sobota, 10 listopada 2012

10. Bóg stworzył a diabeł wychował, czyli istna bohema

Naruto miał naprawdę złe przeczucia co do wyjazdu na zawody. Po pierwsze, Gaarze bardzo na tym zależało, a po drugie, dziad przeklęty, jegomość Uchiha uparł się jak ostatni osioł, że obecność Uzumakiego jest obowiązkowa. Ale, przepraszam bardzo, po kiego czorta on tam? Jako cheerleaderka? Toż drużyna Sakury jedzie razem z nimi ich dopingować.

A może, aby wredny rudzielec mógł knuć jak się dobrać do kieszeni, portfela, czegokolwiek, co było związane ze sportowcami? Sabaku wcale go nie potrzebował w tym.

Więc blondynek głowił się dalej – dlaczego musiał wstać o nieziemsko wczesnej godzinie, aby trząść się jak prażony popcorn w autokarze? Ano temu, że jego najlepszy przyjaciel i nowo odkryta miłość by mu nie dali żyć, gdyby zaspał i się przez to nie stawił.

Chociaż, znając te dwa uparciuchy, łaskawie przyjechaliby po niego i siłą wspólnie wykopali z łóżka w asyście kibicowania matki Naruto, która ostatnio przy Itachim nie była sobą.

Co ten facet robił z kobietami!

- Naruto, słońce ty moje, uracz mnie widokiem swojego uzębienia, dobrze? Mienie miny, jakbyś był nadziany na gruby kijek, nie dodaje ci urody – powiedział Gaara, szturchając Uzumakiego łokciem.

- Ja chcę do domu – oświadczył Naruto, nadymając policzki i dalej patrząc się uparcie na obraz za oknem.

- A dlaczego niby? Źle ci tu ze mną? – zdziwił się rudzielec. Wytarł wierzchem dłoni usta, gdyż strasznie nazbierało się na nich okruszków od babeczki cytrynowej. Jadł jak prosiak.

- W rzeczy samej.

- Naruto, łamiesz mi serce! – krzyknął chłopak, kładąc dłoń na klatce nie zważając na to, że z ust wypadły mu kawałeczki jedzenia.

Uzumaki prychnął. Gaara nie miał serca, więc nie miał co mu łamać.

Serce Sabaku odeszło wraz z rozumem i zdrowym rozsądkiem w siną dal. I nie zapowiada się, aby w ogóle wrócili.

- A może zachowujesz się jak rozkapryszona panna temu, że nasz szanowny hrabia Uchiha ma cię głęboko w…?

- To nie przez Łasica – przerwał mu Naruto, nie chcąc nawet zaczynać temat faceta, który od początku wyjazdu wyraźnie go olewał.

Już się odkochał? A tak żarliwie wyznawał mu miłość!

No, do miłości w ich przypadku to jeszcze długa droga. Jednakże coś między nimi było. I Naruto sądził, że jest to na tyle poważny związek, że Łasic nie będzie się wstydził pokazywania z nim. Przecież nikt od niego nie wymagał, aby trzymali się za ręce!

- Nie? – prychnął Sabaku, uśmiechając się krzywo. Znał na tyle swojego najlepszego kumpla, że wiedział co go gryzie. Nawet, gdy nie chciał się do tego przyznać. Łajdak jeden… mieć przed nim jakiekolwiek tajemnice! Sabaku by mu wszystko powiedział. Włącznie z tym jak wyglądały jego wymioty po ostatnim melanżu u Kiby.

- Nie – warknął blondas. – Ty lepiej zajmij się swoim Hyuugą, bo nie widząc twojej piegowatej paszczy jeszcze śmie zapomnieć, jak wyglądasz.

- O to niech twoja złota główka się nie boi – Gaara machnął lekceważąco ręką, odwracają się do tyłu, czyli tam, gdzie siedzieli sportowcy. Spojrzał na swój obiekt westchnień i uśmiechnął się lekko widząc chłopaka, który uroczo wyglądał z otwartymi ustami.  – Moja ptaszyna smacznie sobie śpi obśliniając wszystko dookoła. Ha, pewnie śni o mnie. Bo przecież z innego powodu tak by się nie ślinił.

Uzumaki prychnął, zerkając zaciekawiony tam gdzie jego przyjaciel, lecz zaraz szybko wrócił do poprzedniej pozycji.

- Głupia sucz.

Gaara gwizdnął widząc zachowanie przyjaciela.

- Ktoś tu jest zazdrosny – zaśmiał się, czochrając włosy Uzumakiego. Bawiła go cała ta sytuacja, ale gdyby to tak do jego dziubeczka jakaś lafirynda się dobierała, nic by po niej nie zostało.

Skrzywił się gdy poczuł, jak burczy mu w brzuchu. Sięgnął do torby Naruto po kanapki, które zrobiła matka blondasa. Kobieta wiedziała, że Sabaku to straszny żarłok i na wszelki wypadek przyszykowała więcej jedzenia. To się nazywa babska intuicja.

- To co, gówniarze. Może mały postój? – zaproponował Kakashi, który nie spuszczał wzroku znad książki na kierowcę. Dyrektorka kazała Iruce Umino być ich szoferem, bo jako jedyny potrafił prowadzić rzęcha, który dumnie reprezentował ich szkołę.

Autokar zatrzymał się na poboczu z takim dźwiękiem, że cudem będzie, jak znów odpali silnik.

Jako pierwszy wyszedł Kisame, któremu pęcherz od dłuższego czasu alarmował, że jak go nie opróżni, to będzie miał nie małą plamę pomiędzy nogami.

Za nim wyskoczyła Sakura wraz z Ino, którym towarzyszył Hidan. Ta trójka miała wiele do obgadania. W końcu tyle nowości kosmetycznych pojawiło się w tym sezonie!

Sasori z posępną miną również wyszedł machając nad głową telefonem w poszukiwaniu sieci. Nie dostał od Deidary od kwadransa znaku życia! Coś musiało się mu stać!

Zabuza miał gdzieś wychodzenie. Ze słuchawkami na uszach patrzył się na pustkowie za oknem. Tylko las. Zero żywej duszy na horyzoncie. Nawet samochody nie jeździły.

- Idziesz? – spytał Uzumaki, wstając. Chciał rozprostować kości.

- Nie, posiedzę – odpowiedział rudzielec, zajadając się kanapką. Miał plan co do jego pączuszka, a widownia nie była mu do tego potrzebna. – Ale ty idź. Ja muszę coś załatwić.

- Powodzenia – powiedział Naruto i wyszedł z autokaru.

Gaara prychnął. Życzenie szczęścia nie było mu potrzebne. Wiedział, że mu się uda. Trzeba było tylko dobrze to zagrać.

- Sabaku, siedź na tyłku, bo jak nie, to porachuję tobie wszystkie kości – usłyszał rudzielec.

Gaara znów prychnął. Nie będzie mu Łasic dobrych rad dawał.

Spojrzał na Uchihę, który zatrzymał się przy jego fotelu i nie spuszczał z niego wzroku. Co w nim Naruto widział? Przecież to kawał bryły lodowej. Fakt, był przystojny, ale dalej nie dorównywał Hyuudze do pięt.

- Ty lepiej zajmij się Naruto. Ptaszki mi zaświergotały, że słoneczko coś dzisiaj nie w humorze. I zgadnij czyja to wina.

Itachi prychnął, jakby w ogóle go to nie obchodziło, ale po chwili wybiegł z autokaru w poszukiwaniu Uzumakiego. A Gaara miał wreszcie swojego robaczka dla siebie. Na Zabuzę nie zwracał uwagi.

Podszedł powoli do Neji’ego wycierając po drodze usta z okruszków. Pocałuje go. Właśnie tu i teraz. Nic nie stoi mu na przeszkodzie.

Usiadł delikatnie obok chłopaka, który jakby nigdy nic dalej śnił snem spokojnego, śliniąc się. Rudzielca to rozczuliło.

Gapił się na niego przez parę chwil. Marnowałby czas i dłużej, ale zaraz wróci cała ta hołota i plan Sabaku się nie powiedzie. Dlatego trzeba działać!

Z szybko bijącym sercem i uśmiechem na ustach nachylił się nad Nejim. Już czuł jego zapach, już dzieliły ich milimetry… ale, oczywiście, wszystko musiało pójść nie po myśli Gaary.

- Nawet o tym nie myśl – usłyszał Sabaku, a jego przestraszony organizm zrobił coś, czego nikt by się nie spodziewał. Niepotrzebnie jadł tą kanapkę.

- Co tak śmierdzi – skrzywił się Neji, wybudzając się całkowicie. Pomachał dłonią nie mogąc dłużej znieść smrodu, który wydostał się z ust młodszego chłopaka, któremu – no cóż – się odbiło. Na szczęście cicho, ale za to jaki zapach był intensywny.

Nie zraził się tym, więc dalej atakował. Jednakże z obudzonym Hyuugą nie pójdzie mu tak łatwo.

W tym samym czasie pomiędzy drzewami stał Naruto, który ze wszystkich sił starał się oprzeć Łasicowi. I, co najdziwniejsze, dobrze mu to wychodziło.

Uchiha przyparł go do kory próbując go pocałować. Niestety Uzumaki kręcił głową na wszystkie strony i nie zapowiadało się, aby pozwolił na jakikolwiek kontakt ust.

- Naruto, weź mnie nie denerwuj – warknął Itachi, którego zachowanie chłopaka zaczęło irytować. No jak tak można się opierać? Uchiha rozumiał, że w niektórych sytuacjach jest to nawet seksowne, ale obecnie blondas nie leżał na łóżku uwiązany i zakneblowany! Więc po co ta cała szopka?

- To ty wreszcie odpuść, panie Uchiha – burknął Naruto, patrząc się na punkt gdzieś ponad głową Łasica. Naciągnął mocniej czapkę i poprawił szalik. Nie będzie go, kurde, ta fałszywa menda całowała. – I daj mi wreszcie ten teges święty spokój.

Cienkie brwi Itachi’ego zmarszczyły się, a sam ich właściciel przybrał marsową minę. Jego kociątko nigdy wcześniej się tak nie zachowywało! Co go ugryzło?

- No idź już, no! Sakurka na ciebie czeka – dodał Uzumaki, a Itachi wiedział już wszystko.

- Jesteś o mnie zazdrosny – stwierdził, a jego serce (skąd te plotki, że było skamieniałe? No naprawdę, co za głupoty ludzie opowiadają) zabiło szybciej. W jego brzuchu pojawiło się tysiące robaczków, które jak głupie skakały i obijały się o ścianki. Co ten dzieciak z nim wyprawiał…

- Z tobą chyba coś nie halo! – krzyknął Naruto, patrząc nareszcie na Uchihę. I to był błąd.

Wzrok starszego chłopaka był tak ciepły, podobnie jak uśmiech cisnący się na jego ustach, że Uzumaki na moment zapomniał jak się oddycha, a krew, która przy starszym chłopaku przeważnie kumulowała się w dolnych rejonach, powędrowała do głowy sprawiając, że był czerwoniutki niczym buraczek.  

Itachi tylko westchnął nachylając się i całując delikatnie swoją spłoszoną i zaciągniętą w kozi róg sarnę. Uwielbiał tego dzieciaka. No po prostu uwielbiał.

- Nie ma nikogo, kto mi się tak podoba jak ty, rozumiesz? Jesteś jedyny, Naruto, i wbij sobie to wreszcie do swego pustego łba – powiedział, na powrót całując (ale naprawdę delikatnie) blondasa, którego usta były tak miękkie i wilgotne, że nie zamieniłby to na nic innego.

- Nawet Sakurka? – spytał, poddając się powoli zabiegom Łasica.

- Nawet Haruno. Ja nie wiem, co ty tak za nią szalejesz. Przecież jest…

- To najfajniejsza dziewczyna pod słońcem! – powiedział pewnie Naruto. Najwidoczniej zapomniał, że parę chwil temu owa najfajniejsza dziewczyna dobierała się do jego chłopaka.

- Uzumaki, weź mnie nie denerwuj. Słuchaj tylko mnie. Patrzy tylko na mnie. Kochaj tylko mnie. Nic więcej od ciebie nie wymagam.

Usta blondyna poruszały się niczym jak u ryby wyjętej z wody. Co ten zboczony Łasic właśnie powiedział?!

- Ty chyba zwariowałeś, teges śmeges!

Uchiha patrzył z zachwytem, jak już i tak czerwona twarz kochanka przyciemniła swój koloryt, a jego wzrok stał się szklisty a usta krzyczały zaproszenia do dalszej penetracji. Czy potrafiłby się im oprzeć? Nawet taki lord ciemności w takiej sytuacji musiałby złożyć broń i poddać się.

Cóż, może Itachi się nie poddał, a jego bron zamiast schować się do kabury dumnie się prężyła, ale postanowił, że nigdy nie da dzieciakowi spokoju. Naruto był jego szczęściem. Głupiutkim, fakt, ale jednak szczęściem.

Pocałował za to chłopaka już bardziej stanowczo, a Uzumaki, jak to Uzumaki, uległ. Nie potrafił długo się gniewać na Łasica, dopóki go tak całował.

Och, och, och.

Gdy wracali do autokaru wszyscy byli już w aucie, z którego wydobywały się krzyki i śmiechy. Krzyczała tylko jedna osoba – Neji Hyuuga, co świadczyło o tym, że Sabaku jednak nie siedział na tyłku tak jak Itachi mu radził. Krnąbrny smarkacz. Powinien znać swoje miejsce.

Wchodząc do środka auta, natknęli się na Hatake, który jakby nigdy nic palił papierosa i nie pozwalał wejść Umino, aby zobaczyć co gówniarzeria wyprawiała. Miał co do tego mężczyzny inne plany. A szczeniaki poradzą sobie same. Asysta dorosłych im nie jest potrzebna.

Gdy Uzumaki zobaczył to, co się działo a autokarze, nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechu. Widok był naprawdę przezabawny.

5 komentarzy:

  1. bardzo ładnie w sam raz do herbatki. Muszę przyznać, że najbardziej ciekawi mnie parring Gaary i Neji'ego. Cóż ten Gaara namodził. Mam nadieję , że Neji go nie zbeszta za bardzo.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. nadzieję* all by Mariah

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze tego nie czytam i chyba poczekam na więcej rozdziałów. Tak czy owak, życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    już przeczytałam wszystko od początku do końca i powiem tak wszystko mi się podoba,Co do opowiadania „Czarny kwiat sakury” wypowiedziałam się już pod poprzednią notatką, a co do opowiadania „Wakacyjny szał czas rozpocząć” opowiadanie jest fantastyczne, no cóż trochę mnie denerwuje zachowanie Oscara do Luisa, już chociaż by dlatego, że do Cassandry był zupełnie inny być właśnie taki dla Luisa, bo widać, ze mu na nim zależy... A co właśnie do „Bóg stworzył a diabeł wychował, czyli istna bohema”, to to jest po prostu fenomenalne, duży plus jest za to, że żyją rodzice Naruciaka i nie jest robiony na taką biedna sierotę czy pół sierotę, chociaż trochę przeszkadza mi to że jest właśnie taki głupiutki (wolałabym, żeby był mądry, chociaż w jakiś dziedzinach i inteligentny). Bardzo mi się podobają teksty o Naruto jako żarłoku i to , że Sasuke wiedząc, że Naru ma do niego wpaść zamyka lodówkę na kłódkę. Także w tym opowiadaniu podoba mi się, że Sasu nie lata za Naruto ale Itachi (jest dość mało takich opowiadań, albo ja ich znaleźć nie potrafię). Gaara jawnie lata za swoim pączusiem, a Itachi z ukrycia obserwuje swojego blondaska, oby Naru długo go wodził za nos. Czekam już na kolejny rozdział z niecierpliwością....
    Weny, weny, chęci i czasu Tobie życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    fantastycznie, teges śmeges co za widok ja też chcę wiedzieć... oj Naruto co tak krótko się opierałeś łasicy, ale tak łasic taki rozczulony dowiedzeniem się że jego kociątko jest zazdrosne... :)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń