Itachi często mu się przyglądał. To gdy przychodził do jego brata po jakieś mało ważne duperele, to gdy szlajał się gdzieś z tym narwanym rudzielcem (który miał dziwną obsesję na punkcie Hyuugi), to gdy stał na przerwach pod szkolnym sklepikiem (bo z tego, co Uchiha zauważył, z blondynka był straszny łakomczuch. Miał żołądek bez dna wręcz).
Itachi lubił mu się przyglądać. Ta rumiana pyza sprawiała, że
samemu chciał się uśmiechnąć. Ale tego nie robił. To nie w stylu Uchihy.
Ponadto Itachi nie potrafił się uśmiechać. Wystarczyło, że w młodości (dość
odległej młodości) matka zauważyła, gdy się szczerzył. Do teraz wie, że nigdy
więcej. Kobiety to przeraźliwe stworzenia.
Więc Itachi się gapił. I gapił. I gapił. Gapić się na Naruto mógł
cały czas, bez ustanku. Na przykład teraz, gdy jego klasa miała zajęcia obok
klasy jego brata, nie spuszczał z dzieciaka wzroku. I, nie ma co ukrywać,
zaniepokoiło to jego obiekt westchnień.
- Draniu, twój brat znów się na mnie bezczelnie gapi - powiedział
cicho zdenerwowany chłopak, próbując uciec przed wzrokiem starszego Uchihy.
- Wydaje ci się - odparł Sasuke, nie robiąc sobie nic ze
skrępowania przyjaciela i dalej szukając zawzięcie w plecaku drugiego
śniadania. Gdzie podział to pudełko?
Spojrzał bykiem na Naruto, ale przecież blondas nie jest na tyle
głupi, by wyjadać mu jedzenie. Znaczy - Naruto był młotkiem i ostatnim
ciamajdą, ale jednak miał trochę oleju w głowie i wiedział co mógł, a co nie.
Nie mógł na przykład zjeść drugiego śniadania Sasuke, bo wiedział, że Uchiha by
się obraził (czyli, jak to mówią niektórzy, zarzuciłby focha). A, że Uchiha sądzi,
iż taka kara jest dla Uzumakiego najgorsza, trzymał się jej.
- No jak mi się wydaje, jak nie wydaje? - Chłopak wręcz miauknął,
zaczynając się coraz bardziej spinać pod tym przeszywającym wzrokiem. - Gapi
się na mnie cały czas.
- Naruto, czy to jakaś nowa obsesja? Wcześniej sądziłeś, że masz w
brzuchu demona, który z tobą rozmawiał, a okazało się to zwykłą niestrawnością.
- Nieporozumienie. - Odetchnął głębiej, widząc, że Itachi'ego
zagadał szkolny tuńczyk i na nim spoczęła jego uwaga.
Rozejrzał się wokół, szukając kogoś/czegoś co sprawi, że zapomni o
starszym bracie Sasuke. O pójściu stamtąd nie było mowy, bo - znając życie -
nie wróciłby już na zajęcia (a ma i tak duże zaległości w nauce). Również o
schowaniu się w kącie mógł zapomnieć, gdyż to nie było w jego stylu. Nigdy się
przed nikim nie ukrywał!
- Może czymś sobie u niego nagrabiłem? - zastanawiał się na głos,
widząc, że nici z pomocy z zewnątrz. - Już ostatnio jak u ciebie byłem, patrzył
się na mnie jakbym miał wam coś ukraść czy rozpracować szyfr do lodówki.
Taka prawda - Sasuke wiedząc, że Naruto do niego przychodzi,
zarzucał zawsze kłódkę na lodówkę. W innym razie, po każdej wizycie Uzumakiego,
lodówka była pusta.
Sasuke, nie mogąc już słuchać tego dziamolenia, spojrzał na brata,
który od paru chwil nie wpatrywał się w blondynka. Rozmawiał z kolegą z
drużyny. Jego wzrok znów wrócił do Uzumakiego, który miał tak tępy
wyraz twarzy, że chciało się tylko mu przywalić. A potem przytulić. Koniecznie
przytulić.
- Może patrzył, bo wiedział, że z tobą to nic nie wiadomo i znów
się u nas zgubisz? Uzumaki, mój dom to nie labirynt, ale ty za każdym razem
potrafisz w nim przepaść.
Blondyn nadął policzki i założył ręce na piersi.
- Nie labirynt? Nie labirynt?! A kto normalny ma wszędzie tak samo
pomalowane ściany? Kto ma pokoi a pokoi nie wiadomo po co? Kto--
- Skończ - westchnął Uchiha, nie chcąc znów przerabiać tego
tematu. Jego dom naprawdę nie był jakąś pułapką na głupkowatych i (cóż rzec)
uroczych blondasów.
I temat się skończył. Naruto z powrotem poczuł wzrok starszego
Uchihy na karku. Razem z Sasuke (jak na dobrego przyjaciela przystało) odwrócił
się do niego tyłkiem (dosłownie i w przenośni). Brunet dalej poszukiwał swego
drugiego śniadania.
Uzumaki aż podskoczył ze szczęścia widząc Gaarę idącego do niego z
szerokim uśmiechem. Chciał nawet podbiec do niego i wycałować w te piegowate
poliki za wybawienie, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Lecz szerokiego
uśmiechu na widok Sabaku opanować nie mógł.
Ten uśmiech musiał zauważyć Itachi, gdyż zareagował automatycznie,
wyrastając niczym spod ziemi przy młodszym bracie z pudełkiem z...
- Moje drugie śniadanie! - Sasuke aż krzyknął, widząc swoje
ulubione białe pudełko w czerwone kropki. Pojemnik lipny, ale praktyczny. A Sasuke
zaliczał się do młodzieńców wygodnych, więc za nic miał babskie wzorki na
pudełku. - Zabrałeś mi je, łajzo jedna! - oskarżył brata, który ze spokojem
patrzył na to wszystko.
- Oczywiście. - Krótka odpowiedź starszego Uchihy jak zwykle nie
miała w sobie krzty emocji. - Przypominam ci, że o szesnastej przychodzą do
mnie goście, więc najlepiej, jakbyś w ogóle nie pokazywał się aż do wieczora.
Łasic miał w sobie to coś, co sprawiało, że nawet gdy mówił coś
nie rozkazując, rozmówca i tak wiedział, że nie może się mu sprzeciwić.
- Jasne, jasne - odparł Sasuke, który raczej za nic miał słowa
brata. Śniadanie było ważniejsze.
Itachi za to przeniósł wzrok z Sasuke na Uzumakiego, który nie
znosił się spinać, gdy ten facet był tak blisko niego, ale nic na to poradzić
nie mógł. Co on się tak uparł? Czym zawinił?
- Ej, ej, ej! - krzyknął Sasuke, gdy Gaara, który wreszcie do nich
podszedł, sięgnął po bajaderkę z jego pudełka. - Gdzie z łapami?!
- Śniadania nie jadłem. Zlituj się nad pokrzywdzonymi i głodnymi
dziećmi. Ty tego nie lubisz, a dzieci Afryce głodują. Nakarm mnie - powiedział
Gaara, który był od czekolady uzależniony.
- Po moim trupie - odparł Sasuke, chowając pudełko do plecaka, nie
zważając na jęk niezadowolenia rudzielca.
- Powiedz tylko kiedy - odpowiedział Sabaku, za co nabił sobie
poważnego guza. Sasuke był bardzo wybuchowy. - Ała, ty brutalu!
- Nie wytrzymam z nimi - westchnął młodszy Uchiha. Czym sobie
zasłużył, że miał takich półgłówków za przyjaciół?
* * *
Gaara lubił się gapić na Hyuugę. Nie robił to z ukrycia jak
Itachi, ale nachalnie wlepiał gały w chłopaka. Cóż rzec, Neji'ego uwielbiał. A
najbardziej jego jędrny tyłek, który naprawdę prosi się o małe macanko czy
chociażby sadomaso. Aż ręka świerzbi!
Toteż Gaara zamiast wrócić do domu i robić to, co na każdego
porządnego ucznia przystało (czyli siedzieć non stop przed monitorem
komputera), wolał wpatrywać się w Huugę... czyli też śledzić.
Sabaku widząc, że sportowcy idą razem w nieznanym mu kierunku,
postanowił podążać za nimi. Długo nie szedł, gdyż Łasic zapakował całą brygadę
do swojego samochodu i pojechali. Gaara już chciał rozpaczać i wyć do słońca,
które piekielnie mocno smażyło jego piegowatą skórę, ale przypomniał sobie, iż
Itachi wspominał coś o gościach. Tak więc chłopak szybko dodał dwa plus dwa
(przez co z niewyjaśnionych dla niego powodów wyszło trzy, ale co tam. Gaara
zawsze sądził, że matematyka nigdy mu się nie przyda, więc teraz są takie
kwiatki)...
Hyuuga jest u Uchihy!
Ale jak się tam dostać? Nigdy u Sasuke nie był. Słyszał tylko od
Naruto, że jego rezydencja jest diabelnym zbitkiem korytarzy, pokoi i innych
choler.
Właśnie, Uzumaki! Blondas wie, gdzie duży i mały Uchiha mieszkają.
Ha! Houston, jesteśmy w domu!
- Naruto, ty moje piękne i niebiańskie stworzenie, wzywam cię -
powiedział Sabaku, gdy usłyszał w komórce zwyczajowe "Czego?".
- A co ja, twój pokemon, że mnie wzywasz? - zirytował się chłopak
z drugiej strony słuchawki.
- Niekoniecznie mój, ale że pokemon, to bym polemizował.
- Gaara...
- Oj już, już, słodyczy ty moja. Chcę dostać się do domostwa
państwa Uchihy.
- Po co?
- Zwiedzić chcę. A co, nie można? Opłaty za to są? Lipa, bo wiesz,
że nie mam przy sobie żadnej gotówki.
- Gaara, co chcesz od Sasuke?
- Sasuke? Nic. Ale pamiętasz jak Łasic wspominał dziś, że lud się
do niego wbija, młody ma zabunkrować się w pokoju i pyska do końca dnia nie
wystawiać?
- No coś tam wspominał - odparł blondyn, już krzywiąc się na
wspomnienie o Itachim.
- No i okazało się, że nasi celebryci do niego idą. A wiesz co to
znaczy?
- Hyuuga.
- Dokładnie. Więc przybądź tu do mnie, mój wierny giermku, i pokaż
mi drogę do gospodarstwa mości pana Sasuke, a wtedy ja hojnie cię wynagrodzę.
- Gaara, Sasuke cię nawet nie wpuści do środka. Nie masz o czym
marzyć.
- Nie chciałbyś wiedzieć jakie ja mam marzenia, mój drogi Naruto.
Więc przytaszcz pod szkołę swoje zwłoki. Coś się wymyśli, aby wniknąć
niezauważonym do domu Uchihy. A wiesz co będzie potem? Pinky, wiesz co będziemy
robić dziś w nocy?
- Nie wiem Móżdżku, oświeć mnie.
- Dokładnie to samo, co robimy każdej, Pinky. Opanujemy świat!
W tle można było usłyszeć złowieszczy śmiech Sabaku.
Genialne! Najlepsze opowiadanie, jakie do tej pory czytałam. Dawno nie śmiałam się tak do monitora! xD
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch rewelacja, czysta rewelacja, ta kłódka na lodówce, chroniąca ją przed Uzumakim boska, och Gaara gapi się na Hyuge, a Itachi na Naruto właśnie ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia