- Gaara
przestań. Normalnie przestań, bo zaczynam się ciebie bać.
- Ale o
co ci chodzi, Temari? Nic przecież nie robię.
-
Uśmiechasz się. To właśnie robisz, a twój uśmiech przestraszyłby nawet denata.
-
Powinnaś się cieszyć, siostro moja, że twój ukochany braciszek ma powód do
radości.
Temari
prychnęła. Ostatnią rzeczą, przez którą czuje radość w sercu jest to, że jej
brat szczerzy się jak głupi stojąc przed lustrem w przedpokoju.
- A co
się tak odstawiłeś, hm? – spytała zaciekawiona. – Bo chyba nie na spotkanie z
tym twoim jedynym kolegą, który jeszcze wytrzymuje twoje towarzystwo?
- Nie
widzę się z Naruto, wstrętna dziewko, ale z moim kurczaczkiem. – Sabaku jeszcze
bardziej się uśmiechnął gładząc na piersi śnieżnobiałą koszulę. Ha! Ależ się
wyszykował!
Cały wczorajszy
dzień główkował nad tym co takiego na siebie założyć. Dwoił się i troił nie
wiedząc, czy zaprezentować swoje wdzięki w casualowym stylu, czy w bardziej
eleganckim. W końcu Hyuuga to nie byle kto!
Skończyło
się na tym, że musiał nałożyć koszulę Kankuro, która była na niego za duża (w
końcu jego brat to niezłe sumo) i czarne spodnie, które nieźle opinały jego
pośladki. Uuu, Neji nie będzie mógł oderwać od niego rąk!
Ach,
Sabaku czuje się naprawdę pożądany.
-
Kurczaczkiem? A poprzednie papużki, kwoczki, czy gołąbki poszły w niepamięć? –
prychnęła dziewczyna nie mogąc znieść, że jej brat (rudy na dodatek!) miał
większe branie niż ona sama – długonoga blondyna z pokaźnym asortymentem z przodu.
Co ci
wszyscy ludzie widzą w Gaarze? Toż to małe jest, brzydkie i wredne.
-
Kurczaczek to co innego! Kurczaczek jest jedyny w swoim rodzaju!
- A
gołąbek nie był? Szalałeś za tym grajkiem przez parę miesięcy i już miłostka
się skończyła?
- Nikt
nie przebije Neji’ego. Nawet Mukade, gdziekolwiek tan pacan jest – burknął
Sabaku krzywiąc się na wspomnienie o ex kochanku.
- Teraz
to pacan, a wcześniej miłość twojego życia.
- Młody
byłem, mało wiedziałem, więc zawróciło mi w głowie takie byle co. Ale teraz to
inna liga!
- Czyżby
ten cały Neji nie chciał cię bardziej niż inni?
Gaara
uśmiechnął się przebiegle.
- I to
jest właśnie najlepsze, siostrzyczko. Polowanie! Może kiedyś obudzi się w tobie
instynkt łowiecki i rzucisz sidła na jakiegoś biedaka. I nie będziesz już
grzała tyłka na kanapie obrastając w…
- Ani mi
się waż kończyć, jeśli ci życie miłe! – krzyknęła Temari podnosząc głowę znad
oparcia i wysyłając gromy w kierunku brata.
- W
piórka, kochana, w piórka – powiedział Sabaku nie przejmując się oburzeniem
blondynki i dalej poprawiając włosy. – Jedząc cały czas ptasią strawę – skinął
na miskę popcornu, którą Temari dzierżyła w dłoniach – przed telewizorem
zamienisz się niedługo w kwokę. I to taką z wielkim tyłkiem.
- Precz!
– krzyknęła dziewczyna rzucając w rudzielca kukurydzą. – Precz, bo nie ręczę za
siebie!
Sabaku
wybiegł z mieszkania śmiejąc się do rozpuku. Ach, dzień zaczął się naprawdę
udanie.
* * *
Neji Hyuuga
miał problem. I to nie taki mały.
Ów
problem miał dwie nogi, dwie ręce, rudą makówkę i nazywał się Sabaku Gaara.
Czemu ten
bachor się do niego tak przyczepił? Przecież nigdy nie dawał m u sygnałów, że
coś między nimi może zaiskrzyć. Ba, omijał te rude diablę jak tylko mógł!
Więc
jakim cholernym cudem został wpakowany w randkę? Huk, że z chłopakiem. Z tego,
co zauważył po amorach Itachiego, Sasoriego, czy Zabuzy, związki mężczyzn nie
są aż tak straszne. Ale Neji lubił dziewczyny! I to te z pierwszych półek!
Umawiał
się z naprawdę pięknymi gąskami. Jedną miał nawet na oku. Ale jeżeli Tenten
zobaczy go w towarzystwie ryżego głąba, to może zapomnieć o miłostkach z
dziewczyną.
- Uuu,
niezła lala – gwizdnął Kisame.
Neji,
wraz z Hoshigaki siedzieli w kawiarni tuż przy kinie pod którym umówił się z
Sabaku. Jego kumpel był dla niego wsparciem bo wątpił, że doczeka do tej
piętnastej i w połowie drogi nie zawróci. Ale rozkaz Kakashiego był jasny – ten
dzień miał być najlepszym dla tego cholernego gówniarza i ma go nie zapomnieć.
Neji czuł się jak owca prowadzona na rzeź.
- Oho,
idzie twoja foczka. Nieźle się wystroiła – zaśmiał się Kisame.
Neji
spojrzał tam gdzie on. Gula w gardle, która od paru godzin uporczywie sobie nie
odpuszczała, powiększyła się.
- O
cholera.
- Chyba
komuś podpadłeś, stary, że zesłano na ciebie taki kataklizm – stwierdził
rozbawiony Hoshigaki patrząc na rumiane i uśmiechnięte lico Gaary.
Im bliżej
rudy szczur był, tym bardziej twarz Hyuugi bladła.
Co robić?
Co robić? Wstać i uciekać czy zostać i dać się zeżreć temu ryżemu potworowi?
Neji
ściął Sabaku od stóp do głów zastanawiając się, gdzie ten dzieciak miał dobry
smak. Fakt - był okropnie chudy, ale to nie znaczy, że miał chodzić w za dużych
ubraniach! Chociaż po zerknięciu na spodnie można spekulować, że Gaara zabrał
je jakiemuś dzieciakowi. Ze skrajności w skrajność!
- Idziemy
w trójkę? Nie, żebym nie lubił towarzystwa, ale nie myśl sobie, Hoshigaki, że
zapłacę za twój bilet – powiedział Sabaku.
- Ja
tylko pilnowałem twej królewny, aby nigdzie nie uciekła – powiedział Kisame
wstając. Neji spojrzał na niego oburzony. – No wiesz, stary, robisz to dla
dobra drużyny. Jesteśmy ci niezmiernie wdzięczni – poklepał rozbawiony Hyuugę
po ramieniu i poszedł.
Sabaku za
to nie spuszczał wzroku ze starszego chłopaka, który czuł się niezręcznie.
Wydawało mu się, że ludzie gapią się na nich i perfidnie śmieją w twarz.
Wszyscy wiedzą, że Neji Hyuuga umówił się z najgorszym uczniem w Konoha, którego
zła reputacja sięga aż po sam Pacyfik. Z tego nie może wyjść nic dobrego.
-
Idziemy? – spytał, chcąc mieć ten dzień już za sobą.
* * *
Film,
który wybrał Neji, nie spodobał się Sabaku. Chłopak sądził, że sportowiec
wybierze jakiś dreszczowiec, czy typowo sensacyjny szit, aby miał potem o czym
dyskutować, czy (w przypadku screamerów) wtulić się w umięśnione ciało Hyuugi.
Niestety Neji wybrał najgorszą z możliwych opcji - dramat.
Sabaku
nie lubił dramatów. Jego życie było za kolorowe i wesołe. Na dodatek Hyuuga
wybrał najgorszy film ze wszystkich możliwych, jakie emitują. Porażka.
Ale Gaara
tak szybko się nie poddaje! Jeżeli Neji robi to, by go sprawdzić, to niech wie,
że musi się bardziej postarać.
-
Popcornu? – spytał młodszy chłopak podsuwając Neji'emu pod sam nos pudełko.
- Nie,
dzięki – odburknął Hyuuga nawet nie zaszczycając Sabaku spojrzeniem.
Za to
Gaara gapił się na niego otwarcie. Miał gdzieś ten nudny film, gdy obok niego
siedziało (na podwójnej kanapie!) jego bożyszcze. Ciężko było mu usiedzieć w
miejscu, a co dopiero trzymać ręce przy sobie. Dlatego właśnie kupił popcorn.
- Dbasz o
linię? – spytał rudzielec napychając po chwili usta garścią kukurydzy.
Neji
prychnął.
- Nie
jestem babą, abym musiał liczyć kalorie. Po prostu nie lubię śmieciowego
jedzenia.
- Babą
może i nie jesteś, ale o sylwetkę dbasz. Inaczej byś nie katował się tym
zdrowym dziadostwem, od którego aż na samą myśl robi mi się niedobrze.
- Nie
lubisz warzyw?
-
Nienawidzę.
Neji
uśmiechnął się wrednie. Sabaku nie cierpi warzyw? Jaka szkoda, że miał w
planach zabrania gnojka do knajpy dla wegetarianów.
Nieświadomy
niecnych planów ukochanego Gaara coraz bardziej zaczynał się nudzić. W kinie nie
było oprócz nich (i pary staruszków w pierwszym rzędzie) żadnej żywej duszy.
Widocznie ludzie wiedzą, że „Losy Jane Eyre” to chłam jakich mało. Dziwne, bo
Temari zachwycała się książką, na podstawie której został nakręcony ten film.
Widocznie nie dość dobrze ją odwzorowali.
Gaara
zerknął na zegarek. Minęła godzina filmu. Oby zaraz się skończył, bo nie
wysiedzi dłużej.
* * *
-
Dlaczego znowu tu jestem? – spytał Naruto. – Toż doskonale wiesz, że nie lubię
tu przychodzić. Twój dom to cholerny labirynt Fauna, teges śmeges!
- Ale znalezienie
drogi do kuchni nie stanowi dla ciebie żadnego problemu – stwierdził Itachi
zamykając drzwi od auta.
Naruto
prychnął.
- Chcesz
mi powiedzieć, że uważasz mnie za obżartucha? – spytał Uzumaki dając złapać się
za rękę i potulnie prowadzić do włości szacownego pana Łasica.
- Ależ
skąd – odparł Itachi otwierając drzwi do domu. – Po prosu częściej niż w kuchni
mógłbyś przesiadywać u mnie w sypialni.
Blondas
na zmianę to otwierał to zamykał usta. Nie miał pojęcia co powiedzieć.
Gdy
wszedł do cichego i ponurego domu przeszedł go niemiły dreszcz. Byli sami?
- A gdzie
Sasuke? Toż dawno zajęcia skończyliśmy. Nie powinien grzecznie okupować
telewizora póki chata wolna?
Aż
podskoczył w miejscu słysząc zamykające się za nim drzwi. Czuł się jak sarna
zaciągnięta do legowiska wilka. Przeczuwał, że jego pas cnoty dziś zostanie
brutalnie zerwany. O mamuniu!
- Sasuke
zapewne siedzi tam, gdzie będzie mógł zamknąć się we własnym świecie i gdzie
nikt nie będzie mu przeszkadzać – odpowiedział Itachi kładąc rękę na ramieniu
chłopaka, aby zaraz przesunąć ją niżej, na plecy blondyna. I jeszcze niżej…
- W
wariatkowie?
- Nie
kociątko, w bibliotece – odpowiedział rozbawiony Uchiha łapiąc spiętego Naruto
za tyłek.
Młodszy
kochanek zareagował tak, jak Itachi się spodziewał. Odskoczył od niego jak
najdalej mógł z zaciętą miną.
- Ty
zboczony Łasicu, ten teges! Z dala od mojej rzyci!
Itachi
jedynie się uśmiechnął, na co Naruto zareagował nerwowym kwikiem. Jego
wnętrzności uwielbiały robić różne podskoki i przewroty, gdy starszy chłopak
uśmiechał się tak, jak teraz. A Fifek to już w ogóle piął się wzwyż na sam
widok Itachi’ego.
- To ja
może zadzwonię do Gaary, co? Zobaczę jak mu idzie randez vous z Hyuugą.
Itachi
pokiwał w odpowiedzi głową.
Naruto
drżały dłonie. Czuł na sobie przeszywające spojrzenie szkolnego bożyszcza. Oby
Sabaku odebrał!
- Kopę
lat, kumie!
- Hej –
Uzumaki odetchnął z ulgą. – I jak tam randkowanie z Hyuugą? Poleciały iskry?
- Jeszcze
nie, ale pracuję nad tym. Wyobraź sobie, że zasnąłem w kinie. Nie sądziłem, że
robią jeszcze tak nudne filmy! No ale kurczaczkowi się podobało. Dziwny ma gust
ta moja ptaszyna, oj dziwny. A teraz wyobraź sobie, że jesteśmy w knajpie.
- Nie
wstydził się ciebie zabrać do ludzi? – zdziwił się Naruto.
- A czy
ty myślisz, że nie potrafię zachować się w towarzystwie? Chcę cię więc
uświadomić, druhu mój, że znam etykietę. A to, że jej w życiu codziennym nie
używam, to inna bajka.
- No
dobrze, dobrze. Nie bocz się. A smaczne chociaż jedzenie mają?
Opowiedziała
mu cisza.
- Gaara?
- Nigdy
nie wiedziałem, że mój kurczaczek jest fanem zieleniny. Aż dziw, że się nie
pochorował od tej całej kapusty czy pomidorów. Toż to okropne jest.
Naruto
musiał się z nim zgodzić.
- I nic
nie ma zjadliwego?
-
Kompletnie nic. Nawet gdybym chciał zjeść jakiś deser, to też strach, bo robią
je z mleka sojowego. Co to, do diabła, jest ta cała soja?
-
Pierwszo słyszę.
- No ja
też! Dlatego wolę tego szitu nie próbować. Jeszcze się rozchoruję i co będzie?
Zapłaczesz się na śmierć z tęsknoty za mną.
- A
Hyuuga to coś je?
- Aż mu
się uszy trzęsą. No mówię ci Naru, aż dziw, że mu kopytka i rogi nie wyrosły.
O, wraca mój luby. Bywaj kumie!
- Zaraz,
zaraz, Gaara! Nie rozłączaj się! Czekaj!
Niestety
było już za późno.
Uzumaki
wsadził komórkę z powrotem do kieszeni. Drżał jak osika. Przez całą jego
rozmowę z Sabaku, Itachi nie ruszył się nawet o centymetr nie spuszczając z
Naruto swojego ciemnego, przeszywającego wzroku.
Nagle
blondas poczuł ręce Łasica na swoich łopatkach, a zaraz został ciasno objęty.
Naruto mógł poczuć jego gorący oddech na szyi, a po chwili także pocałunki. Och
nie.
- Wiesz
co? Strasznie zgłodniałem. Może coś wszamiemy? – zaproponował Uzumaki. Nie
chciał, aby głos tak mu drżał.
- Zaraz
cię nakarmię czymś bardzo pożywnym – odparł Itachi przyciskając swoje krocze do
tyłka blondyna.
- Ale
wiesz co? Mam ochotę na coś niezdrowego – jęknął Naruto nie wiedząc, co się u
licha działo z jego ciałem. Płonął!
- Nie tym
razem, lisku – rzekł Uchiha. Co więcej, podniósł cherlawego blondyna na ręce i
nie przestając go obcałowywać, poniósł go schodami w górę wprost do jego
sypialni.
Czas na
wilczą ucztę.
* * *
- Ale
naprawdę nigdy nie grałeś w tą grę?
- Nie
Sabaku, nigdy.
- Nawet
jak byłeś dzieckiem? Ależ ty musiałeś mieć straszne dzieciństwo!
Neji
posłał rudzielcowi ostre spojrzenie. Na szczęście ich randka wreszcie dobiegła
końca. Kino było? Było. Pójście na coś do jedzenia odbębnione? Odbębnione. To
już nie Hyuugi sprawa, że Gaara nic nie zjadł. Mógł wybrać co tylko chce.
Neji
zaśmiał się złowieszczo w myślach. O tak. Był naprawdę paskudny.
Otulił
się szczelniej szalikiem. Coś noce ostatnio były chłodne. A zapowiadali
ocieplenie.
Zeszli na
dół, do stacji metra.
- Którym
numerem jedziesz? – spytał Sabaku patrząc na rozkład jazdy.
- Ósemką
i jedenastką – odpowiedział Neji szukając wzrokiem rozpiski.
- Ooo –
skrzywił się Gaara. – To nie moimi.
- Jaka
szkoda – odparł Neji uśmiechając się kącikiem ust. Ha, pociąg przyjedzie za
dwie minuty! Nareszcie skończy się jego katorga!
Brunet
przycisnął się bliżej torów wyczekując przyjazdu pociągu, gdy został brutalnie
pchnięty na barierkę. Gdyby się nie oparł o najbliższą osobę, upadłby.
Odwrócił
się raptownie chcąc zrobić naprawdę paskudne rzeczy osobie, która śmiała go
popchnąć. Jednakże Sabaku go wyprzedził.
- Co ty
robisz, matole! – krzyknął rudzielec zamachując się na wysokiego szatyna, który
ze śmiechem odpowiadał na ataki Gaary. – Wara od mego Neji’ego!
- Patrz
Yura jak ten rudy pies szczeka! – zaśmiał się szatyn, zręcznie unikając pięści
Sabaku.
- Uważaj,
bo jeszcze cię ugryzie! Wścieklizna murowana! – odpowiedział Yura stojąc obok i
przyglądając się poczynaniom Sabaku rozbawiony.
Neji
poznał tą dwójkę od razu. Byli to zawodnicy, z którymi „miał zaszczyt” grać
podczas ich ostatniego, żenującego meczu.
- O,
pojawiła się druga panienka – powiedział Yura patrząc swoim kocim spojrzeniem
na Hyuugę.
Więcej
nic nie powiedział, gdyż Neji szybkim zamachem trafił pięścią wprost w policzek
Yury. Dalej akcja działa się zatrważająco szybko. Kaoru, kumpel Yury, krzyknął
głośno, gdy Gaara skoczył na jego plecy i wgryzł w ramię. Natomiast Hyuuga mimo
siniaka, który zaczął brzydko kwitnąć na jego szczęce, odpowiadał na ciosy
napastnika i kątem oka (może dlatego właśnie znów dostał, tyle że w brzuch)
patrzył na wjeżdżający na stację pociąg.
- Sabaku
biegiem! – krzyknął.
Odepchnął
Yurę od siebie i wbiegł do wagonu nie zwracając uwagi na oburzonych i
przestraszonych przechodniów. Przepychał się łokciami potrącając po drodze parę
osób.
- Hyuuga,
tchórzu! Nie uciekaj! – krzyknął Kaoru biegnąc ze swoim kompanem za nim. Neji z
przestrachem zauważył, że Gaary nigdzie nie było. Jednak nie było czasu na
zastanawianie się nad tym. Jego życie było w niebezpieczeństwie!
Może i
Neji miał świetną kondycję i rewelacyjnie radził sobie na boisku, ale jeżeli
chodzi o wszelakie walki – był beznadziejny. Zawsze starał się wszelakie spory
łagodzić rozmową, nie pięścią. Odwrotnie jak Sabaku.
W pewnym
momencie usłyszał dzwonek, a drzwi zaczęły się powoli zamykać. Yura i Kaoru
byli coraz bliżej.
- Cholera
– syknął widząc dwóch czubków jak przeciskali się za nim. Nie ucieknie im. Nie
ma szans. Ponadto wagony się kończyły. Jeżeli los mu nie pomoże, to… - Uch! –
wylądował na ziemi obijając sobie przy tym większość stawów.
Dźwignął
się na łokciach czując ciężar na plecach. Zerknął do tyłu i dostrzegł
uśmiechniętego właściciela ryżego czerepu. Pociąg odjechał. A Yury i Kaoru nie
było na horyzoncie.
I co
teraz ma Neji zrobić? Podziękować? Opieprzyć? Udać, że nic się nie stało?
- Może
dla uczczenia naszego zwycięstwa skoczymy na coś mięsnego do jedzenia? Ja
stawiam! – zaproponował Gaara, a Neji przyjął to z lekkim uśmiechem. Może ten
ryży gnój nie był taki zły, za jakiego go uważał?
* * *
Z Itachim
działo się coś dziwnego. Tak uważał Sasuke.
Jego
starszy brat ani nie przyprowadził ostatnio żadnej dzierlatki do domu, ani o
żadnej nie wspominał matce, gdy plotkowali po kolacji. Nie, Itachi ostatnimi
czasy wolał spędzać czas ze swoimi kumplami albo – co najdziwniejsze – z
Sasuke. No, może niekoniecznie z samym Sasuke, ale na pewno kręcił się blisko
niego, gdy był przy nim Sabaku z Uzumakim. Może ich więź się wzmocniła podczas
ostatniego feralnego meczu, w którym dostali niezłego kopa od drużyny Oto? A
licho wie.
- Jakim
cudem te harpie wiedzą gdzie mieszkam? – syknął zły Uchiha widząc zapchaną
listami skrzynkę pocztową. Większość miały różowy bądź jasnoczerwony kolor, a
te białe słodko pachniały.
Zaczął
przeglądać listy segregując je na rachunki dla rodziców, miłosne wyznania od gąsek
z jego szkoły, i jakieś pierdoły dla Itachi’ego.
Zapukał
do pokoju starszego brata. Zero odzewu. Jego auto stało przed podjazdem, więc
musiał być w domu. Itachi nawet do sklepu osiedlowego nie idzie piechotą, tylko
wozi tyłek autem.
Zapukał
ponownie.
- Itachi
mam dla ciebie pocztę! – powiedział Sasuke i nacisnął klamkę.
Do końca
życia będzie sobie pluł w twarz, że to uczynił.
***
Dam dara dam! A więc przed sobą macie przedostatni rozdział tego ff. Planowo miał być on ostatnim, ale, że nie udało mi się zamieścić wszystkiego w jednej części, wyszło jak wyszło.
Enjoy ; )
O jejciu! Fifek był i kumowie niezły odstawiali teatr... Dzięki za kolejny rozdział. Niestety żadnego ambitnego komentarza nie napiszę albowiem Kumo leżem pod stołem i kwiczem. Już nie mogę doczekać sie kolejnej, niestety ostatniej, części. Za wszystko zapłacisz Visa ale mina Sasuke bezcenna... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle ten Sabaku irytujący:) Szkoda że już niedługo koniec, chociaż będę z niecierpliwością wyczekiwać tego ostatniego rozdziału, bo bardzo mnie ciekawi co zobaczył Sasuke:P
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Aleksis
Hej,
OdpowiedzUsuńzbliżamy się do końca? Ale jak to? No cóż wszystko co dobre szybko się kończy... rozdział jest cudowny, wiele humoru. Gaara się stroi na „rankę” z Huuga... Muszę zapamiętać, aby nic nie pić podczas czytania, bo został przeze mnie opluty podczas czytania tego: „- Dlaczego znowu tu jestem? – spytał Naruto. – Toż doskonale wiesz, że nie lubię tu przychodzić. Twój dom to cholerny labirynt Fauna, teges śmeges!
- Ale znalezienie drogi do kuchni nie stanowi dla ciebie żadnego problemu – stwierdził Itachi zamykając drzwi od auta.” naprawdę wspaniały tekst. Naruto uwielbia sprawdzać stan zawartości lodówki u Uchihów ;] Biedny Sasuke będzie miał traumę do końca życia...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Traumę to on ma bo nie jest na miejscu Itacza. Chyba , że polecą w ... oj oj nie! Moja wyobraźnia mnie kiedyś zabije. Buu to Gaara nie wyrwie Nejiego? Łeee a tak na to liczyłam.
OdpowiedzUsuńTa parka była moją ulbioną
Ale Gaara z ADHD to takie ciężkie do ogarnięcia w głowie. :P
By_Mariah
Rosalie :)
OdpowiedzUsuńMoże nie będziesz zachwycona takim ochotnikiem ale jeśli wciąż szukasz bety to mogę podjąć się tego wyzwania ;) całe drarry śledzę pilnie od początku publikacji, tak samo blog fare-l'amore - fatalne zauroczenie (wciąż odwiedzam i czytam)
Teraz znalazłam oliwkowe-niebo i jestem normalnie zauroczonaaa~! Gaara jak zawsze rozbrajający xD
zastanawiam się czasem, czemu nie ma więcej takich blogów i autorów...
w każdym razie czekam na ten ostatni rozdział z mieszanką niecierpliwości i troszkę smutam, bo skończą się czasy Bohemy. Stare, dobre czasy, do których miło czasem wrócić.
Pozdrawiam! ♥
Ano szukam, szukam : ) I cieszę się, że jednak ktoś się odezwał. Wcześniej już dziewczyna się zgłosiła, ale jej betowanie wyglądało nie za ciekawie także - ucząc się na własnych błędach - prosiłabym o wysłanie pierwszego rozdziału na maila chocolovers2@op.pl : ) I jak będzie wszystko ok (przecinki, kropki, bzdety, pipety), to kamień spadnie mi z serca, bo patrzeć nie mogę na to, w jakim stanie są rozdziały.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och biedny Sasuke do końca życia ten widok zapamięta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia