niedziela, 17 marca 2013

Za górami, za lasami...

Zanim zacznę się tłumaczyć dlaczego nie ma jeszcze rozdziału, chciałabym podziękować Ai~chan i Sakue za nominowanie mnie do Versatile Blogger Award. Bardzo, ale to bardzo miło mi z tego powodu. Nie sądziłam, że jeszcze coś takiego istnieje, oraz, że ktoś (sztuk dwie, czyli - jak dla mnie - dużo) pomyśli, aby mnie wytypować. Jednakże od paru lat nie biorę udziału w żadnych konkursach i  tego typu zabawach. Gdyby ktoś mnie wytypował, gdy próbowałam swoich sił na onecie, gdzie myślałam, że jestem och i ach, normalnie cuda niewidy, to bym chyba ze szczęścia padła :D No ale teraz, po tych latach, gdzie troszkę się wyrobiłam, przeczytałam opowiadania innych bardzo dobrych autorów (niektórzy jeszcze piszą, więc odsyłam do spojrzenia na lewą stronę bloga, gdzie znajduje się lista) to pomyślałam, że to bardziej zabawa niż poważna sprawa, dlatego oprócz pisania nie mam zamiaru nic innego robić. Ale i tak, gdybym Was, dziewczyny, spotkała, wyściskałabym :D

Co do rozdziału, to jest. Teoretycznie jest, a praktycznie, to leży i kwiczy. Coś mi ciągle w nim nie pasuje, coś mi ten Louis marudny się zrobił, a Oskara jedynie należy ubrać w biały kaftan, zapakować do karetki i posłać w siną dal. W sumie mogłabym już opublikować, ale po pierwsze, to nie wiem jak bym potem z tego wybrnęła, a po drugie - nie będę Was tym kalać. 
Mam więc nadzieję, że następna część pojawi się do końca tygodnia (szok, że na cały miesiąc daję raptem dwa rozdziały...). I nie zdziwcie się, jakbyście zamiast niej, zobaczyli ItaNaru...

Co do drarry, to przyznam się bez bicia - nie ruszyłam ani o jotę od miesiąca. Mnie też to boli, bo wypadałoby już skończyć ten fick. Ponadto beta chyba się na mnie obraziła, bo mimo moich nękań, twardo milczy, ale na szczęście jest i druga, ale co dadzą bety jak natchnienia brak? Macie jakieś pomysły, aby złapać wenę i nie puścić? Chyba już wyczerpałam wszystkie pomysły... 

5 komentarzy:

  1. Z weną niestety to tak jest. Jak zwieje gdzie pieprz rośnie to ciężko ją odnaleźć. Sama nie raz przechodzę kryzysy załamania weny. Postawienie jednego słowa dla mnie to katorga. Dlatego czasami daje sobie wolne. Nie myślę o pisaniu, zajmuję się fajnymi rzeczami, tym co lubię. A lubię czytać i pochłaniam teksty. Ostatnio to wróciłam do serii wampirycznej Bractwo czarnego sztyletu. Po czytaniu mnie wena zawsze wraca i po takim urlopie. W piątek nie miałam ochoty pisać, a dziś już mam na to chęć. Po prostu się nie zmuszaj, ale czasem możesz spróbować zasiąść do pisania i zacząć. Może wtedy jakoś to dalej poleci. Najgorzej jest zacząć rozdział. Poza tym my czytelnicy czekamy czy to na Pottera czy na Luisa. Trzymam kciuki i pomagam przyciągać wenę za nogi. Trzeba jeszcze ją do czegoś przykuć, by nie uciekła. :D
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma się czym martwić, jakoś to będzie z tą weną ;p Ja jak napiszę jeden rozdział na miesiąc, to jestem szczęśliwa ;) Teraz już nie mam tak jak kiedyś, że mogłam dodawać co tydzień, co dwa. Dlatego cieszę się, jak uda mi się coś opublikować raz w miesiącu, to też jest już osiągnięcie. Przynajmniej w moim przypadku ;p
    Także dużo cierpliwości i weny, poczekamy ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. By_Mariah

    No chyba ja jestem ostatnią osobą która powinna na temat weny się wypowiadać... komiks to ja skończę po 50...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do Liebster Awards. Cóż śmieszna zabawa, po więcej informacji zapraszam na mojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale Cię rozumiem. Jednak wierzę, iż wena szybko wróci i zadowolisz nas kolejnym rozdzialikiem xD
    Nominuję Cię do Libster Blog Award http://gdy-nadejdzie-on.blogspot.com/2013/03/kolejny-post-i-niestety-znowu-nie.html (zawsze można się pobawić prawda? xD)

    OdpowiedzUsuń