piątek, 21 grudnia 2012

11. Bóg stworzył a diabeł wychował, czyli istna bohema

Naruto wydawało się, że znał Sabaku od zawsze. Znali się jak dwa konie i nie jedno razem przeżyli łamiąc sobie przy tym przeróżne kości. Ich przyjaźń przetrwała wszystkie bójki, ucieczki czy misje (jak to nazywał Gaara, gdy mieli w planach podkraść Sasuke jego drugie śniadanie), uświadamiające Uzumakiego, że jego najlepszy przyjaciel nie byłby w stanie niczym go już zaskoczyć

Och jakże się mylił. Zapomniała blond główka, że miała do czynienia z największym utrapieniem nauczycieli, uczniów, rodziców, kogokolwiek! Sabaku był znany z tego, że mało osób go lubiło. I to nie przez jego rudy czerep czy fikuśne malowidła, które chłopak sobie sprawiał na twarzy, gdy udało mu się położyć lepkie rączki na siostry kosmetykach. Ale przez to, że nie myślał o konsekwencjach swoich czynów, było go wszędzie oraz – za co najczęściej dostawał baty – lubił osoby, które lubić nie powinien. Taką osobą był właśnie Neji Hyuuga.

Naruto z coraz większym niepokojem patrzył na poczynania rudzielca względem starszego chłopaka. A Hyuuga był nieugięty. Nie pozwalał Sabaku na nic, co było w sumie słuszne, gdyż Gaara w swoich końskich zalotach był beznadziejny. Naruto, jak na dobrego kumpla przystało, mógł mu pomóc, jednakże wolał stać parę metrów dalej od rozgardiaszu, jaki rudy kompan stworzył w twardych i bezpiecznych ramionach swojej nowej, ale jakże intensywnej miłości.

Cóż, przyjaciel na śmierć i życie, psia mać.

- A co tu się za cyrki dzieją? – spytał Kakashi, któremu coraz trudniej było utrzymać z dala od tego, co się działo w autokarze Umino, i wolał sprawdzić co gówniarzeria znów wyprawiała.

Jego oczom ukazał się dość zabawny widok. Cóż, jeżeli zabawnym widokiem można nazwać to, że ryża menda miała rozciętą wargę, która zaczęła puchnąć, ale bezczelny uśmiech jeszcze nie zblakł. Nad nim stał Neji z mordem w oczach oraz Kisame, któremu dzieciak również od dłuższego czasu zaszedł za skórę. Te dwa sępy patrzyły na Gaarę jak na padlinę chcąc w najbardziej nieoczekiwanym momencie wbić się pazurami w to wątłe ciało.

- Sabaku jest niebezpieczny dla otoczenia, trenerze – rzekł Neji, nie spuszczając wzroku z chłopaka. – Jak nic należy mu się krzesło czy pstryczek.

- Mogę szybko to załatwić – powiedział Hoshigaki oddychając wolno i głęboko. – Za godzinę będzie w skafandrze wieziony do nowego domu, w którym powitają go jak swojego.

- Nie możecie…! – krzyknął Naruto, wyrywając się z ciepłych i bezpiecznych ramion Uchihy. Nie pozwoli, aby te dwa goryle zabrali mu Gaarę!

- Uzumaki, poskrom swe wzburzenie. Nikt Sabaku nigdzie nie zabierze. Śmiem wątpić, żeby w domu bez klamek chcieli trzymać takiego gałgana. Mimo naszych starań – powiedział Kakashi wzdychając. Dla niego możliwość pozbycia się rudzielca również była atrakcyjna.

Naruto mimo wszystko podszedł do przyjaciela, wyjmując po drodze z torby chusteczki. Podał mu paczkę (Kushina, jako zapobiegliwa matka, wiedziała, że jej syn i Sabaku razem zawsze wpakują się w tarapaty, więc zapakowała swojemu oczku w głowie niezbędny asortyment) siadając na najbliższym fotelu, podczas gdy Gaara wstawał powoli z podłogi. Jego warga zaczynała paskudnie puchnąć.

- Skoro wszyscy się uspokoili i obiecują, że będą grzeczni, możemy…

- Bredzisz, Kakashi – fuknął Umino, stający obok mężczyzny. – Jest tu za dużo wrogiej aury, z którą belfrze sobie nie poradziłeś, a którą trzeba się zająć. Nie zgodzę się na dalszą podróż, jeżeli nie wyjaśnicie sobie wreszcie wszystkiego. Neji, mógłbyś powiedzieć, dlaczego uderzyłeś Gaarę?

Hyuuga skrzywił się jakby właśnie zjadł cytrynę. Spojrzał na wszystkich czując, że ich wzrok spoczywał na nim, i z ciężkim sercem (co za patowa sytuacja!) odpowiedział:

- Beknął mi w twarz.

Iruka starał się powstrzymać parsknięcie śmiechu, mimo tego, że poniektórym jakoś to nie wychodziło. Zgromił więc wzrokiem Hatake.

- Ale to było niechcący! – krzyknął Gaara, wychylając się. – Nie miałem tego w planach. Chciałem go pocałować!

- Milcz Sabaku! – krzyknął Kisame, podnosząc rękę, aby uciszyć chłopaka. Naruto widząc to chwycił ramiona przyjaciela i, niczym rasowa kwoka, zasłonił go swoim ciałem. Itachi zauważając jak jego kolega z drużyny może skrzywdzić jego sarenkę, napiął mięśnie niczym Hulk gotowy do interwencji.

- Niechcący… pocałować… - mruczał pod nosem Umino, zastanawiając się jak najlepiej wybrnąć z tej sytuacji. Jako szkolny pedagog powinien to umieć. – Sabaku, od kiedy czujesz coś poważniejszego do swojego kolegi?

- Od zawsze – odpowiedział rudzielec. Hyuuga w tym samym czasie burknął, że Gaara nie jest jego przyjacielem, a utrapieniem.

- Więc, chłopcy, nie możecie zamykać się w ścianach schematu. Musicie wyjść temu naprzeciw. Dlatego rozwiązaniem tego problemu jest spotkanie, randka, nazwijcie to jak chcecie.

Wszyscy spojrzeli oniemieli na Umino.

- Tak, tak, tak! – krzyknął Gaara, jako pierwszy wybudzając się z letargu i patrząc dziko zielonymi oczyma na swoją miłość. Jego kwiatuszek wreszcie będzie dla niego!

- Po moim trupie! – oburzył się Hyuuga widząc radość Sabaku. Uśmiech chłopaka był przerażający.

- Nie szkodzi. Z trupem też będzie fajnie – odparł Gaara, zapominając o bólu, opuchliźnie czy posmaku krwi w ustach. Wreszcie będzie miał swoje bum bum tylko dla siebie! Uch, jego tyłek krzyczał z radości!

Neji pobladł podczas gdy Hatake zaśmiał się perliście obejmując zaskoczonego Delfinka.

- Ale ja nie jestem pederastą – jęknął Hyuuga, opadając bezradnie na fotel.

- A skąd możesz wiedzieć jak smakuje lizak nie rozpakowując go? – spytał Kakashi klepiąc skonfundowanego nauczyciela po pośladkach, nie omieszkując mocno złapać na koniec jego krągłości.

* * *

Dalsza droga obyła się bez żadnych rewelacji. Zabuza dalej wpatrywał się na obraz za oknem, Sakura i Ino plotkowały zawzięcie na samym końcu autokaru z Hidanem, Pain pochrapywał, Kakuzu zajadał się surowymi przysmakami, Tobi grał w jakąś gierkę na telefonie, Zetsu mu w tym przeszkadzał, Neji chciał aby ten dzień wreszcie się skończył i zastanawiał się co się stanie, gdy rodzice dowiedzą się, że był na randce z chłopakiem, Kisame go pocieszał, a Itachi starał się uspokoić Naruto, któremu słowa Hyuugi o bycie pederastą wbiły się głęboko do głowy. Uchiha mówił, że bycie homoseksualistą nie jest wcale takie straszne i niczym się nie różni od bycia hetero oprócz tego, że czasem może boleć zadek. Ale nic więcej! Więc po co te nerwy?

Jedynie Sabaku najlepiej się bawił, zastanawiając się gdzie zabierze Hyuugę na ich pierwszą romantyczną randkę. Ne mógł się doczekać!

Jednakże na razie musiał przestać dumać, gdyż jego oczom ukazał się dość monumentalny budynek.

Szkoła, z którą mieli grać pierwszy mecz, miała równie dobrą renomę co ich. Wygrywali na zawodach, dostawali nagrody, dzierlatki za nimi szalały, a młokosy chcieli być tacy jak oni. Drużyna Oto była największym wrzodem na tyłku drużyny z Konohagakure. Zresztą i vice versa.

- No dobra, panowie. – odezwał się Kakashi, gdy zaparkowali. Wstał z fotela. – Dzisiejszego dnia zmierzycie się z krwiożerczą bestią, którą macie zgładzić automatycznie nie siląc się na wyrzuty sumienia. Macie być bezwzględni, twardzi, nieugięci. Macie łamać zasady, ale żeby was na tym nie nakryto. Drużyna Oto również będzie kantować, więc nie zróbcie mi wstydu, że niczego was nie nauczyłem. W końcu co jak co, ale na krętactwach to ja się znam.

- Hatake! – oburzył się Iruka słysząc co nauczyciel mówił.

- Milcz, Delfinku. W tym miejscu rozegra się wojna, w której to my będziemy zwycięzcami. To o nas będą mówić ludzie. I będzie lać się krew – uśmiechnął się pod maską sprawiając, iż można było go uznać za jeszcze większego szaleńca niżeli był w rzeczywistości.

Brakowało tylko złowieszczego śmiechu.

- Skończyliście już? Super, to teraz zapraszam do mnie – powiedział chłopak, który od jakiegoś czasu stał przy ich autokarze, a na którego nikt nie zwrócił uwagi.

Kakashi od razu go poznał. Pupilek Orochimaru.

Kabuto uśmiechał się przymilnie do każdego, kto wyszedł z pojazdu.

- Jakiś taki lewy jest – rzekł Sabaku, patrząc nieprzychylnym wzrokiem na nowopoznanego.

Naruto zgodził się z nim kiwając głową. Był taki obmierzły, śliski. Jak jakiś pedofil. Nie, żeby miał z takimi typkami do czynienia. Rodzice zza młodu nieźle go pilnowali, jednak trochę się słyszało.

Obydwaj chłopcy nie słuchali co Kabuto mówił. Rozglądali się wokół z rozdziawionymi buziami. Co jak co, ale budynek w którym mieli grać mecz był naprawdę zjawiskowy; zaczynając od szklanych ścian a kończąc na tym, co było w środku.

Parsknęli śmiechem widząc miny szkolnych pomponiar, które mroziły wzrokiem dziewczyny z przeciwnych drużyn, które też nie były im dłużne. Na dziedzińcu aż roiło się od ludzi, jakby jakaś wielgachna wyprzedaż była.

- Nie bój żaby, Sakurka, ty i twoja drużyna dacie im popalić – powiedział Naruto, klepiąc dziewczynę po ramieniu. Ta uśmiechnęła się samym kącikiem ust.

- No pewnie. W końcu macie coś, czego one nie mają – dodał Sabaku, również uśmiechając się. Oho, zaraz coś palnie.

- Tak? Co takiego? – spytała Ino zaciekawiona. Była łasa na komplementy. Jak każda baba.

- Pusto w głowie! – krzyknął rudzielec śmiejąc się, a zaraz chowając się za plecami swojego najlepszego przyjaciela. Co jak co, ale nie chciał mieć do czynienia z ich pazurami.

Tak więc dostało się Naruto, który nie zdążył skryć się przed szponami Haruno i Yamanaki. Obydwie podrapały chłopaka po twarzy zostawiając na niej krwawe ślady.

Naruto pisnął czując piekący ból, co zaalarmowało Itachiego, że coś się stało niepokojącego z jego sarenką. Widząc krew na jego twarzy chciał już ruszyć na dziewczyny, ale ubiegł go Umino.

- No co żeś znów nabroiliście?

- To nie ja! Ja tu tylko stoję! – Gaara podniósł ręce w obronnym geście, choć i tak każdy wiedział swoje.

- Ty lepiej milcz Sabaku – powiedział Itachi najbardziej grobowym głosem na jaki było go stać.

Reszta przebiegła w ekspresowym tempie. Drużyna została zaprowadzona do stolika, gdzie można było się zapisać i zabrać klucze do pokoi w akademiku. O rozpakowywaniu nie było na razie mowy, gdyż czekał ich dzisiaj jeszcze mecz kwalifikujący. Po nim dopiero będą mogli na chwilę odetchnąć.

Naruto został zakwaterowanie w jednym pokoju z Gaarą i obecnie leżał plackiem na łóżku krzywiąc się co rusz, gdy Umino przemywał jego rany medykamentami. Że też zwykłe kobiece pazury mogą sprawić tyle złego!

- Aj! – pisnął blondas, chcąc usiąść, ale silne ciało Umino mu to uniemożliwiało. Gdzie znajdowały się mięśnie w tym chucherkowatym ciele?

- Już kończę – powiedział Iruka, któremu serce się krajało widząc cierpienie na twarzy chłopca.

- Naru, bądźże mężczyzną! To tylko parę zadrapań – powiedział Gaara siedzący na swoim łóżku.

- A żebym ja ci zaraz nie zafundował zadrapań – fuknął blondas machając pięścią, zapominając, że między nimi znajdował się wychowawca.

- Chłopcy, proszę, uspokójcie się. To nie miejsce na tego typu spory. Jak wrócimy odpowiednio się wami zajmę. Koniec z głaskaniem po główce i przymykaniem oczu na wasze wypady – oświadczył Umino, sięgając po plastry i ostrożnie naklejając je na policzki ucznia.

- Tak? – zdziwił się Sabaku, machając w powietrzu nogami.

- A tak – odparł Iruka i wyszedł z pokoju zostawiając zdumionych chłopaków.

- Zawsze uważałem go za fajnego gościa, ale od momentu gdy zaczął się zadawać z Kaszalotem, to zrobiła się z niego straszna menda – stwierdził Sabaku, a zaraz zaśmiał się głośno. – O matulu, jak ty wyglądasz!

Naruto jednym susem pobiegł do lustra wiszącego przy szafie i kwiknął.

- Wyglądam jak dzieło Frankesteina!

- Oj nie przesadzaj. – Gaara podszedł do kompana i patrzył się na jego odbicie w lustrze. – Nie wyglądasz aż tak tragicznie. Mogło być gorzej. Flądry mogły bardziej cię uszkodzić. Teraz ciekawe co powie Łasic na temat twojego nowego image’u.

- Itachi? – Naruto aż się zapowietrzył na myśl o ukochanym i tym, jak teraz wyglądał. Toż nie mógł mu się pokazać!

Jak na złość usłyszał pukanie do drzwi.

- Naruto? To ja.
I był to Itachi! Co robić? Co robić? Miał plaster na plastrze (Iruka był beznadziejnym pielęgniarzem) zalepiające mu policzki.

Blondas pobiegł do łóżka chowając się pod kołdrą, a Sabaku otworzył drzwi.

- Witam w moich skromnych progach.

- Zejdź mi z oczu rudzielcu – warknął Itachi, mijając chłopaka i wzrokiem szukając swojej sarenki. Przystanął widząc ruszający się kokon na łóżku, który stał między oknami.

- Nasza mimoza coś nie w humorze – stwierdził Gaara, stojąc z założonymi rękoma i zaciekawieniem śledząc obrót sytuacji. Czy Łasic zostawi Naruto po tym co dziewczyny z nim zrobiły?

- Zostaw nas samych.

A jednak nie będzie mu dane popatrzeć.

- Tak za friko? Nie słyszałeś Uchiha o kryzysie? – prychnął młodszy chłopak.
Uchiha wyjął portfel z kieszeni i położył na najbliższym stole pieniądze.

- Masz.

- Dycha? Za dychę nie opłaca mi się nawet ruszyć nogi.

- Masz i zjeżdżaj stąd – Itachi wyjął kolejny banknot.

- Jak sobie panicz życzy – odparł Sabaku widząc na papierku pięćdziesiątkę.
Wyszedł zostawiając kochanków samych.

Itachi podszedł powoli do łóżka i usiadł na jego brzegu, dotykając czule kokonu.

- Naruto?

Cisza. Zero odzewu. Co znów się uroiło temu chłopakowi?

- Naru, co się stało?

- Idź sobie – usłyszał przytłumioną przez pościel odpowiedź.

- Nigdzie nie pójdę. Masz na mnie spojrzeć – Uchiha nie odpuszczał.

- Ale ja nie chcę.

- Nie ma nie chcę. – Itachi zaczął się irytować. Był na to definitywnie za stary. – No już. – Złapał za kołdrę i zaczął ją odsuwać od chłopaka. A chłopak mężnie stawił mu czoło, bo się nie dawał. – Naruto!

- Nie możesz mnie zobaczyć! Wyglądam jak Leatherface!

Itachi na moment się zawiesił (ostatnio dość często mu się przy chłopaku to zdarzało) a zaraz uśmiechnął. Co jak co, ale Uzumaki zawsze go rozbrajał. A, że nikt nie widział jego radosnej miny, mógł się więc szczerzyć.

- Porównujesz się do zabójcy z „Teksańskiej masakry”? Nie wygłupiaj się. No już, pokaż dzieło Haruno i Yamanaki. – Uchiha nie dawał za wygraną.

Naruto powoli opuścił kołdrę do wysokości nosa. Itachi westchnął widząc dwa błękitne ślepia patrzące na niego z niepokojem. Boże, jakże on uwielbiał tego gnojka.

Powoli Uzumaki odsłaniał resztę twarzy z napięciem obserwując zmianę na licu Łasica. W końcu wyglądał szkaradnie. By się nie zdziwił, jakby teraz został rzucony. Nie miałby żalu. Ale byłby smutny. I to bardzo.

- Jestem straszny.

- Bzdura. Jesteś dalej zniewalający – odparł Itachi, całując to jedno to drugie oko.

- Naprawdę?

- Oczywiście głuptasie.

Na te słowa Naruto uśmiechnął się, ale już nie tak szeroko jak zwykł to robił. Widocznie plastry mu to uniemożliwiały.

- Mocno boli? – spytał Uchiha, głaszcząc delikatnie chłopca za uchem. Nachylał się przy tym dość nisko nad blondynem, przez co ten zaczął się denerwować (to już chyba jego normalna reakcja), czego nie można powiedzieć o Fifku, który zawsze żywo reagował na obecność bruneta.

- Trochę – odpowiedział Uzumaki, dotykając delikatnie opatrunków.

Itachi przyglądał się mu przez chwilę (oczywiście nic nie można było odczytać z jego twarzy) i spytał:

- Powiedz najszerzej jak potrafisz „a”.

Jasne czoło pokryły zmarszczki widząc poczynania Uzumakiego. Słabo mu poszło.

- A po co to? – spytał chłopak zaciekawiony.

- Zastanawiałem się nad czymś jadąc tu – rzekł Itachi, dotykając lekko jego ust. – Ale musi to poczekać aż się wykurujesz – westchnął. Nie będzie w końcu męczył Naruto swoimi seksualnymi wymaganiami mimo tego, że długo się na to zbierał. Cóż, fellatio poczeka.

Do pokoju bez pukania wszedł Sabaku z siatką przeróżnych żywnościowych śmieci, które – daj Boże – doprowadzą smarkacza jak najszybciej do śmierci.

- Miało cię dłużej nie być – sarknął Itachi, powoli się prostując.

- Dałeś mi za mało mamony – odparł Gaara kładąc zakupy na łóżku.

- Bezczelny gówniarz – prychnął Uchiha, całując Naruto w czoło i wstając. – Zaraz mamy trening, także odpoczywaj, a za dwie godziny widzę cię na trybunach – dodał.

Gdy chłopcy zostali sami, Sabaku spojrzał na uśmiechniętego kompana i powiedział:

- Łasic to jednak fajny gość. – Miał na myśli to, że nie posłał Naru z kwitkiem po tym jak go zobaczył.

- Nooo – odparł Naruto, patrząc jeszcze przez jakiś czas na drzwi, za którymi zniknął jego ukochany. 

12 komentarzy:

  1. Też życzę wesołych świąt ^^ A WIESZ CO... bardzo bym chciała zobaczyć ciąg dalszy przygód Lucasa i Matta ( http://fare-lamore.blog.onet.pl/ ) jego ojca i wujków... i wgl super by było znów poczytać o nich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, do nich to jeszcze daleko : ) Najpierw skończę opowiadanie z Louisem i Oskarem, potem lecą Gabriel i Hektor aż wreszcie Lucas i reszta świata. Między czasie umieszczę inne opowiadania, to jeszcze bardziej się przedłuży :/ Gdyby doba trwała dwa razy dłużej...

      Usuń
    2. Wiesz Autorko... pierwszy rozdział mi nie przypadł do gustu za bardzo, ale reszta aż wciągnęła (Luis i Oskar, Hektor) zastanawiam się czy "Bóg stowrzył, diabeł wychował, czyli istna bo..." też mi się spodoba ;Pp

      Usuń
  2. Wiem kochana...ale przyznam się szczerze bez bicia nie podoba mi się nowa wersja wole tą starą XD Była pisana pod wpływem chwili co sprawiło, że jest taka... prawdziwa ^^ Próbowałam już kika razy wziąść się za czytanie nowej wersji ale jakoś nie umiem, przepraszam *tuli*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie zaskoczyłas, bo czytając pierwowzór mam wrażenie, że jest na maksa przerysowane. Fakt, ma swoje plusy (m.in. sentyment : ) )ale ja nie byłabym w stanie ponownie to przeczytać. Opieralabym sie wszystkimi członkami jakie mam ; )

      Usuń
    2. Dlaczego?? Oba są świetne.. choć... ;P Brakuje mi Gabiego XD On to umie Hektora poskromić, a jeśli to nie pomoże to będzie Hektorek spał na kanapie ;PP WENY!!! ^^ Szczęśliwego Nowego Roku :)

      Usuń
  3. Witam, witam,
    rozdział jest bardzo dobry, powiem Tobie, że bardzo mi się podoba to, ze bohaterowie nie są właśnie tak jak w kanonie, podoba mi się postać Naruto, ze właśnie ma rodzinę, no cóż właśnie trochę mnie zaczyna to denerwować, że Naruś jest robiony na taką sierotę, więc tutaj ode mnie taki wielki plus dla Ciebie. Gaara będzie miał w końcu ta swoją randkę z Nejim ;] Itachi powinien jakoś zareagować na atak dziewczyn na swoją „sarenkę”, no bo jak tak można... A Gaara nie pójdzie gdzieś tak za friko... Rozmowy między Itachim, a Naruto są wyśmienite...
    Troszkę spóźnione, ale Tobie też życzę wesołych i spokojnych świąt...
    Weny, weny, dużo weny życzę
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy można się spodziewać "Wakacyjny szał czas rozpocząć"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kończę właśnie, więc pewnie jeszcze w tym roku : )

      Usuń
    2. Super. :D Ale to fajnie brzmi jeszcze w tym roku. Gdyby do końca było z kilka miesięcy lub tygodni nie byłoby już tak przyjemnie. :D

      Usuń
  5. Muszę się z Tobą zgodzić ale puki co mało się dzieje... może skup się na innych bohaterach :D

    By_Mariah

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    fantastycznie, i jak Neji przeżyje randkę z Haara... ale czemu to oberwało się Naruto za słowa Gaary...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń