wtorek, 18 czerwca 2013

1. Tylko mój

Michał nigdy nie rozumiał fenomenu obchodzenia imienin. Urodziny – OK, jeszcze ujdą, ale świętować coś, co jest tak trywialne? Litości. Jednakże musiał swoje odbębnić - przyjechać do matuli na jej imieninowe szaleństwo i uśmiechać się sztucznie do kolejnej ciotki, babki, wujenki i czort wie kogo jeszcze.

Był zły, miał obolałe policzki od ciągłego szczypania w nie, usta od uśmiechania się i żołądek od wymuszonego próbowania wszystkich paskudztw, które zrobiła jego siostra. Nic nie dały zagraniczne kursy, filmiki z youtube, czy programy kulinarne z samym Gordonem Ramsayem. Anka była, jest i będzie beznadziejną kucharką - choć w jednej rzeczy nie jest idealna, psia mać.

- Może ci pomóc? – spytał stojącą przy nim kobietę, która nalewała do kieliszków szampana. Ho, ho, na bogato!

Monika zerknęła na Michała, przez moment dając mu czas na przyglądanie się jej prostym, brązowym włosom, pociągłej twarzy i bladej cerze. Miał zupełnie inny gust niż swój brat. Jemu  podobały się wypacykowane blondyny prosto z żurnala, za to Wojtek wolał spokojniejsze kobiety o łagodniejszej urodzie i – czego przeważnie brakowało u drugich połówek Michała, a któremu nigdy to nie przeszkadzało – mających coś w głowie. Tak, młodszy Jaczewski trafiał non stop na te mniej pracujące umysłem kobiety choć wiedział, że gdzieś tam daleko w odległej galaktyce żyje płeć piękna, która może się pochwalić i wdziękiem, i bystrością.  Jednakże na razie Michał był tu, w Polsce i nie zapowiadało się, by miał gdziekolwiek wyruszyć.

- Nie, nie musisz – Monika wykrzywiła wargi w niby uśmiechu.

Nigdy się nie uśmiechała bo twierdziła, że przez to szybciej pojawią się zmarszczki. Najgorsze jest to, że i jego matkę przekonała do tego fenomenu!Pół dnia główkował czym zawinił, że jego rodzicielka nagle przestała posyłać mu swój ciepły, matczyny uśmiech, a tylko patrzyła na niego srogo.

Kobiety są beznadziejne jeżeli chodzi o próby prześcignięcia zegara biologicznego.

Tak więc Michał, nie mając co robić w kuchni, wyszedł z niej wprost do roześmianego salonu, gdzie dominowała płeć piękna. Niech jego dziewczyna się cieszy, że nie wziął jej ze sobą! Te harpie zagryzłyby ją na śmierć! W sumie nie wiedział co jest gorsze - niezadowolona dziewczyna, która marudzi że nie zabiera jej na spotkania rodzinne (dla jej własnego dobra oczywiście), czy matki które chcą go zeswatać ze swoimi córkami gdy tylko będzie miał czas dla ich pociech.

Stanął z boku, tuż obok cienia rzucanego przez paproć przy oknie i oglądał przedstawienie.

Kobiety w jego rodzinie zawsze były wychwalane, wielbione, kochane. Nie zdarzyły się jeszcze rozwody, ani separacje. Dzieci z ich łon wychodzą zdrowe i pełne sił. A mężczyźni? Ich zadaniem było usługiwanie długo żyjącym matronom. Ojciec właśnie nalewał matce wrzątku do białej, porcelanowej filiżanki, dziadek Aleksy pilnował torebki babci Jadwigi na kanapie przy kominku wraz z drugim dziadkiem kończąc butelkę szkockiej. Ciotki z córkami rozsiadły się na kanapach i fotelach śmiejąc się głośno i plotkując z każdym i o każdym. Czyste szaleństwo. Babiniec. Nic dodać, nic ująć.

Był tu jedynym kawalerem, który nie przedstawił matce swojej dziewczyny (co w jego rodzinie było równoznaczne z wejściem w stan narzeczeństwa) i ma te cholerne dwadzieścia trzy lata. Kto niby powiedział, że musi się żenić? Jest za młody! Wszystko przed nim.

Odwrócił głowę czując na sobie wzrok wianuszka białogłowych, które przypatrywały się mu spod skrzydeł matek przygotowując się do ataku.Aż strach się poruszyć!

- Michałku! Chodź tu kochanie! – zawołała matka.

Podszedł do rozchichotanych i podpitych staruszek z wymuszonym uśmiechem. Schylił się i pocałował zmarszczone matczyne czoło. Choć jest naprawdę wnerwiającą, wpychającą nos w nieswoje sprawy kobietą, to kocha ją najbardziej na świecie.

-Tak, mamo? – spytał, choć doskonale wiedział co kobieta chciała. Nie mogła sobie odpuścić.

- Syneczku – pogłaskała go po policzku – dlaczego nie obdarzysz mnie wnukiem? Dlaczego nie przedstawisz mi wybranki swego kochanego serduszka? - Non stop ta sama gadka. Michał potrafił recytować ją przez sen.

- Mamo – westchnął odgarniając do tyłu czarne włosy. - Z Maliną nie planujemy jeszcze dzieci. Ponadto sama zawsze mi powtarzałaś, że należy parę razy przemyśleć decyzję, zanim ostatecznie zostanie podjęta. Będziesz musiała jeszcze trochę poczekać zanim ją z tatą poznacie.

Staruszki siedzące obok uśmiechnęły się i przytaknęły tak, jakby ich zdanie coś w ogóle znaczyło. Naiwne babsztyle.

- Rozumiem, rozumiem – odpowiedziała rudowłosa w różowej garsonce kupionej na zeszłorocznej wyprzedaży. – Ale chciałabym, aby ma najmłodsza pociecha wreszcie się ustatkowała tak, jak to zrobił mój pierworodny.

Michał już się przyzwyczaił do wiecznego porównywania  go do Wojtka. „Bierz przykład z brata! On daleko zajdzie!” albo „Wojtek zajął pierwsze miejsce w konkursie młodego technika! Będą z niego ludzie! Niech on będzie dla ciebie wzorcem” i tak bez końca. Wojtek był dumą rodziców, na co sobie zapracował oczywiście. Michał mniej przykładał się do nauki, częściej bujał w obłokach, a wszelakie konkursy (nawet zawody fizyczne) omijał szerokim łukiem twierdząc, że do niczego się mu nie one przydadzą.

- Już niedługo, obiecuję. – Znów ją pocałował, tyle że w policzek i stanął. Skrzywił się słysząc jak kości wydały nieprzyjemny dźwięk. Odezwał się w nim właśnie brak jakiegokolwiek ruchu fizycznego. Nawet na trzecie piętro nie wejdzie bez zadyszki!

Wyszedł z salonu jak najszybciej chcąc odetchnąć świeżym powietrzem. Kiedy był tu ostatni raz? Pół roku temu? Taa, chyba tak. W święta bodajże. Wtedy jego życie inaczej wyglądało. Nie pracował na pół etatu jako fotograf w pismaku plotkarskim w Warszawie, nie miał dziewczyny, która wygląda jakby przed chwilą wyszła z planu teledysku, ani nie miał prywatnego mieszkania (tak prywatne, że dzieli go z kumplem ze studiów). Wtedy natomiast żył – jak to zawsze siostra nazywała – jako pasożyt na jej utrzymaniu. Nigdy nie zapomni jak wypomniała mu nieróbstwo i brak zaangażowania w znalezienie dobrej posady. Ha, to się nazywa rodzina.

A teraz miał ją głęboko gdzieś. I będąc z nią w jednym pokoju nie odezwie się nawet słowem. Głupia suka.

Dopił do końca szklankę samogonu, który ojciec zrobił w tajemnicy przed matką i wybrał numer telefonu do swojej dziewczyny. Znowu nie odbierała. Gdzie ją tym razem zawiało?

Nie mając z niej żadnego pożytku wykręcił kolejny numer mając nadzieję, że pech nad nim nie wisiał i ktoś, cholera, wreszcie odbierze.

- Uratuj mnie dobry człowieku, bo zaraz zwariuje i w tobie jedyna nadzieja – powiedział Michał słysząc przez telefon zwyczajowe „siema, co tam?” Piotrka, kolegi z roku.

Usłyszał w odpowiedzi parsknięcie.

- To cię niby śmieszy? – oburzył się Jaczewski. – Zero w tobie wsparcia, cholera!

- Widzisz matkę raz na ruski rok. Sam często trułeś, że powinieneś chociaż dzwonić do niej częściej jak już ciężko ci pofatygować tyłek na drugi koniec miasta. Zawsze znajdziesz jakąś wymówkę.

Michał przewrócił oczami. Piotrek miał go stąd zabrać, a nie prawić kazania!

- Ostatnio poświęciłem się tak pracy, że nie miałem czasu na przyziemne przyjemności – bronił się. – Ponadto na studiach strasznie męczą. Gryka to już pewnie do dziekana poszedł z zażaleniem, że nic nie robię – stwierdził Michał przypominając sobie o swoim promotorze.

- Tak, tak, tak. Jakby nie miał nic innego na głowie, tylko swoich dyplomantów, którzy nie oddają prac w terminie – prychnął Piotrek.

- Masz zamiar dalej mi wmawiać jaki ze mnie okropny syn i beznadziejny student, czy przyjedziesz po mnie i zabierzesz do Tunelu? Ja stawiam.

- Ho, ho. Widzę, że mamusia wraz z tatusiem wzbogacili cię o parę stówek! Nigdy nie odmówię napitku! Nawet w tak niedoborowym towarzystwie.

- To się pośpiesz, bo jeszcze zmienię zdanie – rzekł Michał i się rozłączył. Piotrek czasem potrafił być naprawdę wkurzający.

Schował komórkę do kieszeni i wypił duszkiem zawartość kieliszka, gdyż przed chwilą znów sobie nalał. Skrzywił się czując gorzki smak trunku.Spojrzał krytycznym wzrokiem na obecnych, zastanawiając się przez moment jakim cudem jeszcze nie zwariował.

Nie włączał się do żadnej dyskusji mimo tego, że co rusz któraś z ciotek go zagadywała. Nie pił również ojcowskiego samogonu. Czuł, że i tak wlał w siebie więcej niż powinien. Ha, i mówi to student!

Gdy poczuł wibracje w kieszeni, oderwał się od ściany i po kolei zaczął żegnać się z rodziną mówiąc, że jutro ma ciężki dzień w pracy, musi wcześnie wstać i co tam jeszcze mu ślina na język przyniosła. Nie chciał być w tym miejscu ani chwili dłużej.

I tak z przymusu wycałował babki, ciotki i – co najważniejsze – matkę w policzki (samemu zostając podobnie obdarowany), i wyszedł pośpiesznie z domu. Czerwona toyota Piotrka już na niego czekała. Zmarszczył brwi widząc Kamilę, dziewczynę Piotrka, siedzącą na miejscu kierowcy. Czyżby była to ich dzisiejsza taryfa?

- Jedź, jedź, jedź – sapnął Michał, gdy usiadł na tylnym siedzeniu.

- Ani cześć, ani pocałuj mnie w dupę? – żachnął się Piotrek odwracając się i patrząc na niego uważnie swoim dziko zielonym wzrokiem. – My tu ci życie ratujemy! Przerwałeś nam małe co nieco i tyle wdzięczności?

Michał oparł się wygodnie i pokręcił głową. Piotrek był niemożliwy.

- Nie słuchaj go. Nic nie robiliśmy. Piotruś po prostu nie lubi być odrywany od komputera, gdy ogląda swój serial o doktorkach – powiedziała Kamila zatrzymując się po chwili na światłach.

- Po raz kolejny? – zdziwił się Jaczewski. – Który raz to oglądasz? Na pamięć powinieneś wszystko znać! Niedługo sam zamienisz się w takiego House’a i będziesz chodził z laską ćpając ibuprofen.

- Ale on jest genialny! To moje guru! – powiedział Piotrek z zapałem. – Nikt nie potrafi w tak kryzysowych sytuacjach wpaść na pomysł co jest z pacjentem i robić tą swoją zamyśloną minę! – Chłopak sparodiował postać z serialu mrużąc oczy i przekrzywiając głowę, na co i Kamila i Michał zaśmiali się głośno.

- Zamiast psuć wzrok przed laptopem byś się wziął za naukę. Nie będziesz taki jak House bez wiedzy – rzekła Kamila zwalniając, a zaraz zatrzymując się na parkingu przed pubem.

- Tak mamo – powiedział Piotrek klepiąc delikatnie swoją dziewczynę po brodzie, a zaraz całując dostrzegając jej minę.

Michał uśmiechnął się widząc to. Nikt nie wróżył tej parze długiego stażu, a tu psikus -byli razem prawie rok! Ponadto każdy znając gust Piotrka wiedział, że Kamila nie jest w jego typie. W końcu nigdy wcześniej nie leciał na okrąglejsze dziewuszki z pokaźnym asortymentem z przodu. Miłość potrafi zaskakiwać.

- Dzięki Kama za podwiezienie – powiedział Michał otwierając drzwi i wychodząc.

Z uśmiechem przeciągnął się czując przyjemny, wiosenny wietrzyk i widząc jak niezłe gąski idą tam, gdzie zaraz i oni się udadzą.

- Spoko. Dzwońcie jakby co – powiedziała dziewczyna, gdy jej chłopak wygramolił się z auta. – I bądźcie grzeczni.

- A czy ja kiedykolwiek byłem niegrzeczny? – zdziwił się Piotrek zamykając za sobą drzwi, a po chwili zaglądając do dziewczyny zza szyby.

Kamila machnęła na to ręką nie chcąc wchodzić w dyskusję i ruszyła. Piotrek przez chwilę patrzył, aż samochód zniknie za zakrętem i poklepał Michała po plecach dając znak, że mogą wreszcie pójść do pubu.

Tunel był ulubionym miejscem spotkań studentów, bo nie dość, że piwo tam było tanie (i nie rozcieńczone!), to jeszcze znajdowało się blisko akademików. Normalnie raj! Co więcej - w środku nie było ani obskurnie, ani brudno. Jedyny minus (jeżeli można to tak nazwać) to to, że cudem było znalezienie wolnego miejsca

- No nie – skrzywił się Jaczewski widząc jak hałastra okupowała wszystkie stoliki.

- A czego się spodziewałeś po niedzielnym wieczorze? – spytał Piotrek rozglądając się dookoła szukając jakiejś znajomej twarzy.

- Miłej i kulturalnej rozmowy z kolegą w miejscu, gdzie licealiści nie będą mi wchodzić pod nogi – stwierdził Michał idąc powoli wzdłuż pubu.

Piotrek zaśmiał się.

- Ho, ho! I mówi to ten, który sam bałamuci gówniarę!

Jaczewski spojrzał na niego krzywo ale nie skomentował. Cóż, taka prawda. W końcu między nim a Maliną było pięć lat różnicy. Dziewczyna niedawno oderwała się od maminego cycka, aby teraz przyssać się do Michała… serca, oczywiście.

Niestety nic nie znaleźli. Jedynym wolnym miejscem do siedzenia były stołki przy barze i tam właśnie chłopaki się udali. Michał nie lubił tam siadać i być podsłuchanym nie dość, że przez barmana, to jeszcze ludzi siedzących obok. Aż spojrzał wilkiem na blondyna z którym stykał się ramionami. Ten jak gdyby nigdy nic w jednej dłoni trzymał do połowy wypalonego papierosa, a w drugiej telefon. Michał przeklął w myślach widząc jego twarz. Pieprzeni w czepku urodzeni. Malina bez dwóch zdań zostawiłaby go dla takiego gogusia z nienaganną cerą, ciemnymi brwiami i pełnymi ustami. Co więcej, jego styl ubioru też denerwował Jaczewskiego. Gdy on miał na sobie zwykły czarny t - shirt z żółtym AC/DC i jeansy, to ten picuś glancuś śmiał założyć nienagannie wyprasowaną szarą bluzkę z logiem jakiegoś łosia na rękawie . Cholera jasna no! Niby taka płocha rzecz, a potrafi doprowadzić Michała do szewskiej pasji.

- Co masz taką minę, jakbyś cytrynę zjadł? – spytał Piotrek, który również wyglądał lepiej od Jaczewskiego. Czy oni specjalnie chcą go zdenerwować?

- Denerwuje mnie niesprawiedliwość tego świata – stwierdził Michał wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Przeklął siarczyście widząc w jakim żałosnym była stanie. Otworzył pogięte pudełeczko mając nadzieję, że to, co było w środku nie ucierpiało. Oczywiście fortuna nie byłaby sobą, gdyby robiła wszystko po jego myśli. – Cholera. – Rzucił na blat paczkę i spojrzał na kolegę z nadzieją w oczach. – Uratuj w potrzebie.

- Sorry, ale rzuciłem. Kamilka kazała – powiedział Piotrek kiwając na barmana i zamawiając piwo dla siebie i Michała.

- Pantoflarz – skrzywił się brzydko Jaczewski. – Żeby tak baba cię zdominowała! Byś się wstydził.

- Miłość chłopie, miłość. Jak kiedyś Amor zamacha na ciebie strzałą to…

- Niech lepiej ten suczy syn trzyma się ode mnie z daleka – przerwał mu Michał czując po chwili upragniony zapach i, chcąc nie chcąc, odwrócił się w kierunku siedzącego obok typka siląc się na uśmiech i pytając, czy nie poczęstuje go papierosem.

- Kup sobie – odpowiedział blondyn nawet na niego nie patrząc, tylko dalej wlepiając wzrok w ekran komórki. Ha, miał jeszcze taką ekstra wypasioną z dotykowym ekranem, a nie jak Michał - sprzed wojny. No ale nie marudził. Dobra była, nie psuła się, bateria długo trzymała. Swoje funkcje pełniła zawodowo.

- O widzisz. Żeby to było takie łatwe! – stwierdził Jaczewski siląc się na spokój. – Mam długi do spłacenia, kobietę na utrzymaniu… Co się śmiejesz, bucu tępy – spojrzał wilkiem na Piotrka, który zaśmiał się słysząc jego słowa. – Malina wysysa ze mnie każdy najmniejszy grosz!

- Wyhodowałeś sobie takiego pasożyta, to teraz masz – zauważył Piotrek pijąc piwo. Michał poszedł za jego przykładem i po chwili w jego kuflu nie było połowy złotego trunku.

- Mój pasożyt to mój problem. Ponadto ma on zalety.

- Jakie na przykład? I nie mówię o wyglądzie.

Michał zastanowił się przez chwilę.

- No dobra, nie ma zalet – stwierdził kwaśno. – Ale żyjemy w takich czasach, że wygląd jest cholernie ważny. Malina nie musi się wcale odzywać. Wystarczy że jest i wydaje prawidłowe dźwięki.

- Masz nierówno pod kopułą. Kobieta to nie tylko głaz, w który chcesz wbić swój kilof, nieważne jak to zniszczy twój światopogląd.

- To, że ty trafiłeś na swoją jedyną nie znaczy, że i na mnie jakaś czeka. Cholera, naprawdę chce mi się palić. – Wypił do końca piwo. Machnął do barmana, by nalał im kolejne.

- Ano, Kamilka to cud, a nie dziewczyna. Takiej to ze świeczką szukać – westchnął rozmarzony Piotrek zagapiając się na moment na swoje piwo.

Michał uśmiechnął się mimowolnie widząc błogi uśmiech kolegi. Nie zdziwi się, jak jeszcze będzie tańczył na ich ślubie.

Po drugim piwie przyszedł czas na trzecie. Przy piciu czwartego było trochę gorzej. Obraz zaczynał się powoli zlewać, a z ust wypływać bełkot. Cholera, miał naprawdę słabą głowę. Najgorsze, że odbijało mu się samogonem ojca. Nie miał pojęcia ile to miało procentów, ale na bank - od licha i trochę.

- Ma was kto chłopaki zawieźć do domu? – spytał barman patrząc to na jednego, to na drugiego.

- Ano ma. A imię jej Kamila, miłości moja – odpowiedział Piotrek, któremu również było o jedno piwo za dużo. Ale i tak wyglądał lepiej niż Jaczewski.

- Niedobrze mi – powiedział Michał łapiąc się za usta.

- Cholera, zabierz go stąd zanim zarzyga mi bar! – krzyknął nerwowo barman.

Oho, pomyślał Michał czując jak jest podnoszony i gdzieś prowadzony. Oparł głowę o coś twardego czując silny, męski zapach. Aż się skrzywił.

- Nie odpływaj – usłyszał niski głos. Łatwo ci mówić! To nie ty masz mroczki przed oczami i nie możesz się zdecydować czy posmakować jeszcze raz dzisiejszego obiadu czy sobie odpuścić!

- Mmm – mruknął Michał.

Niespodziewanie odebrano mu podparcie, a męskie perfumy się oddaliły. Mruknął coś pod nosem wyciągając ręce i podążając za zapachem. Niestety skończyło się na tym, że tyłkiem opadł na coś cholernie zimnego i twardego.

- Już, już – usłyszał, a zaraz znów mógł przylec ciałem do pachnącej powierzchni i nie odmrażać sobie tyłka. Spojrzał w dół i zobaczył jak jest oplatany w pasie ramionami. Zmarszczył brwi zastanawiając się co do cholery to ma być. Co za facet trzyma tak drugiego faceta?

- O Boże! – wciągnął głęboko powietrze i złapał się znów za usta, ale na szczęście nic z nich się nie wydostało. Zgiął się w pasie przeklinając siarczyście swój brak umiaru.

Otworzył oczy patrząc przed siebie i z ulgą widząc, że nic mu już przed oczami nie skacze i nie musi się nikim podpierać. Przetarł twarz dłońmi starając się jakoś dojść do siebie.

- Michaś, nie odpływaj mi tylko! Dzwonię do Kamili. Ale będzie opieprz, stary – jęknął Piotrek pojawiając się znikąd.

Michał kiwnął głową rozglądając się wokół i widząc, że oprócz niego i Piotrka stał przy nich ktoś jeszcze. Aż sapnął – widok tego osobnika go nie ucieszył. Blondyn patrzył się na niego jasnobłękitnymi oczami paląc powoli papierosa. Uch, ale by się zaciągnął.

- Ona nas ukatrupi – sapnął Michał. – Daj – sięgnął po szluga chcąc wreszcie poczuć w płucach gorzki dym.

- No nie przesadzaj – mruknął Piotrek wybierając numer do Kamili, a na moment zapatrzył się na kolegę zastanawiając się, czy jego dziewczyna naprawdę może coś mu niedobrego zrobić. Ze strachu się rozłączył.

- Ty jeszcze nie wiesz do czego baby są zdolne. Och – Michał aż jęknął zaciągając się papierosem. – To krwiożercze bestie, a mam dopiero dwadzieścia trzy lata i coś o tym wiem – powiedział tonem znawcy, na co blondyn stojący obok cicho parsknął śmiechem. Michał nie zareagował. Po co niby? I tak już nigdy go nie spotka (już on się o to postara) a, mimo najczystszych chęci, nie miał siły na spotkanie bliskiego stopnia jego pięści z blondyna szczęką. Westchnął zatem ciężko i odprowadził wzrokiem parkę, która szła drugą stroną chodnika. – Wiesz co, Piotrek, chyba mam chandrę. Ani nic nie osiągnąłem życiu, ani nie uratowałem nikomu życia,  czy nie przeprowadziłem staruszki przez ulicę, bądź nie przygarnąłem bezdomnego psa.

- Ty masz coś nie halo z głową – stwierdził Piotrek ponownie wybierając numer do dziewczyny.

- Sam jesteś nie halo. To nie ja marudziłem ostatnio, że nie mogę znaleźć u żadnej dziewczyny tego przeklętego punktu G! Ale mogę cię pocieszyć, bo nie jesteś w tym sam, stary. Malina coś tam wzdycha i stęka, ale nie wiem czy dlatego, że naprawdę coś czuje, czy że chce, abym szybciej skończył.

Piotrek oddalił się mrucząc coś cicho do telefonu, a Michał dalej prowadził monolog nie zrażony tym, że jedynym słuchaczem był blondyn z pubu.

- A może one takowego punktu nie mają? Może to mit, aby faceci bardziej się starali i robili cuda niewidy? Piotruś, a jak ja nie jestem pierwszym facetem Maliny? A jeżeli ona mnie porównuje do reszty swoich trofeów i opisuje w swoim sekretnym pamiętniku? Cholera wie z tymi babami.

- Chyba nie jest aż tak źle – powiedział blondyn wsadzając ręce w kieszenie spodni, nie spuszczając z Jaczewskiego przeszywającego wzroku.

Michał parsknął.

- Żyjesz w niewiedzy, stary. Ale Malina to jeszcze nic! Jest jeszcze moja matka, która po jakąś cholerę chce się z nią spotkać, aby potem mi narzekać jaki mam beznadziejny gust. Bo Wojtuś ma taką mądrą i ładną dziewczynę – sparodiował matczyny głos. – Dlaczego ty nie mogłeś znaleźć dziewczyny podobnej do Moniki? O matko! Wyjdę z siebie zaraz.

Na moment zapanowała cisza przerywana co chwilę głośnym oddychaniem Michała, cichą konwersacją Piotrka z dziewczyną oraz krzykami i śmiechami grupki stojącej nieopodal przy wejściu do Tunelu.

Michał spojrzał w dół na swoje nogi i aż uderzył dłońmi o uda.

- Cholera, gdzie ja je tak poplamiłem? – patrzył na czerwone plamki na prawej nogawce spodni. – Huk, mała strata. I tak nikt mi nie uwierzył, że są z kolekcji Rlapha Laurena. Psia mać, znawcy pieprzeni. A na stadionie tak zapewniali, że nikt się nie połapie, że to podróbka!

Piotrek odwrócił się na moment zerkając na przyjaciela, ale miał przed sobą większą bitwę do starcia. Kamila była cholernie zła.

Michał poczuł w kieszeni wibracje i wyciągnął pośpiesznie telefon.

- A ta czego akurat o tej porze dzwoni? – warknął widząc numer Maliny na ekranie. – A nich spada – zamachnął się i rzucił telefon. Nie zwrócił uwagi, że nie usłyszał jak komórka uderza o ziemię, ani że blondyn z Tunelu chowa coś do kieszeni. – Dobrze, że to nie dzwoniła mama. Do tej pory zawsze mi wypomina, że ma jeszcze pościel, którą wziąłem sobie z rodziców sypialni.

- pościel? – spytał Piotrek zerkając to na niego, to na blondyna. Zaczął się zastanawiać po jakiego czorta jeszcze z nimi stał.

- No, gdyby nie zabrała wtedy ojca na zakupy, to kto by wiedział kiedy znów miałbym szansę na numerek z Gośką. Cholera, jaki z tymi dziewicami kłopot jest. Raz chcą, a zaraz się migają. Na dodatek teraz mam niezły przypał przez nią. Niech sczeźnie gdziekolwiek teraz jest.

- Michaś, o czym ty pieprzysz? – spytał Piotrek stając przy chłopaku i patrząc się na niego trzeźwiejszym wzrokiem. Rozmowa z dziewczyną wydobyła z niego większość procentów.

- Wywalam z siebie cały szit, jaki się we mnie nagromadził. To nie ty musisz się użerać z bandą kretynów i jego głównym przedstawicielem, Łukaszem. Zasraniec jeden! Wszędzie się pcha! Gdy przywieźli nam nowe oprogramowania wraz ze sprzętami od razu je pochwycił i minął z tydzień, aż łaskawie użyczył mi go. Fajfus jeden! Gdyby wiedział, że za każdym razem gdy zajdzie mi za skórę wlewam do kwiatka, który dostał od dziewczyny te siki, które niektórzy nazywają kawą...Ach! Albo Wiolka, koleżanka z innego działu. Dziewczyna świetna, naprawdę! Tyle, że nie gustująca w facetach. I jak do ściany powtarzam Malinie, że nic mnie z nią nie łączy. Ale nie - jest uparta jak osioł, choć każdy mi mówi jaka to ona jest wspaniała, śliczna, urocza, z obyciem w towarzystwie. Ale zawsze przed spotkaniem z nią muszę wypić kieliszek wódki. Inaczej polegnę.

Otworzył usta, ale zaraz je zamknął słysząc koguta policyjnego. Zaraz dostrzegł i stróżów prawa w swojej blaszanej karocy patrolujących okolicę. Spojrzał na nich spode łba chcąc wstać i powiedzieć co o nich myśli, ale silne dłonie przetrzymały go w miejscu.

- Siedź!

Mężczyzna popatrzył na dłoń blondyna, która ściskała jego łokieć. Jakim prawem ten facet go dotykał?!

- A bo co? – spytał Michał błądząc wzrokiem po twarzy siedzącego obok. Cholera, przystojny był.

- A bo to. Siedź grzecznie i się nie ruszaj, pijanico. Chyba, że chcesz zwiedzić izbę wytrzeźwień.

- A może chcę? A może pragnę powiększyć swoje doświadczenie o przejechanie się radiowozem? W życiu wiele robiłem, ale taką bryką to jeszcze nie śmigałem.

- A co takiego robiłeś, kolego? 

Michał zamyślił się przez moment i aż uśmiechnął się szeroko.

- Tego jeszcze nikt nie wie. Nawet ty, Piotruś, nie zostałeś wtajemniczony. I to ma być sekretem, rozumie się? Spalę się ze wstydu jak to wyjdzie na światło dzienne – wziął głęboki wdech i stwierdził - będzie co wnukom opowiadać. Zaśmiał się pod nosem. – W młodości wraz z kolegami kupiliśmy sobie rozciągacze do przedłużenia wacków. Jak ojciec znalazł to w moim pokoju myślałem, że się mnie wyprze. Załamałem się wtedy, bo sądził, że jestem gejem. Ale nie jestem! – powiedział szybko. – Okej, okej. Raz miałem sen erotyczny z księgowym, ale nic poza tym! I nie uważam, że mój penis jest jakoś mały. Po prostu...po prostu mógłby być większy i już. Zresztą to samo powiedziała mi moja siostra. Niech ją cholera i inna zaraza weźmie!.

- Dlaczego ty zawsze po alkoholu robisz się taki wylewny? – westchnął Piotrek. - No nie rób już z Anki takiego straszydła. Fakt, za przyjazna to ona nie jest, ale to dalej twoja siostra – dodał, nie mogąc zrozumieć nienawiści pomiędzy rodzeństwem. Sam był jedynakiem i wiele  by dał za posiadanie siostry bądź brata. A Michał miał dwójkę i jeszcze marudził!

- Wolałbym nie mieć siostry w ogóle, niż użerać się z taką, jaką mam – stwierdził kwaśno Jaczewski. Nigdy się z siostrą nie dogadywał i z wiekiem powstawała między nimi coraz większa przepaść. – Masz może jeszcze to ciasto marchewkowe co Kamila zrobiła ostatnio? – spytał Piotrka. – Cholera, zgłodniałem.

- Niestety ostatnio wyżarłeś wszystko – odpowiedział Piotrek wypatrując swojej dziewczyny, bo zaraz miała po nich przyjechać.

- Szkoda, bo smaczne jest. Mógłbym je jeść kilogramami. O, a może wypijemy tequile? Jeszcze jej nigdy nie spróbowałem.

- Tobie na dzisiaj starczy alkoholu. Jutro masz na rano do pracy – zauważył Piotrek

- Cholera, faktycznie.

Nagle zatrzymała się przed nimi czerwona toyota, z której wyszła Kamila. Spojrzała krytycznie to na jednego, to na drugiego na moment dłużej się zatrzymując na blondynie, który pomógł Michałowi wstać. Mężczyzna wyrywał się mówiąc, że sam sobie poradzi, ale wystarczyło, że obcy jej człowiek go puścił, a już leciał na ziemię.

- Was nie można zostawić samych! – stwierdziła otwierając drzwi do samochodu. – Dzięki, że ich przypilnowałeś – powiedziała do nieznanego jej chłopaka, który trzymał pewnie Jaczewskiego w objęciach, a który starał się mu wyrwać, choć słabo mu to szło.

- Nie ma sprawy. Zabawni są – stwierdził pomagając dostać się Michałowi do środka auta. – Do miłego – mruknął nachylając się nad pijanym chłopakiem i zapinając mu jeszcze pas.

- Najlepiej nigdy – odparł Michał przeszukując kieszenie w celu znalezienia telefonu, ale nigdzie nie mógł go znaleźć.

22 komentarze:

  1. Jestem pierwsza, która komentuje. Po prostu rewelacja!!!! Czytałam kiedyś to opowiadanie w pierwszej wersjii było jednym z moich ulubionych. A to teraz dostało nowe zycie - i pojawia się zupełnie nowy utwór. cudowny bohater Michał malkotent i atrakcyjny blondyn... Ciekawa jestem co będzie dalej. CZekam już na kolejny odcinek.
    Elka

    OdpowiedzUsuń
  2. CZYTAŁAM PIERWSZĄ WERSJĘ! xD Haha tym razem będę wiedziała co zmieniasz xP
    A Tylko Ty zapowiada się fajnie.. Ciekawe co pojawi się ,,nowego"w Tylko Mój. No i rano Michałek będzie szukał telefonu ^^

    Komentarz krótki ale to tylko dlatego, że czasu nie mam.. No i ostatnio nie mam weny na komentarze >.<
    Tak więc czekam na Tylko Mój oraz Wakacyjny szał czas rozpocząć ;3


    Pozdrawiam i życzę dużo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. normalnie kocham cie, tyle czekałam aż zabierzesz się na odświeżenie owego tworu, że aż z mojej niebywałej radości pozostawię ślad:D

    P.S w pewnym momencie chyba imiona pomyliłaś bo zamiast Piotrek jest Paweł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa! Aż trzech Pawłów było! Dzięki :) Poprawione

      Usuń
  4. "- No nie przesadzaj – mruknął Piotrek wybierając numer do Kamili..."
    "- Ty masz coś nie halo z głową – stwierdził Paweł ponownie wybierając numer do dziewczyny."

    to w koncu Piotrek czy Pawel?

    J.Jung

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz... jeszcze gdzieś się walnęłam? Muszę następnym razem wybrać imię, które będzie tak nietypowe, że nie w sposób go pomylić z innym ;)

      Usuń
  5. Bardzo mi się podoba ta wersja. Dopiero pierwszy rozdział, ale już mnie wciągnął. Pan tajemniczy bawi się w kradzenie komórek. :DD W sumie jak inaczej miałby odnaleźć tak wylewnego i tak interesującego mężczyznę jakim jest Michał. Przecież musi zmienić mu życie.
    Weny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    opowiadanie bardzo nie zainteresowało... Michał taki malkontent i uroczy blondynek, wbrew oczekiwaniom Michała będą dość często na siebie „wpadać”, haha ciekawe kiedy się zorientuje co zrobił z telefonem, a raczej to, ze chciał go wyrzuć, ale ktoś postanowił się nim odpowiednio zająć....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejny rozdział "Tylko mój"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw będzie Wakacyjny szał a potem znów tylko mój więc pewnie za miesiąc dopiero niestety...

      Usuń
    2. :( Ale co zrobić, poczekam cierpliwie, bo warto. :)

      Usuń
  8. Skusiłam się, bo 1 rozdział, na próbę można przeczytać. Szukam jakiegoś fajnego opowiadania m/m i za cholerę nic nie mogę znaleźć.
    Rozdział czytałam co prawda na 2 razy, ale druga część była świetna. Na początku też było zabawnie, ale akcja w barze była ciekawsza. Ten blondyn... ;D
    Prawie przez cały czas szczerzyłam się do ekranu. Główny bohater jest przeuroczy. Michał, prawda? Przezabawny gość, aż się nie mogę doczekać jego duetu z tajemniczym (dobrze pachnącym) blondynem <3
    Tam ci się wkradła literówka, powinno być Ralpha, nie Rlapha :)
    I Kamila ci się z Karoliną pomyliła xD
    Czytało się bardzo przyjemnie i już nie mogę się doczekać następnej części :) Mam nadzieję, że szybko coś dodasz.
    Masz fantastyczne poczucie humoru, chcę więcej :D
    Pozdrawiam, bo nie wiem, co jeszcze napisać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniało mi się, śliczny szablon :D

      Usuń
    2. O matko, co ja mam z tymi imionami. Ciągle mi się mylą. Dzięki, poprawiłam :)

      Usuń
  9. KIedy następny rozdział - toż mija już miesiaąc - prawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem :( Ale tyle się nałożyło ostatnimi czasy. Ja mam w tym tygodniu obronę a moja beta egzamin. Rozdział jest już dawno napisany, ale przez ten natłok roboty nie ma kiedy sprawdzić. Niby mogłabym opublikować bez betowania, ale moja składnia zdań daje wiele do życzenia. Jestem w trakcie pisania Tylko mój, więc jak pojawi się Wakacyjny szał, to zaraz po nim drugi rozdział drugiego opowiadania. Wydawać się by mogło, że w lipcu ma się dużo czasu (bo w końcu wakacje) a jednak coś zawsze wypada...

      Usuń
  10. Życzę powodzenia i trzymam kciuki za obronę i egzamin bety - cóż czekam wobec tego cierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Michał ma problem z całym światem. Lubisz takich marudzących i psioczących na cały świat bohaterów, prawda? ;)
    Pierwszy rozdział mi się podoba. Tajemniczy blondyn także, już sobie zaczęłam snuć dziwne historie odnośnie niego i Michała ^^ Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
    Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lucy, Michał to mój regionalny... jak to czytam to mi się kojarzy dziwnie. Jak ja mu w oczy spojrze jak mam ciągle skojarzenia z yaoicami TT_TT '
    Dawaj! Walić regionalnego!

    Mariah

    OdpowiedzUsuń
  13. dlugo kazecie nam czekac D:

    J.Jung

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie :) Beta obiecała, że się niedługo weźmie za poprawianie (niby dzisiaj nawet dostanę rozdział) ale ile w tym dobrych chęci a ile prawdy, tego nie wiadomo ;)

      Usuń
  14. Hejeczka,
    o tak Michał tak się uchlać... ale, ale przeczuwam że spotka tajemniczego blondyna a na dodatek ten ma jego telefon...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń