- Zdrowie
Michaś! – zaśmiał się Misha.
Michał czuł, jakby coś mocnego oplotło mu klatkę i
nie chciało puścić. Co więcej, ściskało coraz bardziej, że jeszcze trochę, a
trzeba będzie wołać grabarza!
Do cholery jasnej, na co mu to było?! Po kiego
czorta tu przyszedł?! Po co w ogóle brał udział w tej bezsensownej grze?
- Michał?
Poczuł dłoń Wiolki na swoim ramieniu. Otworzył
usta, ale nic z nich nie wyszło. Zresztą, co miałby powiedzieć? Mógłby skłamać,
że kiedyś zza czasów siusiumajtka pocałował się z sąsiadem w jakiejś równie
bezsensownej grze co ta i po prostu została trauma, bo od tamtej pory
nienawidził wszystkiego, co łączyło dwóch osobników tej samej płci. Jednakże
skrzywdziłby wtedy Wiolkę i Elizkę. Poza tym kto by mu uwierzył, skoro siedział
przed nim osobnik, który jeszcze jakimś cudem żyje a nie trafił dzięki
Jaczewskiemu na ostry dyżur? Starzejesz się, Michałku.
Misha nie spuszczał z niego wzroku zaciekawiony co
on zrobi. Stchórzy czy weźmie na klatę to, co ich łączyło, a przez to wszyscy
tu zebrani dowiedzieliby się, że Mishy preferencje są troszkę inne niż
zebranych tu osób? I Michał dobrze wiedział, że nieważne co on zrobi, to i tak
wszystko wyjdzie na jaw.
- Ta kanalia przyssała się do mnie parę razy –
powiedział wreszcie i wypił wódkę. Na raz. I po raz pierwszy odkąd pamięta
alkohol tak bardzo mu smakował.
Wiolka (podobnie jak reszta hałastry) spojrzała na
Mishę, który z lekkim uśmiechem patrzył się na Michała i odpowiedział:
- Oj, od razu kanalia. Jakoś nigdy się nie
opierałeś.
- Jakoś nigdy nie dawałeś mi co do tego szans.
- Bo lubisz jak cie całuję.
Michał zaśmiał się. A to dobre! On to lubi!
- Proszę cię – prychnął.
Nawet nie śmiał spojrzeć na resztę obawiając się,
że to, co zobaczy na ich twarzach sprawi, że zejdzie z tego świata tu i teraz.
Boże, co za wstyd.
- Och Michałku – odezwała się nagle Wiolka
podchodząc do niego i mocno tuląc. Jaczewski zdrętwiał w jej ramionach. – Ja tu
się martwię o ciebie, staram oderwać od problemów miłosnych, zapewnić ci
rozrywkę, a ty sam już sobie ją zapewniłeś! – Uśmiechnęła się szeroko i
pocałowała w policzki. – No kto by powiedział… - spojrzała na Mishę, któremu
uśmiech nie schodził z twarzy a myśli, że chciałby być na miejscu Wiolki, nie
mogły zniknąć.
- Co ty mówisz, kobieto – zaśmiał się nerwowo nie
potrafiąc podnieść wzroku. – Z tym człowiekiem absolutnie nie ma rozrywki.
- No chyba nie powiesz, Michaś, że gdy jestem
obok, to nie miękną ci kolanka? – prychnął Misha.
- Tak właśnie powiem – uparł się Jaczewski
odważnie (cóż za zuch!) spojrzał w oczy blondynowi. – Mienie ciebie obok to
sama udręka.
- Ranisz moje uczucia.
- Najpierw trzeba je mieć.
- Auć.
Michał przewrócił oczami widząc jak Misha uśmiecha
się szeroko i widać, że bawi się w najlepsze w tej niedogodnej dla niego
sytuacji. I, aby nie skompromitować się przed tymi obcymi ludźmi jeszcze
bardziej, Jaczewski postanowił ustąpić z placu boju.
- No – wstał zatem – było miło poznać – i
uśmiechnął sztucznie starając się na nikogo nie patrzeć. W końcu mógł zobaczyć
coś, co niekoniecznie by mu się spodobało, a co by zaważyło na zmianie jego
(jeżeli jakieś ogryzki pozostały) dobrego humoru. – Ale ja już będę spadał.
I nie czekając na Wiolkę czy Elizkę, by któraś go
odprowadziła do drzwi, czym prędzej wybiegł z mieszkania. Było mu cholernie
głupio. Jak spojrzy w poniedziałek Wiolce w oczy? Nie miał pojęcia. I jakoś nie
obchodziło go to, że okazał się tchórzem. Każdy w takiej sytuacji zareagowałby
jak on, prawda?
Cóż, pozostało mu w to wierzyć.
Zatrzymał się tuż przed drzwiami klatki schodowej.
Cholera, cholera, cholera. Dlaczego to jego zawsze spotykają takie sytuacje?
Nikomu innemu los daje non stop w kość. Czy na świecie jest jeszcze ktoś, kogo
fatum nie chce opuścić?
- Uciekłeś niczym kopciuszek tuż po wybiciu
dwunastej. I tuż przed punktem kulminacyjnym balu.
No jasne, mógł się domyśleć, że tak to się
skończy. W końcu jego fatum ma blond czuprynę i jest cholernym kacapem.
Że też ta menda poszła za nim…
- Czego chcesz? – spytał odwracając się do Mishy.
- Zostawiłeś mnie tam samego. A zdajesz sobie
sprawę jakie baby potrafią być wścibskie, jeśli pochwycą jakiś smaczek?
- Proszę cię – prychnął Jaczewski. – Uwielbiasz
być w centrum uwagi.
- No może trochę – Misha przegryzł (cholernie
seksownie, psia mać) wargę i powoli podszedł do drugiego mężczyzny. – A wiesz
co najbardziej lubię? Jak obiekt moich westchnień umyka mi z rąk i pozostaje
tylko go schwytać i nigdy nie puścić.
- Obiekt twoich westchnień mówisz – Michał splótł
ręce na piersi i również nie spuszczał z blondyna wzroku. Może to alkohol, może
to, że byli absolutnie sami sprawiło, że podchwycił tę zabawę? A może to, że
miał już dosyć tego, że ten mężczyzna ciągle się wokół kręci i należałoby
skończyć tą chorą sytuację raz na zawsze?
Kto tam wie.
Misha uśmiechnął się szeroko widząc, że Michał się
nie cofa do swojej skorupy, a jedynie opiera się o ścianę nie wykonując żadnego
ruchu w kierunku wyjściowych drzwi.
- Dokładnie – westchnął zatem teatralnie. – I co
mam zrobić w sytuacji, gdy mój kopciuszek mi umyka?
- Poszukać innego kocmołucha?
- Oj nie – Misha pokręcił głową. – Nie chcę
innego. Ten mi jak najbardziej pasuje.
- Mimo tego, że cię nie chce?
- Nie wydaje mi się, aby mnie nie chciał – rzekł
pewnie patrząc Jaczewskiemu w oczy. O cholera, czyżby złotym środkiem na
Michasia był krystaliczny trunek z mamucią dawką procentów? Jeśli tak, to Misha
będzie nosił przy sobie pełną piersiówkę non stop!
Jaczewski prychnął i oderwał się od ściany, aby minąć
blondyna. Ta rozmowa prowadziła do nikąd. Tym bardziej, że coraz mocniej świat
wirował mu przed oczami. Zatrzymajcie tę karuzelę! On wysiada!
Niestety kacap miał co do niego inne zamiary (jak
zwykle zresztą. Nigdy nie idzie po myśli Michała jeśli chodzi o Mishę) i jak
gdyby nigdy nic pchnął Jaczewskiego z powrotem na ścianę i pocałował. O tak o.
Bez żadnego pytania czy może, czy Michał nie ma nic przeciw.
Ponownie miał gdzieś to, co Michał uważa, i robił
swoje.
A Jaczewski, jak na wzorowego hetero przystało,
odepchnął od siebie drugiego mężczyznę. Niestety nieskutecznie.
Misha był jak meduza oplatająca swoją ofiarę
mackami. Nim się Michał obejrzał, już był ciasno obejmowany a usta
maltretowane.
O Boże, a co to był za pocałunek! Na moment ta
hiena cmentarna zabrała mu tchu a język lepiej niż alkohol zdezynfekował
wszelakie ustrojstwa, które miał w ustach!
Przeraził się. Na wszystkie świętości, jeszcze
nigdy nie czuł, aby tak mu zmiękły kolana.
Dosłownie! Oparł się ciałem o drugie, twarde i
ciepłe ciało poddając się. A niech się dzieje co chce. Piany jest. Pianemu
wszystko wolno.
Zaczął odpowiadać na pocałunek, na co Misha
zareagował mruknięciem aprobaty. Miażdżący uścisk mający go zatrzymać zelżał a
dłonie bezceremonialnie zjechały niżej, na dolne, okrąglejsze rejony.
Michał zanurzył dłoń i blond puklach ze
zdziwieniem zauważając, że dotyk szorstkich, krótkich włosów może być
przyjemny. Że mocny zapach męskich perfum może powalić go na łopatki. Że ręka,
która śmiało spoczęła na jego budzącym się do życia kroczu, nie zniechęcała. Że
śmiałość Mishy, która go za każdym razem drażni, teraz mu odpowiada i jest
nawet atrakcyjna.
Jaczewski głośno wciągnął powietrze, gdy Misha
niespodziewanie przyssał mu się do szyi. O cholera, o cholera, o cholera!
Uścisk na twardym już penisie się zwiększył a
Michał zaczął niekontrolowanie poruszać biodrami poddając się. Świadomość
krzyczała, aby się opanował, bo przecież woli płeć piękną. Niestety mało kto w
tych czasach słucha rozumu i Michał nie był wyjątkiem.
Pociągnął za włosy Mishę, aby ten przestał
maltretować mu szyję, i spojrzał mu w twarz. I to, co zobaczył, przerosło jego
oczekiwania.
Misha był piękny z opuchniętymi lekko ustami, wzrokiem
skupionym tylko na nim, lekko poczerwienionych policzkach. Aż chciało się go
nigdy nie puszczał i całować, całować i jeszcze raz całować.
I tak też Michał zrobił.
Niech się świat wali a apokalipsa nastąpi, bo to,
co miało teraz miejsce, nigdy nie mogło mieć prawa bytu.
Michał z własnej, nieprzymuszonej, lekko
podchmielonej woli, pocałował Mishę. I zrobił to z tak wielką pasją, że
najlepsi amanci powinni się od niego uczyć. Bo pocałunek z kacapem był dobry.
Ba, to za mało powiedziane, był fenomenalny! Nie było to memłanie językiem jak
z większością kobiet z którymi się umawiał (a w końcu było ich aż tyle…) a
namiętny, iście filmowy pocałunek.
Boże, ależ był piany. Bo gdyby nie był,
zareagowałby widząc, jak Misha klęka i rozpina mu spodnie. Jak ściąga je wraz z
bokserkami i łapie za jego twardy penis. Jak lekko szorstki język zlizuje z
główki płyn a po chwili lekko opuchnięte usta pochłaniają ją i dają Michałowi
kolejny powód, aby miękły mu kolana.
Patrzył szeroko otartymi oczami jak blond czupryna
porusza się co rusz w przód i tył, penis niknie prawie cały, to zaraz się
pojawia świecący i jeszcze bardziej twardy (to w ogóle możliwe?) a skurczone
jądra są ściskane.
Myślał, że zwariuje z tej przyjemności.
Nie zwracał uwagi na wibrujący mu w kieszeni
telefon. A niech ten ktoś spada. On ma lepsze rzeczy do roboty bo wątpił, aby
coś takiego szybko się powtórzyło. Nie przy jego uporze.
- Szybciej – stęknął patrząc jak oczarowany na
Mishę.
Blondyn jedynie się uśmiechnął (a to łajza) i
zjechał językiem na jądra.
- O Boże! – krzyknął.
Złapał klęczącego mężczyznę za głowę i przycisnął
twarz do swojego krocza.
Misha nie oponował. Z chęcią wziął jądra do ust a
ręką poruszał po penisie. Nie spuszczał z Michała wzroku samemu będąc już na
granicy.
- Zaraz skończę – stęknął Michał.
- To kończ – odparł drugi mężczyzna i wsadził do
ust jak najgłębiej mógł penisa.
Jaczewski zamknął oczy i z głośnymi jęknięciami
wbijał się w uległe usta szczytują.
O bogowie i wszystkie świętości!
Aż zakręciło mu się w głowie (i tym razem nie
przez alkohol) czując to. Trzymał w twardym uścisku głowę Mishy nie pozwalając
ruszyć się nawet o milimetr. Ale z tego, co zauważył, mężczyzna nie miał w
planach odsuwanie się. Ba, gdy ręce oplatające mu głowę zniknęły, językiem zlizał
pozostałości, które wcześniej mu umknęły.
Michał patrzył się na to oczarowany upychając
świadomość w ciasny kąt. Jeszcze nie teraz, to nie pora na wyrzuty sumienia czy
wstyd.
Misha wstał i nie spuszczając wzroku z
Jaczewskiego, pocałował go. Delikatniej niż to było przed chwilą, bardziej
czule.
Michał chciał go odepchnąć (bo co to za robota,
aby całował go, gdy miał przed chwilą jego nasienie w ustach?), ale ciepło
jakie ogarnęło jego serce było silniejsze. Odpowiedział zatem na pocałunek
czując mrowienie w palcach, gdy Misha wsadził jego dłoń w swoje spodnie. Gdy
jego penis zareagował automatycznie unosząc się.
- Wyjmij go – szepnął Misha przylegając ciasno do
drugiego ciała.
Michał zareagował automatycznie (maczać w tym
palce musiał alkohol) i wyjął twardą jak skała męskość.
O mój Boże.
Starał się nie myśleć o tym, co dotykał. A raczej
o tym, że uczucie temu towarzyszące nie było wcale takie straszne.
Spojrzał w dół. Jego dłoń poruszała się szybko po
całej długości penisa rozprowadzając śliski, intensywnie pachnący płyn.
Misha schował twarz w zagłębieniu jego szyi
dysząc. Nie sądził, że tak się podnieci. Że zabawa w kotka i myszkę tak go
nakręci. Że Michał, który jest fatalnym przypadkiem heteryka, się przed nim
otworzy niczym dziewica przed swym narzeczonym.
- Cholera! – syknął wgryzając się mocno w szyję
drugiego mężczyzny dochodząc.
Michał skrzywił się czując to. Jego oddech się
powoli uspokajał, napięcie schodziło a denerwujące wibracje w telefonie nie
ustępowały. Ale jak cholera sięgnie do kieszeni, skoro jedną ma miażdżoną przez
kacapa, a druga jest klejąca od nasienia?
Spojrzał zagubiony na Mishę, który nie przestawał maltretować
mu szyi. Na bank będzie mieć ślad. No rewelacja.
Niespodziewanie blondyn podniósł czerep, spojrzał
na Michała i jakby było mu jeszcze mało, pocałował go. Nie wyczuwał (albo miał
to głęboko gdzieś), że Jaczewskiemu ubytek spermy spowodował, że w głowie
przeskoczyły trybiki.
Ale nawet nie zdążył odepchnąć Mishę, bo usłyszał
głosy dwóch kobiet. I byłoby wszystko w sumie w porządku, gdyby nie to, że
wszędzie rozpozna pijacki bełkot Wiolki.
- Ale ja ci mówię, że coś mu się stało. Nie odbiera!
- Wioletto, na litość boską, Michał to dorosły
człowiek. Wie jak trafić do domu – musiała być to Eliza.
- Nie jestem co do tego taka pewna. To skończona
sierota. Patrz jak zwiał, tchórz jeden.
- Odezwała się ta, która mówiąc, że idzie do
toalety, wyszła z restauracji do której cię zaprosiłam – prychnęła Elizka.
- Bo mnie zaskoczyłaś, kurczę. Skąd mogłam
wiedzieć, że nagle ci się zbierze na amory?
- To nie dziw się Michałowi, że w podobnej
sytuacji zareagował tak samo.
Więcej Michał z ich rozmowy nie usłyszał, bo im
głośniej były, tym on szybciej kierował się ku wyjściu z klatki.
No nareszcie ! :) W końcu Michał poddał się lekko, ale to wszystko dlatego, że był pijany ( parę literówek w tym słowie w rozdziale). Ciekawe, jak zareaguje następnego dnia, gdy procenty wyparują i odezwie się jego świadomość.Nie karzesz nam tak długo czekać, proszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Cudowne to opowiadanie. Przyjemnie je się czyta. Sądziłam, że cała akcja między Michałem i Mishą odbywa się na zewnątrz, a to jeszcze na klatce XD. Już jestem ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńOooo, boskie, czekam na więcej. ;) Życzę duuużooo weny.
OdpowiedzUsuńMusisz dać mi chwilę bo muszę zebrać myśli.
OdpowiedzUsuńOkej, już. To było... Och. Po prostu och.
Dobrze wiesz, że uwielbiam to opowiadanie. Jest niesamowite, poważnie. Z każdym rozdziałem myślę "Michaś no dawaj, idź na całość, przecież wszyscy wiemy, że na niego lecisz!" i nareszcie moje prośby zostały wysłuchane. Co prawda końcówka troszkę mnie zasmuciła, bo Misji tak sobie poszedł i zostawił Mishę, ale rozdział i tak był djsowndkekdksk GENIALNY. Mam nadzieję, że ta historia zakończy się happy endem, bo jak nie to ja się chyba załamię.
"(...) bo Misio* tak sobie poszedł (...)". Przepraszam, to T9.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńaaa wspaniały rozdział, Michał się poddał chwili, ale to tylko przez procenty, ciekawe co będzie o tym myślał jak wytrzeźwieje... jak dobrze, że dziewczyny ich nie zdybały, Elizka i Wiola razem tego to się nie spodziewałam...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Nie zabijaj!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award :D
http://kalakteryzacja.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award-tag.html
O masz... Nie bawię się moja droga w to, bo uważam, że czytelników g***o obchodzi co mam do powiedzenia na jakiś temat. Dla nich najważniejsze są rozdziały, których notabene nie ma ;)
UsuńWczoraj znalazłam twojego bloga i pierwsze co przeczytałam to ten rozdział no i się zakochała w tym opowiadaniu(jeżeli w opowiadaniu można się zakochać xd ). Można powiedzieć, że przeczytałam je całe na jednym tchu.
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się twój styl. Jest lekki, przyjemny i zabawny. Po przeczytaniu rozdziału zawsze chce się więcej.
Zawsze sobie obiecuje, że nie będę czytać niezakończonych historii ale jak to zwykle bywa pewnych postanowień się nie dotrzymuje.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki przedstawiasz postacie.
Sorki za moją niezbyt składną wypowiedź.
Życzę duuużo weny, czasu i chęci do pisania.
Levi ;-)
PS. Czy nękania o wystawienie kolejnego rozdziału jest karalne? Bo zamierzam cię męczyć :-D
Ależ nie mam nic przeciwko :D
UsuńTak więc kiedy nowy rozdział :)
UsuńNaprawdę bardzo mi się to spodobało i odczuwam głód, który może zaspokoić tylko kolejny rozdział tego opowiadania ;)
Ja też już nie mogę doczekać
OdpowiedzUsuńJa tu już usycham z tęsknoty,a kolejnego rozdziału jak nie było tak nie ma :'(
OdpowiedzUsuńWchodzę często i wypatruję kiedy kolejna notka będzie dodana. Chciałabym jak najszybciej się dowiedzieć jakie losy czekają Michała i Mishę.
Jeszcze trochę a zacznę cię szukać, a jak już znajdę to stanę nad tobą z tasakiem w ręku i dopilnuje żeby nowy rozdział powstał jak najszybciej.
Weny życzę,
Levi :-)
Rosalie, zlituj się dodaj nowy rozdział :'(
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać reakcji Michała na kolejne spotkanie z Misha, będzie się działo. Oj będzie się chłopaczyna zadreczal. :l z drugiej strony ciekawi mnie co teraz pocznie Misha.
OdpowiedzUsuńProcenty robią swoje, jednak wydaje mi się,że tym razem nie była to do końca ich zasługa.
Troszkę szkoda mi Michasia, że tak mocno przeżywa, że jak na hetero to za bardzo spodobało mu się obcowanie z facetem.
Za karę, że długo nic nie dodajesz z koleżanką postanowiłyśmy Cię nominować do Liebster Award. Nie wiem czy w takie rzeczy się bawisz czy nie ale nominacje i tak masz :P
OdpowiedzUsuńhttp://wewnetrzne-oko-syska-levi.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
?
OdpowiedzUsuńWAŻNE Jako że jestem fanką twoich opowiadań i nie chciałabym stracić możliwości dalszego czytania, wrzucam link, mianowicie o zamiarach google co do blogów z treścią powyżej 18+ , więcej informacji tam, mam nadzieję, że to przeczytasz;) i jeśli ktokolwiek z was zna inne blogi, a tak z pewnością jest, dobrze by było gdyby oni tez dostali tą wiadomość, oczywiście chodzi tu o blogi na google ;P mam nadzieję, że troszkę pomogłam i życzę weny, bo czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały:) -> http://pclab.pl/news62208.html
OdpowiedzUsuńDlaczego się wogóle nie odzywasz? :-(
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko tęsknię bardzo za opowiadaniami,mam nadzieję, że niebawem coś się pojawi tutaj, i chciałabym przy okazji zapytać czy jest jakiś kontakt, a chodzi mi o te zmiany na blogerze, bo nie chciałabym za jakiś czas nie mieć tutaj dostępu...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jak wszyscy to wszyscy. Pisze nie tylko ze względu na brak rozdziałów, ale jestem również ciekawa, co tam u ciebie słychać, autorko. :))No pewnie, że za tobą tęsknimy kochana. :,) mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku i, że zdrowie ci dopisuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzesc, Mitsuki z tej strony :) Kochana - co z Toba? :((
OdpowiedzUsuńCzekamy nadal
OdpowiedzUsuńHana
Odkurzałam stare blogi i nadziałam się na coś nowego ;) Po kilku latach ruszyłam ponownie z blogiem.
OdpowiedzUsuńA na nowy rozdział tego opowiadania czekam z niecierpliwością!
Po prostu się odezwij, proszę
OdpowiedzUsuńech to chyba niemożliwe
OdpowiedzUsuńHana
Witam,
OdpowiedzUsuńAutorko żyjesz? Chociaż jakiś znak życia daj... ja tęsknię, opowiadania są fantastyczne...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
ani żywego ducha, ani autorki i głosu "pocałujcie mnie w dupę"
OdpowiedzUsuń