wtorek, 7 maja 2013

13. Bóg stworzył a diabeł wychował, czyli istna bohema


- Gaara przestań. Normalnie przestań, bo zaczynam się ciebie bać.

- Ale o co ci chodzi, Temari? Nic przecież nie robię.

- Uśmiechasz się. To właśnie robisz, a twój uśmiech przestraszyłby nawet denata.

- Powinnaś się cieszyć, siostro moja, że twój ukochany braciszek ma powód do radości.

Temari prychnęła. Ostatnią rzeczą, przez którą czuje radość w sercu jest to, że jej brat szczerzy się jak głupi stojąc przed lustrem w przedpokoju.

- A co się tak odstawiłeś, hm? – spytała zaciekawiona. – Bo chyba nie na spotkanie z tym twoim jedynym kolegą, który jeszcze wytrzymuje twoje towarzystwo?

- Nie widzę się z Naruto, wstrętna dziewko, ale z moim kurczaczkiem. – Sabaku jeszcze bardziej się uśmiechnął gładząc na piersi śnieżnobiałą koszulę. Ha! Ależ się wyszykował!

Cały wczorajszy dzień główkował nad tym co takiego na siebie założyć. Dwoił się i troił nie wiedząc, czy zaprezentować swoje wdzięki w casualowym stylu, czy w bardziej eleganckim. W końcu Hyuuga to nie byle kto!

Skończyło się na tym, że musiał nałożyć koszulę Kankuro, która była na niego za duża (w końcu jego brat to niezłe sumo) i czarne spodnie, które nieźle opinały jego pośladki. Uuu, Neji nie będzie mógł oderwać od niego rąk!

Ach, Sabaku czuje się naprawdę pożądany.

- Kurczaczkiem? A poprzednie papużki, kwoczki, czy gołąbki poszły w niepamięć? – prychnęła dziewczyna nie mogąc znieść, że jej brat (rudy na dodatek!) miał większe branie niż ona sama – długonoga blondyna z pokaźnym asortymentem z przodu.

Co ci wszyscy ludzie widzą w Gaarze? Toż to małe jest, brzydkie i wredne.

- Kurczaczek to co innego! Kurczaczek jest jedyny w swoim rodzaju!

- A gołąbek nie był? Szalałeś za tym grajkiem przez parę miesięcy i już miłostka się skończyła?

- Nikt nie przebije Neji’ego. Nawet Mukade, gdziekolwiek tan pacan jest – burknął Sabaku krzywiąc się na wspomnienie o ex kochanku.

- Teraz to pacan, a wcześniej miłość twojego życia.

- Młody byłem, mało wiedziałem, więc zawróciło mi w głowie takie byle co. Ale teraz to inna liga!

- Czyżby ten cały Neji nie chciał cię bardziej niż inni?

Gaara uśmiechnął się przebiegle.

- I to jest właśnie najlepsze, siostrzyczko. Polowanie! Może kiedyś obudzi się w tobie instynkt łowiecki i rzucisz sidła na jakiegoś biedaka. I nie będziesz już grzała tyłka na kanapie obrastając w…

- Ani mi się waż kończyć, jeśli ci życie miłe! – krzyknęła Temari podnosząc głowę znad oparcia i wysyłając gromy w kierunku brata.

- W piórka, kochana, w piórka – powiedział Sabaku nie przejmując się oburzeniem blondynki i dalej poprawiając włosy. – Jedząc cały czas ptasią strawę – skinął na miskę popcornu, którą Temari dzierżyła w dłoniach – przed telewizorem zamienisz się niedługo w kwokę. I to taką z wielkim tyłkiem.

- Precz! – krzyknęła dziewczyna rzucając w rudzielca kukurydzą. – Precz, bo nie ręczę za siebie!

Sabaku wybiegł z mieszkania śmiejąc się do rozpuku. Ach, dzień zaczął się naprawdę udanie.

* * *

Neji Hyuuga miał problem. I to nie taki mały.

Ów problem miał dwie nogi, dwie ręce, rudą makówkę i nazywał się Sabaku Gaara.

Czemu ten bachor się do niego tak przyczepił? Przecież nigdy nie dawał m u sygnałów, że coś między nimi może zaiskrzyć. Ba, omijał te rude diablę jak tylko mógł!

Więc jakim cholernym cudem został wpakowany w randkę? Huk, że z chłopakiem. Z tego, co zauważył po amorach Itachiego, Sasoriego, czy Zabuzy, związki mężczyzn nie są aż tak straszne. Ale Neji lubił dziewczyny! I to te z pierwszych półek!

Umawiał się z naprawdę pięknymi gąskami. Jedną miał nawet na oku. Ale jeżeli Tenten zobaczy go w towarzystwie ryżego głąba, to może zapomnieć o miłostkach z dziewczyną.

- Uuu, niezła lala – gwizdnął Kisame.

Neji, wraz z Hoshigaki siedzieli w kawiarni tuż przy kinie pod którym umówił się z Sabaku. Jego kumpel był dla niego wsparciem bo wątpił, że doczeka do tej piętnastej i w połowie drogi nie zawróci. Ale rozkaz Kakashiego był jasny – ten dzień miał być najlepszym dla tego cholernego gówniarza i ma go nie zapomnieć. Neji czuł się jak owca prowadzona na rzeź.

- Oho, idzie twoja foczka. Nieźle się wystroiła – zaśmiał się Kisame.

Neji spojrzał tam gdzie on. Gula w gardle, która od paru godzin uporczywie sobie nie odpuszczała, powiększyła się.

- O cholera.

- Chyba komuś podpadłeś, stary, że zesłano na ciebie taki kataklizm – stwierdził rozbawiony Hoshigaki patrząc na rumiane i uśmiechnięte lico Gaary.

Im bliżej rudy szczur był, tym bardziej twarz Hyuugi bladła.

Co robić? Co robić? Wstać i uciekać czy zostać i dać się zeżreć temu ryżemu potworowi?

Neji ściął Sabaku od stóp do głów zastanawiając się, gdzie ten dzieciak miał dobry smak. Fakt - był okropnie chudy, ale to nie znaczy, że miał chodzić w za dużych ubraniach! Chociaż po zerknięciu na spodnie można spekulować, że Gaara zabrał je jakiemuś dzieciakowi. Ze skrajności w skrajność!

- Idziemy w trójkę? Nie, żebym nie lubił towarzystwa, ale nie myśl sobie, Hoshigaki, że zapłacę za twój bilet – powiedział Sabaku.

- Ja tylko pilnowałem twej królewny, aby nigdzie nie uciekła – powiedział Kisame wstając. Neji spojrzał na niego oburzony. – No wiesz, stary, robisz to dla dobra drużyny. Jesteśmy ci niezmiernie wdzięczni – poklepał rozbawiony Hyuugę po ramieniu i poszedł.

Sabaku za to nie spuszczał wzroku ze starszego chłopaka, który czuł się niezręcznie. Wydawało mu się, że ludzie gapią się na nich i perfidnie śmieją w twarz. Wszyscy wiedzą, że Neji Hyuuga umówił się z najgorszym uczniem w Konoha, którego zła reputacja sięga aż po sam Pacyfik. Z tego nie może wyjść nic dobrego.

- Idziemy? – spytał, chcąc mieć ten dzień już za sobą.

* * *

Film, który wybrał Neji, nie spodobał się Sabaku. Chłopak sądził, że sportowiec wybierze jakiś dreszczowiec, czy typowo sensacyjny szit, aby miał potem o czym dyskutować, czy (w przypadku screamerów) wtulić się w umięśnione ciało Hyuugi. Niestety Neji wybrał najgorszą z możliwych opcji - dramat.

Sabaku nie lubił dramatów. Jego życie było za kolorowe i wesołe. Na dodatek Hyuuga wybrał najgorszy film ze wszystkich możliwych, jakie emitują. Porażka.

Ale Gaara tak szybko się nie poddaje! Jeżeli Neji robi to, by go sprawdzić, to niech wie, że musi się bardziej postarać.

- Popcornu? – spytał młodszy chłopak podsuwając Neji'emu pod sam nos pudełko.

- Nie, dzięki – odburknął Hyuuga nawet nie zaszczycając Sabaku spojrzeniem.

Za to Gaara gapił się na niego otwarcie. Miał gdzieś ten nudny film, gdy obok niego siedziało (na podwójnej kanapie!) jego bożyszcze. Ciężko było mu usiedzieć w miejscu, a co dopiero trzymać ręce przy sobie. Dlatego właśnie kupił popcorn.

- Dbasz o linię? – spytał rudzielec napychając po chwili usta garścią kukurydzy.

Neji prychnął.

- Nie jestem babą, abym musiał liczyć kalorie. Po prostu nie lubię śmieciowego jedzenia.

- Babą może i nie jesteś, ale o sylwetkę dbasz. Inaczej byś nie katował się tym zdrowym dziadostwem, od którego aż na samą myśl robi mi się niedobrze.

- Nie lubisz warzyw?

- Nienawidzę.

Neji uśmiechnął się wrednie. Sabaku nie cierpi warzyw? Jaka szkoda, że miał w planach zabrania gnojka do knajpy dla wegetarianów.

Nieświadomy niecnych planów ukochanego Gaara coraz bardziej zaczynał się nudzić. W kinie nie było oprócz nich (i pary staruszków w pierwszym rzędzie) żadnej żywej duszy. Widocznie ludzie wiedzą, że „Losy Jane Eyre” to chłam jakich mało. Dziwne, bo Temari zachwycała się książką, na podstawie której został nakręcony ten film. Widocznie nie dość dobrze ją odwzorowali.

Gaara zerknął na zegarek. Minęła godzina filmu. Oby zaraz się skończył, bo nie wysiedzi dłużej.

* * *

- Dlaczego znowu tu jestem? – spytał Naruto. – Toż doskonale wiesz, że nie lubię tu przychodzić. Twój dom to cholerny labirynt Fauna, teges śmeges!

- Ale znalezienie drogi do kuchni nie stanowi dla ciebie żadnego problemu – stwierdził Itachi zamykając drzwi od auta.

Naruto prychnął.

- Chcesz mi powiedzieć, że uważasz mnie za obżartucha? – spytał Uzumaki dając złapać się za rękę i potulnie prowadzić do włości szacownego pana Łasica.

- Ależ skąd – odparł Itachi otwierając drzwi do domu. – Po prosu częściej niż w kuchni mógłbyś przesiadywać u mnie w sypialni.

Blondas na zmianę to otwierał to zamykał usta. Nie miał pojęcia co powiedzieć.

Gdy wszedł do cichego i ponurego domu przeszedł go niemiły dreszcz. Byli sami?

- A gdzie Sasuke? Toż dawno zajęcia skończyliśmy. Nie powinien grzecznie okupować telewizora póki chata wolna?

Aż podskoczył w miejscu słysząc zamykające się za nim drzwi. Czuł się jak sarna zaciągnięta do legowiska wilka. Przeczuwał, że jego pas cnoty dziś zostanie brutalnie zerwany. O mamuniu!

- Sasuke zapewne siedzi tam, gdzie będzie mógł zamknąć się we własnym świecie i gdzie nikt nie będzie mu przeszkadzać – odpowiedział Itachi kładąc rękę na ramieniu chłopaka, aby zaraz przesunąć ją niżej, na plecy blondyna. I jeszcze niżej…

- W wariatkowie?

- Nie kociątko, w bibliotece – odpowiedział rozbawiony Uchiha łapiąc spiętego Naruto za tyłek.

Młodszy kochanek zareagował tak, jak Itachi się spodziewał. Odskoczył od niego jak najdalej mógł z zaciętą miną.

- Ty zboczony Łasicu, ten teges! Z dala od mojej rzyci!

Itachi jedynie się uśmiechnął, na co Naruto zareagował nerwowym kwikiem. Jego wnętrzności uwielbiały robić różne podskoki i przewroty, gdy starszy chłopak uśmiechał się tak, jak teraz. A Fifek to już w ogóle piął się wzwyż na sam widok Itachi’ego.

- To ja może zadzwonię do Gaary, co? Zobaczę jak mu idzie randez vous z Hyuugą.

Itachi pokiwał w odpowiedzi głową.

Naruto drżały dłonie. Czuł na sobie przeszywające spojrzenie szkolnego bożyszcza. Oby Sabaku odebrał!

- Kopę lat, kumie!

- Hej – Uzumaki odetchnął z ulgą. – I jak tam randkowanie z Hyuugą? Poleciały iskry?

- Jeszcze nie, ale pracuję nad tym. Wyobraź sobie, że zasnąłem w kinie. Nie sądziłem, że robią jeszcze tak nudne filmy! No ale kurczaczkowi się podobało. Dziwny ma gust ta moja ptaszyna, oj dziwny. A teraz wyobraź sobie, że jesteśmy w knajpie.

- Nie wstydził się ciebie zabrać do ludzi? – zdziwił się Naruto.

- A czy ty myślisz, że nie potrafię zachować się w towarzystwie? Chcę cię więc uświadomić, druhu mój, że znam etykietę. A to, że jej w życiu codziennym nie używam, to inna bajka.

- No dobrze, dobrze. Nie bocz się. A smaczne chociaż jedzenie mają?

Opowiedziała mu cisza.

- Gaara?

- Nigdy nie wiedziałem, że mój kurczaczek jest fanem zieleniny. Aż dziw, że się nie pochorował od tej całej kapusty czy pomidorów. Toż to okropne jest.

Naruto musiał się z nim zgodzić.

- I nic nie ma zjadliwego?

- Kompletnie nic. Nawet gdybym chciał zjeść jakiś deser, to też strach, bo robią je z mleka sojowego. Co to, do diabła, jest ta cała soja?

- Pierwszo słyszę.

- No ja też! Dlatego wolę tego szitu nie próbować. Jeszcze się rozchoruję i co będzie? Zapłaczesz się na śmierć z tęsknoty za mną.

- A Hyuuga to coś je?

- Aż mu się uszy trzęsą. No mówię ci Naru, aż dziw, że mu kopytka i rogi nie wyrosły. O, wraca mój luby. Bywaj kumie!

- Zaraz, zaraz, Gaara! Nie rozłączaj się! Czekaj!

Niestety było już za późno.

Uzumaki wsadził komórkę z powrotem do kieszeni. Drżał jak osika. Przez całą jego rozmowę z Sabaku, Itachi nie ruszył się nawet o centymetr nie spuszczając z Naruto swojego ciemnego, przeszywającego wzroku.

Nagle blondas poczuł ręce Łasica na swoich łopatkach, a zaraz został ciasno objęty. Naruto mógł poczuć jego gorący oddech na szyi, a po chwili także pocałunki. Och nie.

- Wiesz co? Strasznie zgłodniałem. Może coś wszamiemy? – zaproponował Uzumaki. Nie chciał, aby głos tak mu drżał.

- Zaraz cię nakarmię czymś bardzo pożywnym – odparł Itachi przyciskając swoje krocze do tyłka blondyna.
- Ale wiesz co? Mam ochotę na coś niezdrowego – jęknął Naruto nie wiedząc, co się u licha działo z jego ciałem. Płonął!

- Nie tym razem, lisku – rzekł Uchiha. Co więcej, podniósł cherlawego blondyna na ręce i nie przestając go obcałowywać, poniósł go schodami w górę wprost do jego sypialni.

Czas na wilczą ucztę.

* * *

- Ale naprawdę nigdy nie grałeś w tą grę?

- Nie Sabaku, nigdy.

- Nawet jak byłeś dzieckiem? Ależ ty musiałeś mieć straszne dzieciństwo!

Neji posłał rudzielcowi ostre spojrzenie. Na szczęście ich randka wreszcie dobiegła końca. Kino było? Było. Pójście na coś do jedzenia odbębnione? Odbębnione. To już nie Hyuugi sprawa, że Gaara nic nie zjadł. Mógł wybrać co tylko chce.

Neji zaśmiał się złowieszczo w myślach. O tak. Był naprawdę paskudny.

Otulił się szczelniej szalikiem. Coś noce ostatnio były chłodne. A zapowiadali ocieplenie.

Zeszli na dół, do stacji metra.

- Którym numerem jedziesz? – spytał Sabaku patrząc na rozkład jazdy.

- Ósemką i jedenastką – odpowiedział Neji szukając wzrokiem rozpiski.

- Ooo – skrzywił się Gaara. – To nie moimi.

- Jaka szkoda – odparł Neji uśmiechając się kącikiem ust. Ha, pociąg przyjedzie za dwie minuty! Nareszcie skończy się jego katorga!

Brunet przycisnął się bliżej torów wyczekując przyjazdu pociągu, gdy został brutalnie pchnięty na barierkę. Gdyby się nie oparł o najbliższą osobę, upadłby.

Odwrócił się raptownie chcąc zrobić naprawdę paskudne rzeczy osobie, która śmiała go popchnąć. Jednakże Sabaku go wyprzedził.

- Co ty robisz, matole! – krzyknął rudzielec zamachując się na wysokiego szatyna, który ze śmiechem odpowiadał na ataki Gaary. – Wara od mego Neji’ego!

- Patrz Yura jak ten rudy pies szczeka! – zaśmiał się szatyn, zręcznie unikając pięści Sabaku.

- Uważaj, bo jeszcze cię ugryzie! Wścieklizna murowana! – odpowiedział Yura stojąc obok i przyglądając się poczynaniom Sabaku rozbawiony.

Neji poznał tą dwójkę od razu. Byli to zawodnicy, z którymi „miał zaszczyt” grać podczas ich ostatniego, żenującego meczu.

- O, pojawiła się druga panienka – powiedział Yura patrząc swoim kocim spojrzeniem na Hyuugę.

Więcej nic nie powiedział, gdyż Neji szybkim zamachem trafił pięścią wprost w policzek Yury. Dalej akcja działa się zatrważająco szybko. Kaoru, kumpel Yury, krzyknął głośno, gdy Gaara skoczył na jego plecy i wgryzł w ramię. Natomiast Hyuuga mimo siniaka, który zaczął brzydko kwitnąć na jego szczęce, odpowiadał na ciosy napastnika i kątem oka (może dlatego właśnie znów dostał, tyle że w brzuch) patrzył na wjeżdżający na stację pociąg.

- Sabaku biegiem! – krzyknął.

Odepchnął Yurę od siebie i wbiegł do wagonu nie zwracając uwagi na oburzonych i przestraszonych przechodniów. Przepychał się łokciami potrącając po drodze parę osób.

- Hyuuga, tchórzu! Nie uciekaj! – krzyknął Kaoru biegnąc ze swoim kompanem za nim. Neji z przestrachem zauważył, że Gaary nigdzie nie było. Jednak nie było czasu na zastanawianie się nad tym. Jego życie było w niebezpieczeństwie!

Może i Neji miał świetną kondycję i rewelacyjnie radził sobie na boisku, ale jeżeli chodzi o wszelakie walki – był beznadziejny. Zawsze starał się wszelakie spory łagodzić rozmową, nie pięścią. Odwrotnie jak Sabaku.

W pewnym momencie usłyszał dzwonek, a drzwi zaczęły się powoli zamykać. Yura i Kaoru byli coraz bliżej.

- Cholera – syknął widząc dwóch czubków jak przeciskali się za nim. Nie ucieknie im. Nie ma szans. Ponadto wagony się kończyły. Jeżeli los mu nie pomoże, to… - Uch! – wylądował na ziemi obijając sobie przy tym większość stawów.

Dźwignął się na łokciach czując ciężar na plecach. Zerknął do tyłu i dostrzegł uśmiechniętego właściciela ryżego czerepu. Pociąg odjechał. A Yury i Kaoru nie było na horyzoncie.

I co teraz ma Neji zrobić? Podziękować? Opieprzyć? Udać, że nic się nie stało?

- Może dla uczczenia naszego zwycięstwa skoczymy na coś mięsnego do jedzenia? Ja stawiam! – zaproponował Gaara, a Neji przyjął to z lekkim uśmiechem. Może ten ryży gnój nie był taki zły, za jakiego go uważał?

* * *

Z Itachim działo się coś dziwnego. Tak uważał Sasuke.

Jego starszy brat ani nie przyprowadził ostatnio żadnej dzierlatki do domu, ani o żadnej nie wspominał matce, gdy plotkowali po kolacji. Nie, Itachi ostatnimi czasy wolał spędzać czas ze swoimi kumplami albo – co najdziwniejsze – z Sasuke. No, może niekoniecznie z samym Sasuke, ale na pewno kręcił się blisko niego, gdy był przy nim Sabaku z Uzumakim. Może ich więź się wzmocniła podczas ostatniego feralnego meczu, w którym dostali niezłego kopa od drużyny Oto? A licho wie.

- Jakim cudem te harpie wiedzą gdzie mieszkam? – syknął zły Uchiha widząc zapchaną listami skrzynkę pocztową. Większość miały różowy bądź jasnoczerwony kolor, a te białe słodko pachniały.

Zaczął przeglądać listy segregując je na rachunki dla rodziców, miłosne wyznania od gąsek z jego szkoły, i jakieś pierdoły dla Itachi’ego.

Zapukał do pokoju starszego brata. Zero odzewu. Jego auto stało przed podjazdem, więc musiał być w domu. Itachi nawet do sklepu osiedlowego nie idzie piechotą, tylko wozi tyłek autem.

Zapukał ponownie.

- Itachi mam dla ciebie pocztę! – powiedział Sasuke i nacisnął klamkę.

Do końca życia będzie sobie pluł w twarz, że to uczynił.
***
Dam dara dam! A więc przed sobą macie przedostatni rozdział tego ff. Planowo miał być on ostatnim, ale, że nie udało mi się zamieścić wszystkiego w jednej części, wyszło jak wyszło. 
Enjoy ; )

7 komentarzy:

  1. O jejciu! Fifek był i kumowie niezły odstawiali teatr... Dzięki za kolejny rozdział. Niestety żadnego ambitnego komentarza nie napiszę albowiem Kumo leżem pod stołem i kwiczem. Już nie mogę doczekać sie kolejnej, niestety ostatniej, części. Za wszystko zapłacisz Visa ale mina Sasuke bezcenna... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ten Sabaku irytujący:) Szkoda że już niedługo koniec, chociaż będę z niecierpliwością wyczekiwać tego ostatniego rozdziału, bo bardzo mnie ciekawi co zobaczył Sasuke:P
    Dziękuję i pozdrawiam
    Aleksis

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    zbliżamy się do końca? Ale jak to? No cóż wszystko co dobre szybko się kończy... rozdział jest cudowny, wiele humoru. Gaara się stroi na „rankę” z Huuga... Muszę zapamiętać, aby nic nie pić podczas czytania, bo został przeze mnie opluty podczas czytania tego: „- Dlaczego znowu tu jestem? – spytał Naruto. – Toż doskonale wiesz, że nie lubię tu przychodzić. Twój dom to cholerny labirynt Fauna, teges śmeges!
    - Ale znalezienie drogi do kuchni nie stanowi dla ciebie żadnego problemu – stwierdził Itachi zamykając drzwi od auta.” naprawdę wspaniały tekst. Naruto uwielbia sprawdzać stan zawartości lodówki u Uchihów ;] Biedny Sasuke będzie miał traumę do końca życia...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Traumę to on ma bo nie jest na miejscu Itacza. Chyba , że polecą w ... oj oj nie! Moja wyobraźnia mnie kiedyś zabije. Buu to Gaara nie wyrwie Nejiego? Łeee a tak na to liczyłam.
    Ta parka była moją ulbioną
    Ale Gaara z ADHD to takie ciężkie do ogarnięcia w głowie. :P

    By_Mariah

    OdpowiedzUsuń
  5. Rosalie :)
    Może nie będziesz zachwycona takim ochotnikiem ale jeśli wciąż szukasz bety to mogę podjąć się tego wyzwania ;) całe drarry śledzę pilnie od początku publikacji, tak samo blog fare-l'amore - fatalne zauroczenie (wciąż odwiedzam i czytam)
    Teraz znalazłam oliwkowe-niebo i jestem normalnie zauroczonaaa~! Gaara jak zawsze rozbrajający xD
    zastanawiam się czasem, czemu nie ma więcej takich blogów i autorów...
    w każdym razie czekam na ten ostatni rozdział z mieszanką niecierpliwości i troszkę smutam, bo skończą się czasy Bohemy. Stare, dobre czasy, do których miło czasem wrócić.
    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano szukam, szukam : ) I cieszę się, że jednak ktoś się odezwał. Wcześniej już dziewczyna się zgłosiła, ale jej betowanie wyglądało nie za ciekawie także - ucząc się na własnych błędach - prosiłabym o wysłanie pierwszego rozdziału na maila chocolovers2@op.pl : ) I jak będzie wszystko ok (przecinki, kropki, bzdety, pipety), to kamień spadnie mi z serca, bo patrzeć nie mogę na to, w jakim stanie są rozdziały.

      Usuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, och biedny Sasuke do końca życia ten widok zapamięta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń