakiego szaleju żeś się najadł?!

- Żadnego. Przypomnij sobie jak ostatnio u mnie byłeś kompletnie zalany. I jak się na mnie rzuciłeś, gdy Malina sobie poszła. Coś świta?

- Oczywiście, że nie! – krzyknął Michał panikując. Co ten szaleniec opowiadał?! Że niby będąc kompletnie pianym pocałował go? Sam z siebie? Bez żadnych wspomagaczy? Niemożliwe!

- Mam przypomnieć?

- Nie! – Michał cofnął się parę kroków. Fakt, nie pamiętał dobrze popijawy u kacapa i to, co na niej wyprawiał. Pokłócił się z Wiolką, potem zajął się zawartością Mishy lodówki, urządził sobie gniazdko na balkonie a zaraz znalazł się na miękkim łóżku a Malina była obok. Coś do niego mówiła. Może krzyczała? Kompletnie nie pamiętał. Przez parę dni za to musiał odpokutować swoje zachowanie, bo dziewczyna tak się obraziła, że nawet bukiet jej ulubionych róż nie pomógł.

Ale całowania naprawdę nie pamiętał!

- Kłamiesz!

- Po co miałbym? – spytał Misha podchodząc powoli do Jaczewskiego.

- Chcesz mnie zrobić jednym z was!

- Nic nie muszę robić – blondyn wzruszył ramionami. – W pokoju nie masz żadnego zdjęcia kobiet. Tylko piłkarza. Wątpię, abyś na pulpicie komputera czy telefonu miał jakąś dziewczynę.

To nie była prawda. Misha kłamał. Co z tego, że na ścianach nie wisiały kalendarze czy plakaty jak w warsztacie mechanicznym? Co z tego, że tapetą w laptopie był plakat z filmu „The Fast and the Furious”? Paul Walker to świetny aktor! A wczoraj, gdy Malina znów go wystawiła, obejrzał nawet porno! I była tam kobieta! Ha!

- Co mam zrobić, abyś wreszcie dał mi spokój? – spytał zrezygnowany Michał. – Od samego początku coś do mnie masz. Cóż, pochlebia mi, że na mnie lecisz, ale wiedz, że tego nie odwzajemniam. Dlatego odpieprz się ode mnie, człowieku. Nie gram w twojej lidzie. Nie jestem ani łapaczem, ani pałkarzem. Znajdź sobie inny obiekt westchnień. W Edenie nie będziesz miał z tym problemów.

- A może ja nie chcę kogoś innego, hm? – spytał Misha obejmując w pasie Michała i przytulając się. Jaczewski będąc zagubionym wyglądał naprawdę uroczo. Był bezbronny, a jak uda się dla Mishy dobrze go obrobić, to zaliczy wakacyjny romans. Ha, z heteryka na homo. Cóż za wyzwanie! – Może ty mi się podobasz? Może lubię tych krnąbrnych i upartych, których mogę złamać? Jestem samcem, a ty moją zwierzyną. Lubię wyzwania. – Mówiąc to patrzył się z bliska Michałowi w oczy, któremu ta bliskość przeszkadzała.

Przeszkadzało mu to, że nie potrafił jak najnormalniejszy chłop przywalić drugiemu chłopu, gdy ten się do niego przystawiał; to, że nie mógł go odepchnąć, odfuknąć. Że był zmęczony i nie chciał myśleć o tym, co się dziś działo. Już nawet zaśnie na tej pieruńsko niewygodnej kanapie, ale niech wszyscy dadzą mu spokój.

Misha prawdopodobnie widząc jego słabość, dotknął nosem jego nos, aby pocałować delikatnie kącik ust, policzek, brodę. Łapał ustami lekko skórę a mokrym językiem zostawiał ślad. Dłońmi zjechał w dół, na pośladki Michała, i ich już nie potraktował tak czule.

Jaczewskiemu uderzył do głowy zapach drugiego mężczyzny, alkohol, który jeszcze pływał mu w żyłach. Zaczął się podniecać. I po otarciach bioder Mishy stwierdził, że też on był w podobnym stanie.

To napięcie, które między nimi się narodziło, które w każdej chwili mogło wybuchnąć sprawiło, że jeden jak i drugi chciał, aby ta chwila trwała dłużej.

- Dobranoc, Michałku – powiedział Misha odsuwając się.

Zniknęły usta. Zniknęły dłonie ciasno go obejmujące. Zniknął też zapach.

- Śpisz ze mną czy…? – spytał podchodząc do łóżka.

- Kanapa wydaje się atrakcyjną opcją – powiedział Michał i szybko wyszedł z pomieszczenia.

*

Tak jak się spodziewał – nie zasnął. Kręcił się to w jedną to w drugą stronę nie mogąc wygodnie się ułożyć. Za dużo atrakcji jak na jednego człowieka. A Misha nie wstawał. Nie, żeby Michał chciał znów się z nim zmierzyć. Wraz z przyjściem kaca obudził się w nim zdrowy rozsądek a nocne uczynki uderzyły podwójnie. Co on najlepszego zrobił? Już daruje Piotrkowi, że zabrał go do Edenu. Chciała chłopina dobrze. Ale to, co działo się w tym chorym miejscu nie miało mieć prawa bytu! Jakim cudem dał się pocałować?! Może i nie odwzajemnił tego, ale to nie zmienia faktu, że pozwolił się tej blond kanalii obmacywać. I, co więcej, w domu znów tego chciał.

Z tym facetem coś było nie tak, tego Michał był pewien. To niemożliwe, żeby ktoś tej samej płci tak na niego działał. To nienormalne! Chore wręcz!

Przecież zawsze lubił gąski. Nigdy się nie zdarzyło, że zainteresował się chłopakiem. Fakt, czasem im się przyglądał, ale z czystej ciekawości! W tym nie było w ogóle pociągu!

Co robić? Co robić? Uciekać i okazać się tchórzem czy grać chojraka i udawać, że to, co działo się parę godzin wcześniej było… no właśnie, czym?

Zerwał się z kanapy słysząc jak klucz przekręca się w zamku a do mieszkania wchodził jego lokator.

- Co ty tu robisz? – spytał Piotrek zrzucając trampki i kopiąc je w kąt.

- Mój pokój zajęła szarańcza – odpowiedział Jaczewski kładąc się z powrotem.

Piotrek przyglądał mi się przez chwilę i powiedział:

- Kiepsko wyglądasz. Spałeś w ogóle na tej kanapie?

- Jakby ktokolwiek mógł!

- To idź do mnie. Ja i tak zaraz wychodzę. Tylko co się umyję i przebiorę.

Michał szybko dodał dwa do dwóch. Nie trzeba było mu tego jeszcze raz potarzać! Jeżeli znajdzie się okazja, aby uniknąć starcia z Mishą, to oczywiście skorzysta!

Ale i w pokoju Piotrka ciężko było mu zasnąć. Udał, że śpi, gdy ten przyszedł po swoje rzeczy. Nasłuchiwał, gdy Misha wstał i rozmawiał o wczorajszym dniu z Piotrem. I tylko czekał, aż ta dwójka wyjdzie.

I chociaż suszyło go jak diabli, to nie wyszedł z pokoju, dopóki nie został całkowicie sam.

* * *

Często się zastanawiał, czym go Malina zwabiła. Byli ze sobą już parę miesięcy i, żeby nie było, dziewczyna podobała mu się wciąż tak samo. Robiły jej się urocze dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała. Gdy się denerwowała bawiła się palcami czy włosami. Co tu dużo gadać, była śliczna.

Śliczna na tyle, że Michał zapominał, jak potrafiła być wredna, uparta. Potrafiła obrazić się przez błahostkę, przez co portfel Jaczewskiego co rusz pozbywał się miedziaków. Niedługo skończą się pomysły do udobruchania dziewczyny, ale chyba nie będą one jednak potrzebne, bo…

- Chcę z tobą zerwać.


… bo umawiając się z Michałem w kawiarni blisko wydawnictwa sprawiła, że ten problem już go nie dotyczył. 

12 komentarzy:

  1. Widzę, że cuś się zaczyna większego między chłopakami dziać! Z Mishy to niezły uwodziciel jest ;p
    Życzę weny i pozdrawiam
    Sugar.

    OdpowiedzUsuń
  2. super! proszę o więcej:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż napiszę... Rozdział miło się czytało. Widać, że Misha za cel wybrał sobie Michałka... No cóż zobaczymy co z tego wyjdzie. Hmm ale w pierwowzorze to chyba Michał zerwał z Maliną a nie na odwrót... a może ja coś pomyliłam... Nie pamiętam za dobrze xD

    A mogłabym prosić o jakieś wysłanie tego opowiafania o Hektorze i Gabrysiu? Bo w sumie przeczytałabym je...

    Chciałam się też dowiedzieć jak idzie pisanie Miłość z rogiem. Bo czekam na to opowiadanie :(


    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie wylapywania byków w tym opowiadaniu. Mój word po paru stronach załamał ręce i nawet nie pokazuje poprawnej wersji (co było szybsze w poprawianiu) :). Do Miłości za rogiem mam większą wene niż do reszty opowiadań także może niedługo :)

      Usuń
    2. Okej to po tamto zgłoszę się za jakiś czas - może wtedy już poprawisz xDD

      Niezmiernie się cieszę, iż masz wenę do Miłości za rogiem. Więc pisz pisz to opowiadanie! ♥

      Usuń
  4. "- Chcesz mnie zrobić jednym z was!"
    Powaliło mnie to XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje absolutnie najulubieńsze opowiadanie. Chcę jeszcze, jeszcze, jeszcze! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    te ich rozmowy są genialne, wydaje mi się, ale czy Misha nie zakochał się w Michale, sceny między nimi sa rewelacyjne....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo nowy szablonik. Laadny. : 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, poprzedni był tak długo, że aż dziw :). Chociaż w wyglądzie coś się dzieje, skoro z nowym rozdziałem już nie jest tak różowo :/.

      Usuń
    2. Ale za to taki rozdział, który autor wstawia po dłuższym czasie bardziej się docenia. I wiadomo, że nie można być ze wszystkimi rozdziałami na każde skinienie nas czytelników. C:

      Usuń
  8. Wlasnie sie zastanawiam jakim cudem nie przeczytalam tego opowiadania w pierwszej wersji skoro ono jest tak cudowne :3 ale j tak teskni mi sie za opowiadaniem z Gabrielem i Hektorem :3

    OdpowiedzUsuń